Od 1 lipca ma ruszyć program "Pierwsze Mieszkanie", którego jednym z filarów jest „Bezpieczny kredyt 2 proc.”. Na czym polega? Kto skorzysta? Czy możesz nam przybliżyć zasady?
Program skierowany jest do osób do 45. roku życia, które nie mają i nie miały własnej nieruchomości mieszkalnej -- na nabycie pierwszej nieruchomości. W przypadku małżeństwa lub rodziców co najmniej jednego wspólnego dziecka, warunek wieku spełnić będzie musiało przynajmniej jedno z nich.
Są jakieś wyjątki co do posiadania nieruchomości?
Tak. Możesz posiadać udział w nieruchomości nie wyższy niż 50 proc. i nabyty w drodze dziedziczenia, jeżeli nie mieszkasz w tym lokalu/ domu od co najmniej 12 miesięcy lub kredyt jest udzielany w celu nabycia pozostałych udziałów lub posiadana nieruchomość jest wyłączona z użytkowania w związku z katastrofą budowlaną albo skutkami powodzi, wiatru, osunięcia ziemi lub działania innego żywiołu
Wiemy już dla kogo, a na czym polega bezpieczny kredyt 2 proc.?
Budżet państwa przez 10 lat będzie dopłacał różnicę między stałą stopą ustaloną w oparciu o średnie oprocentowanie kredytów o stałej stopie w bankach, a oprocentowaniem kredytu zgodnie ze stopą 2 proc. Czyli sprowadza się to do tego, że kredyt będzie oprocentowany 2 proc. plus marża banku. Przez pierwsze 10 lat spłata kredytu będzie w ratach malejących, czyli w każdej racie będzie taka sama kwota kapitału, dzięki temu kredytobiorca szybciej pozbywa się długu.
Maksymalna wysokość kredytu to 500 tys. zł dla singla, 600 tys. zł dla małżeństw lub rodziców z co najmniej jednym dzieckiem – na budowę domu lub zakup mieszkania/domu na rynku pierwotnym i wtórnym. Nie będzie obowiązywał limit ceny 1 mkw.
Ale wprowadzono maksymalna kwotę wkładu własnego 200 000 zł. Sumując to z maksymalną możliwą do uzyskania kwotą kredytu, otrzymamy maksymalną cenę kupowanej nieruchomości, czyli 800 000 zł dla rodziny i 700 000 zł dla singla. Znacznie ograniczy to możliwość zakupu większych mieszkań w dużych miastach. Minister rozwoju Waldemar Buda powiedział: „Na apartamenty się nie dorzucamy”. Nieco inaczej będzie przy budowie domu. Wartość działki będąca wkładem własnym plus kwota kredytu musi zmieścić się w kwocie 1 mln zł. Można uzyskać kredyt na dokończenie już rozpoczętej budowy.
Wygląda to dobrze, ale czy są jakieś „haczyki”?
Przede wszystkim dopłata do rat będzie ograniczona do max 7 proc. W kwartałach, w których wysokość średniego oprocentowania nowo udzielanych kredytów mieszkaniowych o stałej stopie procentowej byłaby wyższa niż 10 proc., czyli wskaźnik służący naliczeniu dopłaty będzie wynosił 9 proc. (0,9 parametru rynkowego), dopłata do raty będzie ograniczona do 7 proc. Minusem jest również utrata prawa do dopłat: jeśli w terminie 12 miesięcy od dnia nabycia kredytobiorca nie rozpoczął w tym lokalu/ domu prowadzenia gospodarstwa domowego, czyli masz rok na wprowadzenie się niezależnie od stanu wykończenia. Utrata możliwa jest także w przypadku, kiedy w okresie otrzymywania dopłat nieruchomość zostanie sprzedana (z wyjątkiem zbycia na rzecz drugiego z kredytobiorców) lub w jeśli okresie otrzymywania dopłat nieruchomość zostanie wynajęta lub użyczona. Utrata dopłat nastąpi też wtedy, gdy: w okresie otrzymywania dopłat zmieniony zostanie sposób użytkowania nieruchomości lub jej części, w sposób, który uniemożliwia zaspokajanie potrzeb mieszkaniowych lub w okresie otrzymywania dopłat kredytobiorca nabędzie inną nieruchomość (poza drogą dziedziczenia). Utracimy środki także, gdy w okresie otrzymywania dopłat trwale zaprzestaniemy prowadzenia gospodarstwa domowego w lokalu mieszkalnym albo domu jednorodzinnym.
Otrzymanych wcześniej, przed dniem ziszczenia się warunku, dopłat nie trzeba będzie zwracać, jednak trzeba poinformować o powyższym bank w terminie 30 dni. Kredytu nie będzie można nadpłacać przez 3 lata.
Wiele rodzin rozgląda się za mieszkaniami, ale jednocześnie przyznaje, że czeka na rządowe programy wsparcia, o których politycy mówią od wielu miesięcy. Czy opłaca się czekać?
To zawsze zależy od sytuacji. Uważam, że to dużo lepszy program niż poprzedni „Mieszkanie bez wkładu własnego”, z którego realnie skorzystało bardzo mało osób. Kiedyś już funkcjonował podobny system dopłat w programie „Rodzina na swoim” i to rzeczywiście się sprawdzało.
ALe jeśli ktoś teraz znalazł okazję cenową lub swoje wymarzone mieszkanie, taka „perełkę”, to musi się liczyć z tym, że czekanie jest ryzykowne. Ta nieruchomość mu „ucieknie”, bo prawdopodobnie sprzedający nie będzie chciał czekać kilku miesięcy. Poza tym środki w budżecie zarezerwowane na dopłaty są ograniczone. W tym roku na około 20 tys. wniosków, więc może być tak, że ktoś na tę dopłatę w tym roku się nie załapie.
Napisz komentarz
Komentarze