Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 07:30
Reklama
Reklama baner reklamowy word biała podlaska

Szukają domu, bo Ługańsk był jak Czarnobyl. "W XXI wieku ludzie umierali tam z głodu"

Szukają domu, bo Ługańsk był jak Czarnobyl. "W XXI wieku ludzie umierali tam z głodu"

Autor: A. Trochimiuk

Jest w Polsce ponad dwa lata, jednak wydarzenia z Ługańska wciąż są żywe i bolesne. Gdy Swietłana opowiada o tym, co przeżyła wiosną i latem, gdy na wschodzie Ukrainy trwały walki z separatystami, płacze. – Gdy słyszę samoloty, chce zerwać trawę, wykopać dół w ziemi i skryć się pod darnią – mówi.

Dziś jest w Polsce. Przyjechała tu na początku 2015 roku i od tej pory czeka na usankcjonowanie swojego pobytu. Wraz z mężem Wołodymirem mieszka w Przegalinach Dużych, w domu użyczonym im przez córkę byłych właścicieli. Małżonkowie żyją tak jak inni mieszkańcy, z wieloma się zaprzyjaźnili, udzielają się w lokalnej społeczności i coraz bardziej czują jak w domu. Ich dom, prawdziwy dom, został jednak ponad tysiąc kilometrów stąd. Wrócić już tam nie mogą.

Mieszkała z mężem w Ługańsku. Wiodło im się. Mieli prywatny biznes związany z przetwórstwem ryb. Dwa domy, daczę za miastem, kilka samochodów. Ona dodatkowo udzielała się społecznie, należała do Ligi Kobiet. – Myśleliśmy, że za miastem będzie spokojniej. Z mężem zdecydowaliśmy się jechać na daczę. Wszędzie stały posterunki, złożone często z młodych chłopców, niemal dzieci. Na drogach samochody były ostrzeliwane, widzieliśmy zniszczone czołgi – wspomina Swieta.

Na daczy spędzili czas ze znajomymi. Wieczorem, gdy zrobiło się spokojniej, postanowili wrócić do Ługańska. Tu jednak oblężenie i ostrzał zaczęły się na dobre. – W powietrzu unosił się smród ciał. Zabitych nikt nie grzebał – wyjaśnia.

Wreszcie zdecydowali z mężem, że trzeba opuścić to koszmarne miejsce. Miasto było w okrążeniu. Z jednej strony separatyści, z drugiej wojska ukraińskie. Wybrali drogę przez las i postanowili uciekać. – Znajomi kupili nam przez internet bilety do Kijowa. Musieliśmy się dostać na stację – wspomina.

Oczekiwali zmian, a przyszli bandyci

Swieta miała wiele znajomości wśród ludzi na poważnych stanowiskach w różnych organizacjach, ale i wśród zamożnych obywateli ukraińskiej elity. Liczyła na to, że w Kijowie wreszcie znajdzie przystań. – Wyjeżdżałam z Ługańska z jedną torbą, w której tak naprawdę nie było nic. Tak się pakuje człowiek w szoku – mówi.

W Kijowie znajoma zaproponowała jej, by opowiedziała w telewizji, co dzieje się na wschodzie kraju. – Zgodziłam się. Powiedziałam prawdę. Kto finansował, kto napadał, kto strzelał, co z ludźmi robili. Nagranie wyemitowały wszystkie kanały publicznej telewizji. Materiał ukazał się w internecie z załączonym numerem mojego telefonu. Z Ługańska zaczęli do mnie wydzwaniać znajomi. Pytali, kto mi zapłacił i ile dostałam za te oszczerstwa. Zrywali ze mną znajomości, nie chcieli mnie znać – wspomina.

W Kijowie szybko przekonała się jednak, że nie o taką Ukrainę ludzie walczą na ulicach. – Widziałam rozgrabiane urzędy, nowych włodarzy, którzy przejmowali władzę w kraju. To byli zwykli bandyci. Ludzie oczekiwali zmian, a przyszli bandyci i zagarnęli urzędy – mówi.

Nie jedli niczego konkretnego przez cztery dni. Z mężem trafiają do Odessy. Tam Swieta została kimś w rodzaju naczelnika obozu czasowego. Trafiło tam około 500 osób. Obóz to jednak za dużo powiedziane. Do jesieni ludzie siedzieli w piwnicach. – Dzieci 2-3-letnie chorowały. Nie było możliwości zachowania norm higieny, brakowało żywności, lekarstw, odzieży, wody – wspomina kobieta.

Więcej w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa nr 33

Joanna Danielewicz

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busaAutor komentarza: AndrzejTreść komentarza: Ja na temat specjalności.Byłem w wojsku 40 lat wstecz, na szkole młodszych specalistów i po niej zostałem dowódcą obsługi R-140 M.Myślałem że nie ma już tej specjalności,a to dlatego że taka radiostacja,tzn,anteny nadawcze wysyłają w eter tyle energii,że każdy może szybciutko zlokalizowac miejsce.Nawet wtedy,w latach 80 mówiono nam że każda rsdt.dużej mocy to ,,świeci jak zimny ogień odpalony z zupełnej ciemności'.Oczywiście były na radiostacji urządzenia do pracy zdalnej,chyba z odległości do 150m,ale nigdy tego nie ćwiczyliśmy.Więc jestem bardzo zdziwiony,że wojsko ciągle szkoli ludzi z alfabetu Morsa,jest to przestarzałe,przy dzisiejszej cyfryzacji.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:33Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: BartekTreść komentarza: Nie sposób nie dostrzec emocji, jakie towarzyszą Twojej wypowiedzi, ale wydaje mi się, że przedstawiasz rzeczywistość w sposób nazbyt uproszczony i jednowymiarowy. Oczywiście, dorosłość wymaga odpowiedzialności, a założenie rodziny jest jej istotnym elementem, ale przecież nie jest to jedyna definicja dojrzałości czy wartości człowieka. To, że ktoś nie ma jeszcze rodziny, nie oznacza, że jego opinie na temat patriotyzmu, obronności czy poświęcenia nie mają znaczenia. Twoja krytyka młodych ludzi, którzy mówią o wojnie czy bohaterstwie, opiera się na założeniu, że każdy, kto nie doświadczył wojny, idealizuje ją i traktuje jako romantyczną przygodę. To spore uogólnienie. Faktycznie, są osoby, które mogą nie rozumieć w pełni, czym jest wojna, ale równie dobrze można powiedzieć, że ktoś, kto nigdy nie służył w wojsku, może mieć bardzo realistyczne i świadome podejście do tych spraw. Nie jest to czarno-białe. Co więcej, podkreślasz, że polska tradycja heroizmu, którą wiążesz z upadkiem I i II Rzeczypospolitej, jest przyczyną problemów naszego kraju. Nie sposób jednak nie dostrzec, że właśnie ta tradycja dała nam bohaterów, którzy walczyli o niepodległość i wolność – nie tylko w zbrojnych konfliktach, ale też w codziennej pracy, działalności politycznej i społecznej. Zgadzam się, że wojna to koszmar – brud, smród, krew i cierpienie. Nikt, kto naprawdę rozumie jej naturę, nie traktuje jej jako romantycznej przygody. Ale czy oznacza to, że nie powinniśmy o niej rozmawiać, przygotowywać się do obrony kraju, czy doceniać poświęcenia tych, którzy byli gotowi walczyć za swoje ideały? Krytyka młodych, którzy szukają swojego miejsca w tradycji wojskowej czy patriotycznej, wydaje się nieco niesprawiedliwa. To nie znaczy, że są naiwni – być może po prostu szukają sensu, który jest głęboko zakorzeniony w naszej historii i kulturze. Ostatecznie, odwaga i odpowiedzialność nie mają jednej definicji. Można być odpowiedzialnym i odważnym w rodzinie, ale również w służbie publicznej, w wojsku, czy po prostu w codziennym życiu. Każdy etap życia ma swoje wyzwania i nie powinniśmy deprecjonować jednych wyborów na rzecz innych.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 09:01Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: "dlatego, że", nieuku, zapamiętaj. Nie ma żadnego "dlatego, bo".Data dodania komentarza: 21.11.2024, 08:45Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama