300 złotych mandatu i skierowanie pojazdu na badania do stacji diagnostycznej. Z takimi konsekwencjami muszą liczyć się kierowcy, którzy teraz zostaną przyłapani przez patrol policji. Ale nie wszyscy, bo tylko ci którzy jeżdżą tzw. kopciuchami.
Już we wrześniu na drogi wyjedzie więcej patroli wyposażonych w urządzenia do pomiaru jakości spalin. A to oznacza, że drogówka sprawdzi nie tylko światła, trzeźwość i uprawnienia kierowców. Kontrole obejmą również stan techniczny pojazdu z naciskiem na emitowane przez samochód zanieczyszczenia.
Czytaj także: Alkoblokada batem na kierowców prowadzących po wypiciu alkoholu
Z karami muszą liczyć się zwłaszcza ci kierowcy, którzy w swoich autach wycieli filtr cząstek stałych. Taki element to proekologiczne rozwiązanie, ale zdarza się, że z pojazdu jest usuwane. Dlaczego? Bo jest drogie w eksploatacji. Część trzeba wymieniać nawet po przejechaniu 80 tysięcy kilometrów, a to kosztuje. Ceny są różne w zależności od auta, a rachunek może wynieść nawet kilkanaście tysięcy złotych.
Właśnie tego typu pojazdy i tacy kierowcy znajdą się teraz na celowniku policji.
– Policjanci w Krakowie przeprowadzili w tym roku już prawie 800 takich kontroli. Okazało się, że tylko 8 samochodów nie spełniało norm emisji spalin. W całym ubiegłym roku sprawdzono 2127 pojazdów – zaledwie 49 kierowców poruszało się samochodami, które emitowały z rur wydechowych ponad normę szkodliwe substancje – przytacza przykład „Dziennik Gazeta Prawna”.
I dodaje, że krakowska drogówka ma 12 dymomierzy. Ma zamiar dokupić kolejny.
Przeczytaj:
- Spotkała 5 papieży, mianowała 15 premierów, była symbolem Wielkiej Brytanii. Królowa Elżbieta II
- Mamy mieć 300-tysięczną armię. Na razie żołnierze zrzucają mundury
- Podrożał nawet tańszy węgiel. Ile teraz trzeba zapłacić za tonę?
- Jak zbudować sobie garaż bez pozwolenia na budowę?
- Piesi na drodze rowerowej. Za co zapłacą mandat?
Napisz komentarz
Komentarze