Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 21 listopada 2024 17:15
Reklama
Reklama Baner reklamowy - warsztat samochodowy - pogotowie

"Smak mojego dzieciństwa" Anny Bańkowskiej-Mikiciuk. Ta książka cię wciągnie

Zapach trawy, smak jagód, zmęczenie po pracy na roli, ból po stracie i radość młodości. Takie odcienie swego dzieciństwa opisała w swej najnowszej powieści Anna Bańkowska-Mikiciuk. Publikacja pt. "Smak mojego dzieciństwa" przenosi nas do świata osobistych wspomnień poetki.
"Smak mojego dzieciństwa" Anny Bańkowskiej-Mikiciuk. Ta książka cię wciągnie
Anna Bańkowska-Mikiciuk w opowiadaniu "Smak mojego dzieciństwa" przenosi nas do świata osobistych wspomnień z dzieciństwa i młodości

Autor: Justyna Lesiuk-Klujewska

Anna Bańkowska-Mikiciuk urodziła się w Łomazach. Kiedy miała 2,5 roku, zmarł jej tata, zostawiając młodą żonę z trójką małych dzieci. To doświadczenie na zawsze odcisnęło piętno na życiu Anny. Poetka od wczesnych lat opiekowała się sparaliżowaną babcią, pomagała w gospodarstwie i uczyła się. Na szczęście rodzina Bańkowskich mogła liczyć na pomoc dziadka Anny, Piotra.

Podróż do świata dzieciństwa

Poetka zadebiutowała na emeryturze. Swoje wspomnienia, refleksje na temat otaczającej ją rzeczywistości oraz piękne opisy przyrody zamknęła w 3 tomikach wierszy o tytułach: "Moje nastroje", "Ścieżkami życia" i "Myśli jak ptaki". Później przyszedł czas na napisanie opowiadania.  "Smak mojego dzieciństwa" wypłynęło prosto z serca poetki.

 – Moje wiersze są oszlifowane warsztatowo, a proza opisuje rzeczywistość w prosty sposób, tak jak było naprawdę. W książce jest np. rozdział zatytułowany "30 groszy". Opisuję w nim, jak prosiłam dziadka o 30 groszy na zeszyt. Dziadek niósł wtedy po podwórku siano. Najpierw powiedział, że nie ma, ale potem dał mi złotówkę. Miałam mu przynieść resztę, ale kupiłam dropsa. No i miałam pietra, jak mam o tym powiedzieć dziadkowi. Przyszłam do domu i powiedziałam, że zgubiłam te pieniądze. Dziadek mi nie uwierzył i musiałam go przeprosić – wspomina poetka. 

Takich historii z życia jest więcej.

Łomazy jako wieś, czyli sielska rzeczywistość 

W jej opowiadaniu czytelnik odnajdzie opis codziennego życia na wsi. 

– Opisałam ciężką pracę w gospodarstwie, zbieranie jagód, zabawy na łące, wypasanie krów itp. Na jednym ze zdjęć jestem z bratem, Edkiem. Piłujemy drzewo. Co ciekawe, zajmowałam się też oraniem pola i całkiem nieźle mi to szło. Kiedy przychodziłam ze szkoły, na stole czekał na mnie talerz z zupą, a na podwórku dziadek z przygotowanym koniem. Pewnego dnia poszłam orać przy samej ulicy. Ludzie, którzy tamtędy przejeżdżali, machali do mnie, krzyczeli. Widok orającej pole dziewczynki nie był, nawet wtedy, zwyczajny. Pamiętam, że któregoś dnia chciałam pójść z ciocią na jagody, ale mama oświadczyła, że nie mogę, bo trzeba ziemniaki oborać. Wpadłam więc na pomysł, wstałam o 3 nad ranem i oborałam te ziemniaki. O godzinie 7 byłam gotowa iść na jagody – śmieje się mieszkanka Łomaz.

– Na jednym ze zdjęć jestem z bratem, Edkiem. Piłujemy drzewo – opowiada poetka. Fot. z arch. A. Bańkowskiej-Mikiciuk
Osobiste wyznania poetki

Opowiadanie Anny Bańkowskiej-Mikiciuk pokazuje też wydarzenia, które były ważne dla niej jako nastolatki i jej rówieśników.  – Często po całym dniu pracy fizycznej byłam bardzo zmęczona i chciało mi się spać, ale jak przychodziły koleżanki i namawiały mnie na pójście na zabawę, nie odmawiałam. Potańcówki odbywały się w centrum Łomaz, w domu kultury. Niestety, ku naszemu niezadowoleniu miałyśmy obserwatorów. Tzw. baby przychodziły pod budynek i stawały przy oknach, aby nas podglądać. Dlatego zasłanialiśmy okna kocami – wspomina poetka. W jej opowiadaniu nie brakuje też osobistych wyznań i plastycznych opisów uczuć, jakie towarzyszyły mieszkance Łomaz zarówno w radosnych, jak i smutnych chwilach. Doskonale obrazuje rozdział "Choroba i smutek". – Jest bardzo osobisty. Opisałam w nim, co czułam, kiedy moja mama zachorowała. Karetka zabrała ją na kilkanaście dni do szpitala. Dziadek odwiedzał ją codziennie. Wtedy zostawałam w domu sama. Moje rodzeństwo było wówczas w szkole. Bardzo przeżywałam swoją samotność, płakałam i bałam się. Do głowy przychodziły mi czarne myśli. W tamte smutne, jesienne wieczory z niepokojem czekałam na powrót dziadka. Wtedy najbardziej tęskniłam za mamą i tatą. Zadawałam sobie pytania: dlaczego nie pamiętam taty, jakim był człowiekiem, jak wyglądał, czy mnie kochał, jak wyglądałoby moje życie, gdyby tata żył i co się stanie, jeśli mama odejdzie tak jak tata. Na te pytania nie mogłam znaleźć odpowiedzi. Czułam strach o jutro – wyznaje poetka. – Zazdrościłam moim rówieśnikom, że mają obydwoje rodziców. Płakałam do poduszki, ale z nikim o tym nie rozmawiałam i nikt o tym nie wiedział – dodaje. Wspomina również słowa sąsiadki, które usłyszała pewnego poranka: A Ty się, Haniu, nie boisz, że matka umrze? – Te słowa utkwiły mi w sercu na zawsze – mówi.

Poetka skończyła Szkołę Podstawową w Łomazach. Na zdjęciu z koleżankami i kolegami z klasy trzeciej.  Fot. z arch. A. Bańkowskiej-Mikiciuk

CZYTAJ TEŻ: Trwa dramat 8-letniego Kamila. Chłopiec wciąż walczy o życie

Młodość na kartach książki

Anna Bańkowska-Mikiciuk starała się wiernie odwzorować rzeczywistość i pokazać wydarzenia w porządku chronologicznym – od małego dziecka, po ślub z Wiesławem Mikiciukiem. – Początkowo swoje wspomnienia spisywałam "do szuflady". Chciałam je ocalić od zapomnienia. Potem pomyślałam sobie, że może ktoś by je zobaczył, przeczytał, może kogoś zainteresują, może ktoś z mojego pokolenia powspomina przy okazji lektury mojej powieści – zaznacza i dodaje, że praca nad książką trwała około roku. – To nie było tak, że usiadłam przy biurku i od razu spisałam wszystkie wspomnienia. Nie, najpierw napisałam krótkie opowiadania, a potem je rozwijałam. Jest to dla mnie sentymentalna podróż do świata dzieciństwa, który mimo wielu trudności wspominam bardzo dobrze. Na kartach książki pokazałam kilkanaście lat życia, od dzieciństwa, przez naukę w Szkole Podstawowej w Łomazach oraz Technikum Gospodarczym w Białej Podlaskiej, do matury i zawarcia małżeństwa z Wiesławem, z którym obchodziliśmy niedawno złote gody – mówi poetka. 

Wiesław Mikiciuk to znany rzeźbiarz, którego prace zdobią kościoły. Fot. Justyna Lesiuk-Klujewska

Wiesław Mikiciuk to artysta, rzeźbiarz i członek zespołu śpiewaczego "Śpiewam bo lubię". Jego płaskorzeźby uświetniają kościoły. Najbardziej rozpoznawalna jest droga krzyżowa umieszczona w kaplicy w Romaszkach w gminie Rossosz.

Książka "Smak mojego dzieciństwa" została wydana na początku kwietnia. Można ją nabyć w agencji reklamowej Agraffka w Białej Podlaskiej, przy ul. Literackiej 11.

Anna Bańkowska-Mikiciuk w opowiadaniu "Smak mojego dzieciństwa" przenosi nas do świata osobistych wspomnieć z dzieciństwa i młodości. Fot. z arch. A. Bańkowskiej-Mikiciuk

PRZECZYTAJ TEŻ:

Opowiadanie będzie też udostępniać od 10 maja Gminna Biblioteka Publiczna w Łomazach. Placówka zaprasza też na spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki, na którym będzie można porozmawiać o najnowszej publikacji Anny Bańkowskiej-Mikiciuk. Wydarzenie odbędzie się w środę, 10 maja. 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busaAutor komentarza: AndrzejTreść komentarza: Ja na temat specjalności.Byłem w wojsku 40 lat wstecz, na szkole młodszych specalistów i po niej zostałem dowódcą obsługi R-140 M.Myślałem że nie ma już tej specjalności,a to dlatego że taka radiostacja,tzn,anteny nadawcze wysyłają w eter tyle energii,że każdy może szybciutko zlokalizowac miejsce.Nawet wtedy,w latach 80 mówiono nam że każda rsdt.dużej mocy to ,,świeci jak zimny ogień odpalony z zupełnej ciemności'.Oczywiście były na radiostacji urządzenia do pracy zdalnej,chyba z odległości do 150m,ale nigdy tego nie ćwiczyliśmy.Więc jestem bardzo zdziwiony,że wojsko ciągle szkoli ludzi z alfabetu Morsa,jest to przestarzałe,przy dzisiejszej cyfryzacji.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:33Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: BartekTreść komentarza: Nie sposób nie dostrzec emocji, jakie towarzyszą Twojej wypowiedzi, ale wydaje mi się, że przedstawiasz rzeczywistość w sposób nazbyt uproszczony i jednowymiarowy. Oczywiście, dorosłość wymaga odpowiedzialności, a założenie rodziny jest jej istotnym elementem, ale przecież nie jest to jedyna definicja dojrzałości czy wartości człowieka. To, że ktoś nie ma jeszcze rodziny, nie oznacza, że jego opinie na temat patriotyzmu, obronności czy poświęcenia nie mają znaczenia. Twoja krytyka młodych ludzi, którzy mówią o wojnie czy bohaterstwie, opiera się na założeniu, że każdy, kto nie doświadczył wojny, idealizuje ją i traktuje jako romantyczną przygodę. To spore uogólnienie. Faktycznie, są osoby, które mogą nie rozumieć w pełni, czym jest wojna, ale równie dobrze można powiedzieć, że ktoś, kto nigdy nie służył w wojsku, może mieć bardzo realistyczne i świadome podejście do tych spraw. Nie jest to czarno-białe. Co więcej, podkreślasz, że polska tradycja heroizmu, którą wiążesz z upadkiem I i II Rzeczypospolitej, jest przyczyną problemów naszego kraju. Nie sposób jednak nie dostrzec, że właśnie ta tradycja dała nam bohaterów, którzy walczyli o niepodległość i wolność – nie tylko w zbrojnych konfliktach, ale też w codziennej pracy, działalności politycznej i społecznej. Zgadzam się, że wojna to koszmar – brud, smród, krew i cierpienie. Nikt, kto naprawdę rozumie jej naturę, nie traktuje jej jako romantycznej przygody. Ale czy oznacza to, że nie powinniśmy o niej rozmawiać, przygotowywać się do obrony kraju, czy doceniać poświęcenia tych, którzy byli gotowi walczyć za swoje ideały? Krytyka młodych, którzy szukają swojego miejsca w tradycji wojskowej czy patriotycznej, wydaje się nieco niesprawiedliwa. To nie znaczy, że są naiwni – być może po prostu szukają sensu, który jest głęboko zakorzeniony w naszej historii i kulturze. Ostatecznie, odwaga i odpowiedzialność nie mają jednej definicji. Można być odpowiedzialnym i odważnym w rodzinie, ale również w służbie publicznej, w wojsku, czy po prostu w codziennym życiu. Każdy etap życia ma swoje wyzwania i nie powinniśmy deprecjonować jednych wyborów na rzecz innych.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 09:01Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: "dlatego, że", nieuku, zapamiętaj. Nie ma żadnego "dlatego, bo".Data dodania komentarza: 21.11.2024, 08:45Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama