Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 24 listopada 2024 20:17
Reklama dotacje rpo
Reklama

Po renowacji wygląda jak 400 lat temu! W Polsce jest takich tylko kilka

Efekt końcowy zachwyca. Zakończyła się trwająca ponad rok renowacja wnętrz najstarszego radzyńskiego kościoła Świętej Trójcy, określanego mianem perły renesansu lubelskiego. Głównym jej założeniem było przywrócenie do pierwotnego wyglądu, tj. sprzed prawie 400. lat - sztukaterii i zabytkowych elementów wystroju wnętrz i kaplic. Całkowita wartość projektu wyniosła ponad 1,76 mln zł, z czego ponad 1,2 mln zł parafia otrzymała w ramach wsparcia unijnego. Kościół Świętej Trójcy jest jedną z atrakcji Szlaku Renesansu Lubelskiego.
Po renowacji wygląda jak 400 lat temu! W Polsce jest takich tylko kilka
Radzyński kościół zaliczany jest do czołowych dzieł architektonicznych tzw. renesansu lubelskiego. Do dziś jego architektura stanowi w Polsce rzadkość także z tego względu, że w epoce renesansu nie powstawało wiele świątyń. Stanowi perłę późnorenesansowego budownictwa sakralnego w Polsce.

Autor: Anna Wasak

Prace konserwatorskie prowadzone były od maja ubiegłego roku pod kierunkiem Zofii Kamińskiej. Objęły badania oraz rekonstrukcje kolorystyczne sztukaterii na sklepieniach nawy głównej świątyni, prezbiterium, zakrystii, obu kaplic  i chóru. Założeniem renowacji wnętrza było odtworzenie pierwotnego wyglądu kościoła. – Jestem zadowolona z efektu prac; jest on taki, jak sobie założyliśmy, a nie zawsze tak wychodzi  – podkreśla pani konserwator. 

W rytmie prac konserwatorskich 

Zofia Kamińska  zwraca uwagę, iż prace  przebiegały płynnie i zakończyły się  trzy miesiące wcześniej  przed planowanym  terminem. W ich trakcie nie było zaskoczenia przy odtwarzaniu kolorystyki wnętrza. – Sklepienie w kościele malowane było w sposób intuicyjny, kolorami prostymi, podstawowymi , ale dobranymi z dobrym gustem.  Mieliśmy szczęście, że pod grubą warstwą wtórnych przemalowań dotarliśmy do pierwotnej powierzchni – do tego, co było 400 lat temu. Widocznie przeprowadzającym wcześniejsze remonty nie chciało się oczyścić powierzchni, nakładali jedną warstwę farby na drugą – podkreśla  z uśmiechem. 

Sygnalizuje jednocześnie, iż warstw tych musiało być wiele, bo  patrząc na zdjęcia sprzed remontu trudno poznać ukryte pod nimi kształty. Teraz  anioły, rozety i  herby widać wyraźnie. - Patrząc na odnowione sklepienie, widzimy dużą różnorodność w kolorystyce poszczególnych części kościoła. Odkryta została przestrzenność sztukaterii, która wcześniej była trudno dostrzegalna. Detale robią duże wrażenie. Prezbiterium, nawa główna kościoła i kaplica różnią się, jakby pracowały tu 3 ekipy albo prace były wykonywane sukcesywnie. Widać różnice nie tylko w wielkości form, ale także polichromii i sposobie malowania – snuje opowieść Zofia Kamińska. 

PRZECZYTAJ TEŻ: Historyczny Orient Express znów ruszy w trasę

Ową przestronność sztukaterii uzyskano dzięki uwypukleniu kształtów kolorami -  Gdyby to zostało pomalowane równo, odbierane byłoby jako płaskie. Pierwotnie posługiwano się farbami wodnymi. Ta technika była prostsza, łatwiej było tak nałożyć farbę, żeby w dołek wciekło więcej, a w górkę mniej. My staraliśmy się uzyskać ten sam efekt wykonując prace innymi technikami – podkreśla. 

Zwraca też  uwagę na precyzję w pracach  nad każdym, najmniejszym nawet elementem. – W etap malarski włożone zostało dużo pracy a wykonujący prace konserwatorskie zdawali sobie sprawę z tego, iż ta forma pierwotnie była bardzo bogata plastycznie. Należało ją odtworzyć,  by sklepienie było nie tylko dobrze zakonserwowane, ale i żeby można je było w pełni podziwiać – podkreśla. 

Co zaskoczyło, zaintrygowało? 

- Pracowaliśmy ciężko, długo, w pyle. W sposób szczególny przeżywałam zauważone niedociągnięcia, pomyłki, bo pozwalały doświadczać łączności z dawnym artystą – tego, że jesteśmy ulepieni z tej samej gliny. Tu coś się nie zeszło, tu aniołek miał odwrotnie przyklejone skrzydełka, tam coś wyszło krzywo. Ten brak perfekcji w niektórych detalach był miły,  jego ludzka uroda polega na tym, że wykonawcy nie byli hiper precyzyjni, może nie przywiązywali zbytniej uwagi do drobiazgów, liczył się efekt ogólny. A ten robi duże wrażenie. Wielka różnorodność, jaką mają rozety czy anioły świadczy o tym,  że twórcy się do tego przyłożyli.  Poza tym mieli poczucie humoru. Niosą go ze sobą aniołki, których jest mnóstwo, są urocze i zróżnicowane: z włosami ciemnymi, blond i rudymi, miały namalowane rzęsy, brwi, usta, rumieńce. Pierwotnie były one  nawet mocniejsze niż to odtworzyliśmy;  odkryłam okrągłe, czerwone placuszki na policzkach. Koleżanki śmiały się, że  malowali to  mężczyźni,  bo rzeczywiście tak było, tylko oni byli sztukatorami. Mówiłam im:  „Jesteście pierwszymi od 400 lat kobietami, które dotykają sklepienia” – opowiada z uśmiechem  pani konserwator. 

Śladami  budowniczych kościoła….

Czy w trakcie prac natrafiono na ślady pozostawione przez budowniczych kościoła? - Choć pilnie szukaliśmy sygnatury, nie znaleźliśmy znaku wykonawcy. Powinna się ona znajdować na łuku tęczowym (oddzielającym prezbiterium od nawy). Łuk tęczowy był mocno pęknięty, uszkodzenie powstało prawdopodobnie w czasie wojny. Jednak został porządnie wzmocniony, jest wiele zabezpieczeń, został tam położony nowy tynk – tłumaczy Kamińska.  

Snuje domysły, iż być może sygnatura została zatarta podczas czyszczenia ścian po pożarze - Natrafiliśmy na ślady pożarów;  nad chórem w kierunku rozety,  nad organami oraz w kaplicy Matki Boskiej. W jej prawym górnym rogu paliło się strasznie - pod nowymi warstwami farby i gipsu pojawiła się  sadza, węgiel, rozsypujące się elementy. Już w XIX w. zostało to poprawione, elementy były wyprawiane gipsami – wyjaśnia. 

W trakcie  prac konserwatorskich,  oprócz strony malarskiej ważna była też storna technologiczna -  Trafiliśmy tu na wspaniały kunszt technologiczny i wielką kulturę techniczną. Prace wykonywała dobra ekipa, stosowała świetne materiały. Nie widziałam śladu źle wymieszanego wapna. Fantastycznie zachowane jest prezbiterium, praca w nim była wielką przyjemnością. Widać tam było ślady pędzla. Trudno uwierzyć, że po 400 latach nawet jedno ziarno się nie rusza. Gdy pracowaliśmy w zakrystii po lewej stronie, mieliśmy wrażenie, jakby to było zrobione w obecnym czasie i z jakiegoś nowoczesnego materiału – podsumowuje Z. Kamińska. 

Remont wnętrza kościoła trał ponad rok, jednak  nie zakłócił on funkcjonowania parafii. Pani konserwator podkreśla w tym zasługę  dobrej organizacji ze strony proboszcza ks. Krzysztofa Pawelca, zgodnej współpracy dwu ekip, zdyscyplinowania i pracy z wielkim zapałem – Wykonujemy wiele prac w kościołach, mamy duże doświadczenie w tej dziedzinie. Wiemy, kiedy można hałasować, a kiedy trzeba pracować w ciszy; wtedy wykonujemy tylko malowanie. Zachowany był też reżim w sprawie czystości. Każdy miał miotełkę i woreczek, w który zbieraliśmy usuwane ze sklepienia warstwy farby. A były tego olbrzymie ilości.

Perła renesansu lubelskiego 

Kościół pod wezwaniem Świętej Trójcy zajmuje centrum miasta i od prawie czterystu stanowi jego serce. Przechodząc obok trudno nie rzucić okiem – nawet zza parkanu – na jego pełną harmonii sylwetkę, górującą nad miastem. A zatrzymując się choć chwilę nie zadumać się nad tym, jak wielka historia działa się w Radzyniu Podlaskim i to począwszy od powstania kościoła. Ufundowała go potężna i wpływowa magnacka rodzina Mniszchów, która dzierżawiła dobra radzyńskie od połowy XVI do połowy XVII wieku. Budowę świątyni rozpoczęto w 1612, a zakończono 1641 roku. Jej konsekracja odbyła się w 1644 r. Był to pierwszy murowany kościół na ziemi łukowskiej. Do dziś jego architektura stanowi w Polsce rzadkość także z tego względu, że w epoce renesansu nie powstawało wiele świątyń. Radzyński kościół zaliczany jest do czołowych dzieł architektonicznych tzw. renesansu lubelskiego. Stanowi perłę późnorenesansowego budownictwa sakralnego w Polsce. Styl ten jest odpowiednikiem zachodnioeuropejskiego manieryzmu – renesansu, ale zawierającego już elementy nadchodzącego baroku.

Zofia Kamińska - absolwentka  Wydziału Konserwacji Rzeźby i Elementów Architektury  Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Od ponad 25 lat pracuje jako konserwator dzieł sztuki. Pracowała m.in. w Radzyniu Podlaskim (prowadząc m.in.  renowację nagrobka Mniszchów w kościele Świętej  Trójcy), w Białej Podlaskiej, Czemiernikach i Kodniu. 
Stały zespół pracujący nad renowacją kościoła:  
Monika Michalczuk – artystka malarka z okolic Białej Podlaskiej, 
Marek Siedlecki z Białej Podlaskiej, który zajmował się konserwacją techniczną, 
Bogdan Białek student konserwacji z Akademii Sztuk Pięknych z Warszawy, 
Emilia i Dorota Walasek studentki z okolic Ryk , 
Katarzyna Matusz konserwator z Gorzanowa, 
Aleksandra Blicharz spod Radzynia,  
Wiktor Rózga. 
Kilka osób pracowało czasowo. 

TO MOŻE CIĘ ZAINTERESOWAĆ: Wyjątkowe i gospodarne kobiety z Bokinki Królewskiej z laurami


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklamadotacje rpo
KOMENTARZE
Autor komentarza: Dajcie SpokójTreść komentarza: Taaa specjalny zespół od naganiania spragnionych wolności ludzi do głosowania na prezydenta konkretnej partii "bo inaczej nie zorganizujemy czytania ustawy, bo nam się wydaje że obecny prezydent odrzuci" Śmiech na sali.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 18:02Źródło komentarza: Bliżej legalizacji marihuany w Polsce? Zajmą się tym Petru i JachiraAutor komentarza: c ytTreść komentarza: A krowy? Szczepić krowy, są większe od psa i kota. To o wiele więcej obywatela, na statystyczny przypadek zakaźny. Przyznajcie się, nie zrzucaliście kostek, na Stado?Data dodania komentarza: 21.11.2024, 16:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: ccytTreść komentarza: Za 30mln, to da się rzekę kupić ... do jakiegoś morza, niekoniecznie Bałtyku, bo tam, to już wiecieData dodania komentarza: 21.11.2024, 16:54Źródło komentarza: Radni miejscy zdecydują czy przyjmą gminne ściekiAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama