Anna Bańkowska-Mikiciuk urodziła się w Łomazach. Kiedy miała 2,5 roku, zmarł jej tata, zostawiając młodą żonę z trójką małych dzieci. To doświadczenie na zawsze odcisnęło piętno na życiu Anny. Poetka od wczesnych lat opiekowała się sparaliżowaną babcią, pomagała w gospodarstwie i uczyła się. Na szczęście rodzina Bańkowskich mogła liczyć na pomoc dziadka Anny, Piotra.
Podróż do świata dzieciństwa
Poetka zadebiutowała na emeryturze. Swoje wspomnienia, refleksje na temat otaczającej ją rzeczywistości oraz piękne opisy przyrody zamknęła w 3 tomikach wierszy o tytułach: "Moje nastroje", "Ścieżkami życia" i "Myśli jak ptaki". Później przyszedł czas na napisanie opowiadania. "Smak mojego dzieciństwa" wypłynęło prosto z serca poetki.
– Moje wiersze są oszlifowane warsztatowo, a proza opisuje rzeczywistość w prosty sposób, tak jak było naprawdę. W książce jest np. rozdział zatytułowany "30 groszy". Opisuję w nim, jak prosiłam dziadka o 30 groszy na zeszyt. Dziadek niósł wtedy po podwórku siano. Najpierw powiedział, że nie ma, ale potem dał mi złotówkę. Miałam mu przynieść resztę, ale kupiłam dropsa. No i miałam pietra, jak mam o tym powiedzieć dziadkowi. Przyszłam do domu i powiedziałam, że zgubiłam te pieniądze. Dziadek mi nie uwierzył i musiałam go przeprosić – wspomina poetka.
Takich historii z życia jest więcej.
Łomazy jako wieś, czyli sielska rzeczywistość
W jej opowiadaniu czytelnik odnajdzie opis codziennego życia na wsi.
– Opisałam ciężką pracę w gospodarstwie, zbieranie jagód, zabawy na łące, wypasanie krów itp. Na jednym ze zdjęć jestem z bratem, Edkiem. Piłujemy drzewo. Co ciekawe, zajmowałam się też oraniem pola i całkiem nieźle mi to szło. Kiedy przychodziłam ze szkoły, na stole czekał na mnie talerz z zupą, a na podwórku dziadek z przygotowanym koniem. Pewnego dnia poszłam orać przy samej ulicy. Ludzie, którzy tamtędy przejeżdżali, machali do mnie, krzyczeli. Widok orającej pole dziewczynki nie był, nawet wtedy, zwyczajny. Pamiętam, że któregoś dnia chciałam pójść z ciocią na jagody, ale mama oświadczyła, że nie mogę, bo trzeba ziemniaki oborać. Wpadłam więc na pomysł, wstałam o 3 nad ranem i oborałam te ziemniaki. O godzinie 7 byłam gotowa iść na jagody – śmieje się mieszkanka Łomaz.
Osobiste wyznania poetki
Opowiadanie Anny Bańkowskiej-Mikiciuk pokazuje też wydarzenia, które były ważne dla niej jako nastolatki i jej rówieśników. – Często po całym dniu pracy fizycznej byłam bardzo zmęczona i chciało mi się spać, ale jak przychodziły koleżanki i namawiały mnie na pójście na zabawę, nie odmawiałam. Potańcówki odbywały się w centrum Łomaz, w domu kultury. Niestety, ku naszemu niezadowoleniu miałyśmy obserwatorów. Tzw. baby przychodziły pod budynek i stawały przy oknach, aby nas podglądać. Dlatego zasłanialiśmy okna kocami – wspomina poetka. W jej opowiadaniu nie brakuje też osobistych wyznań i plastycznych opisów uczuć, jakie towarzyszyły mieszkance Łomaz zarówno w radosnych, jak i smutnych chwilach. Doskonale obrazuje rozdział "Choroba i smutek". – Jest bardzo osobisty. Opisałam w nim, co czułam, kiedy moja mama zachorowała. Karetka zabrała ją na kilkanaście dni do szpitala. Dziadek odwiedzał ją codziennie. Wtedy zostawałam w domu sama. Moje rodzeństwo było wówczas w szkole. Bardzo przeżywałam swoją samotność, płakałam i bałam się. Do głowy przychodziły mi czarne myśli. W tamte smutne, jesienne wieczory z niepokojem czekałam na powrót dziadka. Wtedy najbardziej tęskniłam za mamą i tatą. Zadawałam sobie pytania: dlaczego nie pamiętam taty, jakim był człowiekiem, jak wyglądał, czy mnie kochał, jak wyglądałoby moje życie, gdyby tata żył i co się stanie, jeśli mama odejdzie tak jak tata. Na te pytania nie mogłam znaleźć odpowiedzi. Czułam strach o jutro – wyznaje poetka. – Zazdrościłam moim rówieśnikom, że mają obydwoje rodziców. Płakałam do poduszki, ale z nikim o tym nie rozmawiałam i nikt o tym nie wiedział – dodaje. Wspomina również słowa sąsiadki, które usłyszała pewnego poranka: A Ty się, Haniu, nie boisz, że matka umrze? – Te słowa utkwiły mi w sercu na zawsze – mówi.
CZYTAJ TEŻ: Trwa dramat 8-letniego Kamila. Chłopiec wciąż walczy o życie
Młodość na kartach książki
Anna Bańkowska-Mikiciuk starała się wiernie odwzorować rzeczywistość i pokazać wydarzenia w porządku chronologicznym – od małego dziecka, po ślub z Wiesławem Mikiciukiem. – Początkowo swoje wspomnienia spisywałam "do szuflady". Chciałam je ocalić od zapomnienia. Potem pomyślałam sobie, że może ktoś by je zobaczył, przeczytał, może kogoś zainteresują, może ktoś z mojego pokolenia powspomina przy okazji lektury mojej powieści – zaznacza i dodaje, że praca nad książką trwała około roku. – To nie było tak, że usiadłam przy biurku i od razu spisałam wszystkie wspomnienia. Nie, najpierw napisałam krótkie opowiadania, a potem je rozwijałam. Jest to dla mnie sentymentalna podróż do świata dzieciństwa, który mimo wielu trudności wspominam bardzo dobrze. Na kartach książki pokazałam kilkanaście lat życia, od dzieciństwa, przez naukę w Szkole Podstawowej w Łomazach oraz Technikum Gospodarczym w Białej Podlaskiej, do matury i zawarcia małżeństwa z Wiesławem, z którym obchodziliśmy niedawno złote gody – mówi poetka.
Wiesław Mikiciuk to artysta, rzeźbiarz i członek zespołu śpiewaczego "Śpiewam bo lubię". Jego płaskorzeźby uświetniają kościoły. Najbardziej rozpoznawalna jest droga krzyżowa umieszczona w kaplicy w Romaszkach w gminie Rossosz.
Książka "Smak mojego dzieciństwa" została wydana na początku kwietnia. Można ją nabyć w agencji reklamowej Agraffka w Białej Podlaskiej, przy ul. Literackiej 11.
PRZECZYTAJ TEŻ:
- List w butelce przypłynął Bugiem. Szukają jego autorów
- Młodzi z powiatu bialskiego chcą mieć głos. Założyli stowarzyszenie
- W co gra Biedronka? Mniej towaru, cena ta sama albo wyższa
- Weronika Zielińska - Stubińska z 7. lokatą na Mistrzostwach Europy
- Nowa droga w Horodyszczu już prawie gotowa
Opowiadanie będzie też udostępniać od 10 maja Gminna Biblioteka Publiczna w Łomazach. Placówka zaprasza też na spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki, na którym będzie można porozmawiać o najnowszej publikacji Anny Bańkowskiej-Mikiciuk. Wydarzenie odbędzie się w środę, 10 maja.
Napisz komentarz
Komentarze