– Polska głosowała przeciw zakazowi rejestracji nowych samochodów spalinowych po 2035 roku. Nietransparentne i nieformalne dyskusje, gdzie Niemcy forsują rozwiązania korzystne głównie dla swojego rynku, pokazuje, że nie ma to nic wspólnego ze sprawiedliwą transformacją. Naszym zdaniem czynnikiem decydującym o wyborze technologii na kolejne dziesięciolecia powinien być rynek i społeczeństwa, a nie przymus UE – tak polska minister środowiska Anna Moskwa skomentowała ostatnie decyzje unijne.
CZYTAJ TAKŻE: Armia emerytów przed drzwiami ZUS. Zamiast pracy wybrali pójście na emeryturę
Była przy tym, gdy zapadały decyzje o zakazie samochodów spalinowych w Unii Europejskiej.
– W 2026 r. planowana jest rewizja rozporządzenia dotycząca zakazu rejestracji nowych samochodów spalinowych. Jestem przekonana, że do tego czasu w UE zrozumieją absurd tej decyzji i plany w tym zakresie zostaną zweryfikowane – podkreśliła Moskwa.
A premier Mateusz Morawiecki w swoim internetowym wpisie dodał, że minister głosowała w ten sposób na jego polecenie. I podziękował jej za to.
Polska była jedynym krajem, który był przeciw.
Zakaz sprzedaży samochodów spalinowych
Co dokładnie się wydarzyło? Otóż wszystkie nowe samochody osobowe i dostawcze sprzedawane w UE od 2035 r. nie powinny emitować CO2. Kraje wspólnoty przyjęły do wiadomości fakt, że transport drogowy odpowiada za jedną piątą emisji zanieczyszczeń w Unii.
Jeszcze w czerwcu 2022 r. Parlament Europejski poparł propozycję Komisji Europejskiej dotyczącą zerowej emisji.
„Od 2035 r. wszystkie nowe samochody, które pojawią się na rynku, nie mogą emitować CO2. Ma to zapewnić, że do 2050 r. sektor transportu stanie się neutralny pod względem emisji dwutlenku węgla” – wyjaśnia swoje stanowiska PE.
Wcześniej jednak, bo w roku 2030 emisja spalin ma się zmniejszyć o 55 procent.
Nie znikną stacje paliw z benzyną
Co w tej sytuacji stanie się z obecnymi samochodami benzynowymi i dieslami? Czy po 2035 roku nadal będzie można nimi jeździć?
Tak, bo nowe przepisy nie obejmują istniejących już samochodów. Jeśli teraz ktoś kupi nowy samochód, może nim jeździć do końca okresu eksploatacji.
„Ale ponieważ średnia żywotność samochodu wynosi 15 lat, musimy zacząć w 2035 r., aby do 2050 r. wszystkie samochody były neutralne pod względem emisji CO2” – dodaje Parlament Europejski.
Trzeba też pamiętać, że w 2035 roku nie znikną stacje paliw z benzyną czy dieslem. Trzeba jednak się liczyć z tym, że koszt paliwa może wzrosnąć.
CZYTAJ TEŻ:
- Mieszkańcy Łomaz jednak nie chcą mieszkać w mieście. Co na to radni?
- Chciała jedynie sprzedać aniołki. Kosztowało to ją 4 tys. złotych
- Były oficer wywiadu był w jednej ze szkół powiatu bialskiego [ZDJĘCIA]
- Przetarg na budowę dróg w gminie Sławatycze rozstrzygnięty
- Nielegalne papierosy o wartości 12 tys. zł ukrył w silniku lokomotywy
Czas na pojazdy elektryczne i wodorowe
W ten sposób UE zmusza również do zmian rynek motoryzacyjny. Te decyzje z pewnością doprowadzą do tego, że ludzie chętniej zaczną kupować samochody elektryczne i jeszcze powszechniejsze staną się pojazdy wodorowe.
„Korzystanie z pojazdów z napędem elektrycznym jest bardziej opłacalne, ponieważ ceny energii elektrycznej są obecnie niższe niż ceny benzyny. Takie samochody wymagają też mniej konserwacji, dlatego całkowity koszt posiadania samochodu z napędem akumulatorowym jest taki sam lub niższy niż samochodu z silnikiem benzynowym lub silnikiem Diesla.
Jednak dzisiaj ceny samochodów elektrycznych są wysokie. Nowe przepisy powinny wspierać konkurencję i zachęcać producentów pojazdów elektrycznych do inwestowania w badania i innowacje, co powinno obniżyć ceny” – analizuje PE.
Napisz komentarz
Komentarze