Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 21 listopada 2024 21:43
Reklama
Reklama

"Żelazna Krystyna" żegna się z Zarządem Dróg Powiatowych

Po 22 latach na stanowisku dyrektora Zarządu Dróg Powiatowych w Białej Podlaskiej na emeryturę odchodzi Krystyna Beń. Jak mówi, praca, czyli drogownictwo, to jej największa pasja, a na drogach powiatu bialskiego zna każdy zakręt czy przydrożne drzewo. Jej profesjonalizm i zaangażowanie sprawiają, że od zawsze cieszyła się ogromnym szacunkiem przełożonych, współpracowników i samorządowców. Dziś “Żelazna Krystyna”, jak nazwał ją starosta Mariusz Filipiuk, podsumowuje swoją karierę w ZDP.
"Żelazna Krystyna" żegna się z Zarządem Dróg Powiatowych
Po 22 latach na stanowisku dyrektora Zarządu Dróg Powiatowych w Białej Podlaskiej na emeryturę odchodzi Krystyna Beń. Drogownictwo to jej wielka pasja

Autor: Paulina Chodyka-Łukaszuk

Krystyna Beń pracę w drogownictwie rozpoczęła 1 sierpnia 1977 r. w Rejonie Dróg Publicznych w Białej Podlaskiej na stanowisku laboranta. Następnie pracowała jako specjalista w dziale utrzymania dróg. W wyniku reorganizacji drogownictwa z dniem 1 sierpnia 1991 r. została pracownikiem Dyrekcji Okręgowej Dróg Publicznych w Lublinie Zarząd Dróg w Białej Podlaskiej na stanowisku starszy specjalista ds. drogownictwa, następnie była tam kierownikiem sekcji utrzymania dróg, a ostatni rok w DODP przepracowała jako zastępca kierownika. Po kolejnej reorganizacji drogownictwa i administracji publicznej 1 stycznia 1999 r. zaczęła pracę w Zarządzie Dróg Powiatowych w Białej Podlaskiej, najpierw na stanowisku zastępcy dyrektora, a od 2001 roku na stanowisku dyrektora. Teraz, z dniem 27 stycznia 2023 odchodzi na emeryturę.

Drogownictwo to jej pasja

O tym, że została drogowcem zdecydował przypadek. Początkowo miała iść na inny kierunek studiów, ale wraz z kilkoma kolegami zdecydowała się policealne studium o profilu geodezja i drogownictwo. 

– Zdecydowałam sią na to, by mieć fach w ręku i jak najszybciej pójść do pracy. Nie mam tradycji rodzinnych w drogownictwie. Sama na początku byłam zdziwiona, że dałam radę się tak w tę dziedzinę wpisać. Przypadek sprawił, że praca od 45 lat to moja największa pasja – podkreśla z uśmiechem Krystyna Beń.

Wspomina, że na początku drogowiec to był zdecydowanie męski zawód, choć wcześniej w szkole kobiet było sporo, ale niewiele zaczęło pracę w tym zawodzie. – Jeździłam na budowy dróg, gdzie byli sami mężczyźni. Na początku rzeczywiście trudno było im się przyzwyczaić do obecności kobiety, ale po kilku latach wszyscy mnie już kojarzyli z drogownictwem. W biurze natomiast było więcej kobiet niż mężczyzn, nazywali nas "drogówkami" – opowiada.

Krystyna Beń wspomina, że na początku drogowiec to był zdecydowanie męski zawód, choć wcześniej w szkole kobiet było sporo, ale niewiele zaczęło pracę w tym zawodzie. (fot. Archiwum Krystyny Beń)

Do objęcia funkcji dyrektora ZDP przymierzała się 10 miesięcy. – Bałam się objąć to stanowisko, bo to ogromna odpowiedzialność. Szefowie mnie dopytywali, czy obejmę tę funkcję, czy mają szukać kogoś innego. W końcu załoga mnie zmobilizowała, powiedzieli, że na pewno damy radę, że jak przyjdzie ktoś z zewnątrz to może być różnie. I tak z koleżanki, z którą zaczynali pracę, zostałam ich szefem. Ciągle się obawiałam czy „woda sodowa mi nie uderzy do głowy”. Ale nie było na to czasu, wszystkie ręce szły na pokład. Pracownicy wykazali się dużą odpowiedzialnością i zrozumieniem, dzięki temu udało się wiele zrobić. I choć przez te wszystkie lata załoga naturalnie się zmieniała, to od początku, do dziś, uważam że pracuję ze wspaniałymi ludźmi. Z naszej pierwszej ekipy pozostało nas czworo, ja, Zbigniew Kikłowicz, Marek Kozak i Krystyna Steciuk. Z nimi mogę sobie powspominać początki ZDP. Kiedyś otwieraliśmy odcinki o długości 300 metrów, teraz jest to po kilkanaście kilometrów – mówi Beń.

Pierwsze duże inwestycje

Co najbardziej lubi w swojej pracy? – Inwestycje, drogi, rady budowy, na których nierzadko rozwiązujemy przeróżne problemy, trwają burze mózgów, są dyskusje, by wszystko ostatecznie dało pożądany efekt – podkreśla dyrektor ZDP.

Dodaje, że 22 lata przepracowane w ZDP to ogromna odpowiedzialność zarządzania siecią dróg powiatowych o długości ponad 1100 km i ponad 70 obiektami mostowymi. Doświadczenie, jakie zdobyła do 1999 roku, owocowało w późniejszych latach pracy w powiecie. 

– To, czym zajmowaliśmy się do czasu utworzenia powiatów zmieniło się diametralnie. Zmieniły się granice zarządzania siecią dróg, obejmujące 17 gmin wiejskich i dwie gminy miejskie – Terespol i Międzyrzec Podlaski. Musieliśmy tworzyć nowe struktury, bez zaplecza sprzętowego z nowymi kadrami. Był to okres trudny, stan dróg był niezadowalający, a oczekiwania mieszkańców duże. Praca w nowych strukturach wymagała determinacji – mówi Krystyna Beń. 

Przyznaje, że dobrą szkołę zarządzania dała jej ówczesna dyrektor ZDP Teresa Harko. W 2001 r. to Beń została szefową instytucji.

Pierwszą dużą i ważną dla powiatu inwestycją, którą przeprowadzono za jej kadencji była przebudowa drogi Koroszczyn – Lebiedziew. 

Otwarcie drogi Koroszczyn – Lebiedziew w 2008 roku (fot. Archiwum Krystyny Beń)

– Pamiętam, że już w trakcie realizacji trzeba było zmieniać projekt. Wtedy też zapytałam inspektora nadzoru, po co w takim razie był ten projekt, a on odpowiedział, że nigdy nie ma 100 procentach dobrego opracowania, bo zawsze w terenie coś się trafi i trzeba zmienić. Tę lekcję zapamiętałam, bo tak rzeczywiście niejednokrotnie było – wspomina. 

Kolejną dużą inwestycją była przebudowa mostu na Krznie w Kijowcu. O tym, że to bardzo ważna inwestycja dla samej dyrektor Beń, świadczy zdjęcie tego obiektu, wiszące na honorowym miejscu w jej biurze. – Piękna inwestycja. Pracował u nas Krzysztof Jaroszuk, który niestety już nie żyje, a który tymi mostami żył. Bardzo przeżyliśmy jego śmierć. To był prawdziwy pasjonat i fachowiec. Walczył o ten most, wszyscy zresztą walczyliśmy o dofinansowanie tego czy innych przedsięwzięć. Dla mieszkańców i samorządowców liczą się drogi, a jednak najtrudniejsze i najbardziej kosztowne inwestycje, to właśnie mosty – wyznaje.

Krystyna Beń na zdjęciu z śp. Krzysztofem Jaroszukiem podczas otwarcia drogi i mostu w Kijowcu w 2010 r. (fot. Archiwum Krystyny Beń)
"Zostawiam kompetentny zespół"

Podkreśla, że przez lata wspólnymi siłami zespołowi ZDP, ze wsparciem starostów, radnych i skarbników, udawało się wiele zdziałać. – Sięgamy po pieniądze, gdzie się da. Wymaga to wiele determinacji i zaangażowania całego zespołu. Zasada, że „do szefa idziesz ze swoim pomysłem, a wychodzisz z pomysłem szefa” w wielu przypadkach się nie sprawdzała. Moi przełożeni umieli słuchać i wspólnie podejmowaliśmy decyzje. Wiele wyzwań jest przed zespołem, który zostawiam, ale to są ludzie kompetentni i pełni energii do pracy. Dadzą radę – podkreśla.

– Wiele wyzwań jest przed zespołem, który zostawiam, ale to są ludzie kompetentni i pełni energii do pracy. Dadzą radę – podkreśla Krystyna Beń (fot. Archiwum Krystyny Beń)

Jakie momenty z pracy w drogownictwie zapadły jej najbardziej w pamięci? – Zimy. 45 zim – nieprzespanych nocy, wczesnych poranków. Utrzymanie przejezdności dróg w  okresie zimowym niejednokrotnie nie pozwalały spędzić świąt czy weekendów w domu. Nierzadko też agresja i brak zrozumienia kierowców, że nie wszystkie drogi w jednym czasie damy rady odśnieżyć. Mam w pamięci kilka takich sytuacji, kiedy trzeba było w środku nocy organizować sprzęt, aby uwolnić kierowcę ze śnieżnej pułapki. Ale były i fajne momenty, kiedy kierowcy dziękowali za naszą „walkę z zimą”. Zapamiętam też, realizowane inwestycje, które nie raz spędzały sen z powiek – czy się wniosek zakwalifikuje, czy będzie dobry wykonawca, czy rozliczenie z instytucją zarządzającą będzie ok i w terminie – wymienia Krystyna Beń.

Dodaje, że współpraca z gminami układała się modelowo. – Dziękuję wójtom, z którymi przez 22 lata było dane mi współpracować. Często wspierali mnie w trudnych sytuacjach, dzięki temu łatwiej mi było pokonywać problemy, jakie napotykałam na mojej drodze zawodowej. Były również i słowa krytyki – mobilizowało mnie to do jeszcze lepszej pracy – mówi.

Plany na emeryturę

Jakie plany na emeryturę ma Krystyna Beń? Zapewnia, że nie będzie się nudzić. 

Mam jeszcze funkcję radnej rady miasta Biała Podlaska. Teraz będę mogła poświęcić więcej czasu na sesje czy pracę w komisjach. Nie raz musiałam się mobilizować, żeby pogodzić udział w komisjach czy sesji rady powiatu i rady miasta. W powiecie to mi zadawano pytania, natomiast na sesji rady miasta, to ja mogę pytać. Różnica  jest, ale lubię i tę funkcję.  Mam wiele planów na moją zasłużoną emeryturę. Najpierw chcę trochę odreagować to napięcie zawodowe, a od  27.01.2023 nic nie muszę… – wyjawia dyrektor ZDP. 

Dodaje, że teraz, na emeryturze, w końcu znajdzie więcej czasu na czytanie książek, co bardzo lubi. Poza tym wielką przyjemność sprawiają jej podróże. Oprócz tego będzie też miała czas na prace na swojej działce rekreacyjnej, która jest jej azylem. W długie wieczory zajmie się też szydełkowaniem i wyszywaniem, co również lubi, w wolnej chwili obejrzy też film.
 

Profesjonalizm i zaangażowanie

Przez lata Krystyna Beń zdobyła ogromny szacunek u swoich szefów, współpracowników, właścicieli firm, wykonawców inwestycji oraz samorządowców. 

– Krystynę Beń poznałem 17 lat temu. Przez cały ten czas współpraca układała nam się bardzo dobrze. Pani Krystyna to wielki fachowiec od drogownictwa, zawsze doskonale zorientowana. Powiat zarządza siecią ponad 1100 km dróg i czy to na sesjach rady powiatu, czy na posiedzeniach komisji pani dyrektor zawsze potrafiła odpowiedzieć na każde pytanie radnych. Kiedy zaczynała swoją karierę w ZDP to budżet powiatu był na niewielkim poziomie, dziś jest to ponad 50 mln złotych – mówi starosta bialski Mariusz Filipiuk.

W środowisku pracowników starostwa, radnych oraz wykonawców inwestycji, Krystyna Beń nazywana jest "Żelazną Krystyną" albo "Żelazną Damą". Dlaczego? 

– Ten pseudonim wziął się po prostu od charakteru i osobowości pani dyrektor. Uczestniczyłem wielokrotnie w radach budowy, i ona jako kobieta, potrafiła bardzo szybko postawić do pionu kierownika budowy, wykonawcę, jeżeli coś było nie tak. To zdecydowanie kobieta z pazurem – wyjaśnia starosta.

Przypomina też sytuację, po której musiał przeprosić Krystynę Beń za swoje zachowanie. – Ktoś do mnie zadzwonił i przekazał, że na danej inwestycji źle się dzieje. Ja przyznaję, nie sprawdziłem czy rzeczywiście tak jest i od razu wezwałem do siebie panią dyrektor i mocno ją ochrzaniłem. Po tej naszej nieprzyjemnej rozmowie, pojechałem na budowę i okazało się, że zostałem wprowadzony w błąd. Następnego dnia rano przeprosiłem panią Krystynę, przekazując jej bukiet róż. Na szczęście mi wybaczyła – wspomina. Podkreśla, że wieloletnia szefowa ZDP zawsze sumiennie i perfekcyjnie wykonywała swoje niełatwe obowiązki, a zarówno zarząd powiatu jak i radni z pewnością zawsze będą dobrze wspominać współpracę z nią. – Zawsze będzie u nas mile widziana nawet już jako emerytka – podsumowuje Filipiuk.

Podobne zdanie na temat profesjonalizmu i pracy Krystyny Beń ma Leszek Horeglad prezes Grupy Horeglad, który nie raz miał okazję z nią współpracować. 

– Krystynę znam długie, długie lata, pamiętam ją jeszcze jako dobrze zapowiadającą się absolwentkę technikum drogowego. Pamiętam, jak przyszła młoda, nieopierzona osoba do firmy i po rozmowie kwalifikacyjnej od razu została zatrudniona. Jej kariera zawodowa pomaleńku się rozwijała, aż do dnia dzisiejszego. Krysia to zdecydowanie menedżer wysokiej klasy o talentach organizacyjnych i dyplomatycznych, potrafiący pogodzić wodę z ogniem. Ja jako wykonawca i ona jako inwestor mieliśmy różne spory natury technicznej, a ona zawsze potrafiła swoją elegancją i dyplomacją doprowadzić do tego, że inwestycje były zrobione porządnie i w terminie – opowiada. 

– Obserwując jej dokonania, uważam, że szkoda, by kobieta o tak sprawnym umyśle swoje talenty zostawiała tylko dla siebie. Będę ją namawiał, by swoją wiedzę dalej przekazywała, bo taka osobowość, z takim charakterem, aż szkoda, by już zawodowo nie pracowała – dodaje. 

O współpracy z Krystyną Beń mówi nam też wójt gminy Międzyrzec Podlaski Krzysztof Adamowicz

– Osobiście bardzo cenię panią Krystynę za profesjonalizm, otwartość i to ogromne doświadczenie osoby, realizującej prace w terenie. Zawsze jak się pojawiają jakieś problemy, staramy się szukać rozwiązań i muszę przyznać, że pani dyrektor robi to perfekcyjnie. Z pewnością trudno zarządzać taką newralgiczną dziedziną, jaką są drogi. Szkoda trochę, że już teraz pani Krystyna Beń zdecydowała się na emeryturę, bo jeszcze wiele jest do zrobienia i wiem, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale ją zastąpić będzie trudno. Szczególnie jeśli chodzi o relacje, jakie utrzymywała z wójtami, chciałbym, aby one przetrwały. To przecudowna kobieta, która dodatkowo doskonale zna samorząd, więc daje jej to zupełnie inne perspektywy i spojrzenie na pracę w Zarządzie Dróg Powiatowych, choćby przez pryzmat finansów. Co tu więcej mówić, fantastyczny fachowiec, a spotkania z panią dyrektor zawsze upływały w miłej atmosferze – przekazuje wójt.

CZYTAJ TAKŻE: 



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busaAutor komentarza: AndrzejTreść komentarza: Ja na temat specjalności.Byłem w wojsku 40 lat wstecz, na szkole młodszych specalistów i po niej zostałem dowódcą obsługi R-140 M.Myślałem że nie ma już tej specjalności,a to dlatego że taka radiostacja,tzn,anteny nadawcze wysyłają w eter tyle energii,że każdy może szybciutko zlokalizowac miejsce.Nawet wtedy,w latach 80 mówiono nam że każda rsdt.dużej mocy to ,,świeci jak zimny ogień odpalony z zupełnej ciemności'.Oczywiście były na radiostacji urządzenia do pracy zdalnej,chyba z odległości do 150m,ale nigdy tego nie ćwiczyliśmy.Więc jestem bardzo zdziwiony,że wojsko ciągle szkoli ludzi z alfabetu Morsa,jest to przestarzałe,przy dzisiejszej cyfryzacji.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:33Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: BartekTreść komentarza: Nie sposób nie dostrzec emocji, jakie towarzyszą Twojej wypowiedzi, ale wydaje mi się, że przedstawiasz rzeczywistość w sposób nazbyt uproszczony i jednowymiarowy. Oczywiście, dorosłość wymaga odpowiedzialności, a założenie rodziny jest jej istotnym elementem, ale przecież nie jest to jedyna definicja dojrzałości czy wartości człowieka. To, że ktoś nie ma jeszcze rodziny, nie oznacza, że jego opinie na temat patriotyzmu, obronności czy poświęcenia nie mają znaczenia. Twoja krytyka młodych ludzi, którzy mówią o wojnie czy bohaterstwie, opiera się na założeniu, że każdy, kto nie doświadczył wojny, idealizuje ją i traktuje jako romantyczną przygodę. To spore uogólnienie. Faktycznie, są osoby, które mogą nie rozumieć w pełni, czym jest wojna, ale równie dobrze można powiedzieć, że ktoś, kto nigdy nie służył w wojsku, może mieć bardzo realistyczne i świadome podejście do tych spraw. Nie jest to czarno-białe. Co więcej, podkreślasz, że polska tradycja heroizmu, którą wiążesz z upadkiem I i II Rzeczypospolitej, jest przyczyną problemów naszego kraju. Nie sposób jednak nie dostrzec, że właśnie ta tradycja dała nam bohaterów, którzy walczyli o niepodległość i wolność – nie tylko w zbrojnych konfliktach, ale też w codziennej pracy, działalności politycznej i społecznej. Zgadzam się, że wojna to koszmar – brud, smród, krew i cierpienie. Nikt, kto naprawdę rozumie jej naturę, nie traktuje jej jako romantycznej przygody. Ale czy oznacza to, że nie powinniśmy o niej rozmawiać, przygotowywać się do obrony kraju, czy doceniać poświęcenia tych, którzy byli gotowi walczyć za swoje ideały? Krytyka młodych, którzy szukają swojego miejsca w tradycji wojskowej czy patriotycznej, wydaje się nieco niesprawiedliwa. To nie znaczy, że są naiwni – być może po prostu szukają sensu, który jest głęboko zakorzeniony w naszej historii i kulturze. Ostatecznie, odwaga i odpowiedzialność nie mają jednej definicji. Można być odpowiedzialnym i odważnym w rodzinie, ale również w służbie publicznej, w wojsku, czy po prostu w codziennym życiu. Każdy etap życia ma swoje wyzwania i nie powinniśmy deprecjonować jednych wyborów na rzecz innych.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 09:01Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: "dlatego, że", nieuku, zapamiętaj. Nie ma żadnego "dlatego, bo".Data dodania komentarza: 21.11.2024, 08:45Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama