Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 08:04
Reklama
Reklama Baner reklamowy - warsztat samochodowy - pogotowie

Uratowali życie sześciu Żydom, którzy uciekali przed śmiercią

Jadwiga Drygulska jako mała dziewczynka pomagała swojej rodzinie w ukrywaniu Żydów. Mikołaj Iwaniuk, dziadek Jadwigi, przyjął do swojego gospodarstwa dwie kobiety i czterech mężczyzn wyznania mojżeszowego. Przebywali oni u niego od jesieni 1943 r. do końca wojny. Później wyjechali od Stanów Zjednoczonych i Palestyny, ale z familią Iwaniuków wciąż utrzymywali kontakt, odwiedzając ich i pisząc do nich listy oraz wysyłając paczki.
Uratowali życie sześciu Żydom, którzy uciekali przed śmiercią
Jadwiga Drygulska jako mała dziewczynka pomagała swojej rodzinie w ukrywaniu Żydów. Mikołaj Iwaniuk dziadek Jadwigi przyjął do swojego gospodarstwa dwie kobiety i czterech mężczyzn wyznania mojżeszowego

Źródło: Archiwum Jadwigi Drygulskiej

Jadwiga Drygulska urodziła się w Janowie Podlaskim w 1936 r. Jej rodzice mieli sklep spożywczy, w którym zaopatrywało się seminarium duchowne, a także okoliczni Żydzi, gdyż większość mieszkańców miejscowości była wyznania mojżeszowego. Po sąsiedzku mieszkali Żydzi – Rydlewiczowie, którzy byli malarzami pokojowymi. – Zawsze żyliśmy w zgodzie – zaznacza Jadwiga Drygulska

Przed wybuchem wojny, ojca Jadwigi, Franciszka Palucha powołano do wojska. Sklep został zlikwidowany, a dom w Janowie Podlaskim został zajęty przez Niemców. Jej mama Janina, z tego powodu, wyjechała wraz z trzyletnią Jadwigą do swojego ojca Mikołaja Iwaniuka, który miał gospodarstwo w Romanowie. 

– Dziadek przyjął nas bardzo serdecznie, miał duże gospodarstwo rolne, liczące ponad 20 hektarów, a także przestronny dom z dwoma wejściami. Jeden z pokoi dał mojej mamie i mnie. Rodzina dziadka składała się z kilku osób. To był dziadek – Mikołaj Iwaniuk, babcia Paulina, ciotka Paulina mająca w 1943 r. 19 lat i ciotka Franciszka – 17 lat, a moja mama Jadwiga miała wówczas 30 lat – wymienia Jadwiga Drygulska. 

Dodaje, że jej dziadek Mikołaj Iwaniuk był bardzo pobożny, nigdy nie zaklął, nie upił się, zawsze był opanowany. Jak zaczęła się wojna, do gospodarstwa zaczęli przychodzić Żydzi, prosząc o schronienie. Byli to uciekinierzy z transportów do obozów zagłady i z gett. Mikołaj Iwaniuk miał dużą oborę na wysokim kamiennym fundamencie, za nią stała drewutnia, pod nią zrobił kryjówkę dla wszystkich, którzy szukali u niego schronienia, a było to w sumie sześć osób. Mikołaj Iwaniuk wykopał w ziemi dół, a na wierzchu, żeby zabezpieczyć miejsce, uczepił dużego psa – sukę. Niemcy często chodzili z psami, a pies jak podchodził do suki to gubił zapach i nie mógł wytropić Żydów.

Mikołaj Iwaniuk oraz jego rodzina ukrywali dwie kobiety i czterech mężczyzn. Na zdj. z żoną Pauliną (fot. Archiwum Jadwigi Drygulskiej)

Ratowali uciekinierów z gett i transportów

Mikołaj Iwaniuk oraz jego rodzina ukrywali dwie kobiety i czterech mężczyzn. Perla i Majcia często były z nimi w domu i pomagały gotować, prać i wykonywać inne prace domowe. Rolnik z Romanowa ukrywał jedzenie i zanosił je pod osłoną nocy do drewutni. – Zawsze chciałam dziadkowi pomóc, jak widziałam, że bierze kilka chlebów, ale nie zgadzał się, żebym z nim szła – wspomina Jadwiga Drygulska.

Pierwsi Żydzi pojawili się gospodarstwie Iwaniuków jesienią 1943 r. i pozostali aż do końca wojny. Rodzina żyła w ciągłej obawie, że Niemcy odkryją ich sekret. 

Pewnego dnia zobaczyliśmy ogromną liczbę żołnierzy, zbliżających się z dwóch stron, z psami. Szli od Janowa i od lasu, były to liczne kolumny wojska. Ciocia Paulina miała zanieść mleko do zlewni, ale bała się wyjść na zewnątrz. Wiedzieliśmy, że jak wejdą to będzie nasz koniec. Pamiętam, jak mama przyprowadziła mnie pod obraz Matki Bożej i mówiła: „Módlmy się, bo to nasze ostatnie minuty!”. Nie do końca rozumiałam sytuację, bo miałam siedem lat. Cały czas patrzyłyśmy przez okna. Pojawiły się też duże niemieckie samochody. Byliśmy przekonani, że po rewizji nas zabiją albo zabiorą do obozu koncentracyjnego – mówi Jadwiga Drygulska. 

Jednak, nikt na podwórko Iwaniuków nie wszedł, a Niemcy przyszli na rewizję do innych rodzin z Romanowa. Zostały spalone dwa domy. Zastrzelono dwóch mężczyzn, a osiem osób zostało zabranych do Auschwitz. Akurat w domu były Perla i Majcia i nie mogły już uciec do drewutni, bo ktoś mógłby je zauważyć, więc ukryły się w piwniczce, znajdującej się w kuchni, na wierzchu, dla niepoznaki, ustawiono stos garnków. – Pamiętam, jak pasłam krowy z babcią, kiedy nagle ze zboża wyłonił się mężczyzna ubrany jedynie w kożuch. Przestraszyłyśmy się, a on mówi do babci: „Pani Iwaniukowa, pani się mnie nie boi, ja jestem Mendel z Janowa”. Wtedy babcia zawołała dziadka, a on już zajął się Mendlem Rypkowskim, który w gospodarstwie dziadków ukrywał się aż do końca wojny – wspomina emerytowana nauczycielka.

Już jako dziecko Jadwiga Drygulska zdawała sobie sprawę z grożącego jej rodzinie bezpieczeństwa. Wpajano jej, że jak zobaczy kogoś obcego wjeżdżającego do wsi, to ma natychmiast o tym powiedzieć fot. archiwum Jadwigi Drygulskiej

Pisali listy i odwiedzali 

Już jako dziecko zdawała sobie sprawę z grożącego jej rodzinie bezpieczeństwa. Wpajano jej, że jak zobaczy kogoś obcego wjeżdżającego do wsi, to ma natychmiast o tym powiedzieć. Zwłaszcza, że uciekinierki przebywały często w ich domu. Nie mogła też nic powiedzieć rówieśnikom, z którymi się bawiła, że ktoś obcy jest u nich w gospodarstwie. – Perla była młoda, sympatyczna i często z nią rozmawiałam. Traktowaliśmy Żydów jak rodzinę. Jak zobaczyłam żołnierzy lub policjantów biegłam do domu powiedzieć, że się zbliżają i trzeba się ukryć – opowiada Jadwiga Drygulska. 

Jej zdaniem, sąsiedzi  w większości wiedzieli, że Iwaniukowie ukrywali Żydów. – Pewnego dnia Perla poszła z moją mamą pomóc w sieczkarni. Kiedy były zajęte pracą, nagle przyszedł sąsiad. Powiedział mojej mamie: „Nie bój się, ja nikomu nie powiem, ale przecież widzę, że to Żydówka”. I nie zdradził nas – zaznacza Jadwiga Drygulska. Wszyscy Żydzi, którzy ukrywali się u Mikołaja Iwaniuka przeżyli wojnę. Po zakończeniu konfliktu wyjechali do Stanów Zjednoczonych i Palestyny. Często pisali listy, przyjeżdżali w odwiedziny. Zapraszali też rodzinę Iwaniuków do Nowego Jorku. – Byli bardzo wdzięczni, traktowali nas jak najbliższą rodzinę. Perla z mężem przyjeżdżała kilka razy. Mówili na mojego dziadka „tatko” i go bardzo szanowali. Majcia i Dawid wyjechali do Palestyny, a reszta do Nowego Jorku. Siostra mojej mamy, Franciszka odwiedziła Noaha i Perlę w Ameryce. Zachowało się kilkadziesiąt listów. Zawsze dostawaliśmy listy na imieniny Mikołaja, w kopercie często znajdowaliśmy włożonych kilka dolarów. Nadsyłali też paczki – przekazuje Jadwiga Drygulska.   

Jadwiga Drygulska do dziś przechowuje listy od Żydów, których ocaliła jej rodzina fot. Anna Chodyka

Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata

Jak streszcza Jadwiga Drygulska, Majcia miała męża Dawida, który trafił do getta, więc poprosiła Mikołaja Iwaniuka, żeby pomógł w jego uwolnieniu. Mikołaj nikomu nic nie mówiąc, zaprzęgnął konia i pojechał w pobliże getta. Tam znajdowała się pompa wodna, do której przychodzili Żydzi. Wtedy rolnik ustawił konia i wóz tak, by był blisko pompy. Jak zobaczył Dawida dał mu znać ręką, by wskoczył na wóz, mężczyzna tak zrobił. Wtedy młody Żyd Noah Rodzynek wskoczył również na wóz, widząc, że Dawid ucieka. Przyjechali, z przystankiem w Holi, ukryci na wozie aż do Romanowa. List z 1984 r. od Noaha z Nowego Jorku: 

„Kochana Jadwigo i cała Twoja Rodzino, na miejsce dojechaliśmy, jesteśmy szczęśliwi, że was wszystkich widzieliśmy. Szkoda, że nie było czasu, by dłużej porozmawiać. Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie. Jak przyjeżdżam do Polski, staję się chory i nerwowy, gdyż wspomnienia nie odchodzą. To jest stara rana, która zawsze krwawi. Jak widzę swoją kochaną rodzinę Iwaniuków, to warto to cierpieć. Takich ludzi dużo nie ma. A nasz kochany tatko, to był święty. Nigdy go nie zapomnimy”. Mikołaj Iwaniuk został po śmierci uhonorowany Medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata w 1989 r. 

– Żydów traktowaliśmy jak przyjaciół. Mam satysfakcję, że moja rodzina pomagała w ratowaniu ich życia. Jako dziecko może mniej to przeżywałam, ale moi rodzice i dziadek doświadczyli strachu. Przykład mojej rodziny pokazuje, że Polacy ratowali Żydów. Przed wojną Żydzi byli naszymi znajomymi. Zebrałam liczne materiały, więc chciałabym wydać wspomnienia, by pozostało to potomnym. By pamięć nie zaginęła – podsumowuje Jadwiga Drygulska.

Jadwiga Drygulska po ukończeniu matury była nauczycielką w szkole podstawowej w Janowie Podlaskim, w Werchlisiu, Jakówkach, Wólce Nosowskiej, była też naczelnikiem poczty w Chotyłowie.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busaAutor komentarza: AndrzejTreść komentarza: Ja na temat specjalności.Byłem w wojsku 40 lat wstecz, na szkole młodszych specalistów i po niej zostałem dowódcą obsługi R-140 M.Myślałem że nie ma już tej specjalności,a to dlatego że taka radiostacja,tzn,anteny nadawcze wysyłają w eter tyle energii,że każdy może szybciutko zlokalizowac miejsce.Nawet wtedy,w latach 80 mówiono nam że każda rsdt.dużej mocy to ,,świeci jak zimny ogień odpalony z zupełnej ciemności'.Oczywiście były na radiostacji urządzenia do pracy zdalnej,chyba z odległości do 150m,ale nigdy tego nie ćwiczyliśmy.Więc jestem bardzo zdziwiony,że wojsko ciągle szkoli ludzi z alfabetu Morsa,jest to przestarzałe,przy dzisiejszej cyfryzacji.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:33Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: BartekTreść komentarza: Nie sposób nie dostrzec emocji, jakie towarzyszą Twojej wypowiedzi, ale wydaje mi się, że przedstawiasz rzeczywistość w sposób nazbyt uproszczony i jednowymiarowy. Oczywiście, dorosłość wymaga odpowiedzialności, a założenie rodziny jest jej istotnym elementem, ale przecież nie jest to jedyna definicja dojrzałości czy wartości człowieka. To, że ktoś nie ma jeszcze rodziny, nie oznacza, że jego opinie na temat patriotyzmu, obronności czy poświęcenia nie mają znaczenia. Twoja krytyka młodych ludzi, którzy mówią o wojnie czy bohaterstwie, opiera się na założeniu, że każdy, kto nie doświadczył wojny, idealizuje ją i traktuje jako romantyczną przygodę. To spore uogólnienie. Faktycznie, są osoby, które mogą nie rozumieć w pełni, czym jest wojna, ale równie dobrze można powiedzieć, że ktoś, kto nigdy nie służył w wojsku, może mieć bardzo realistyczne i świadome podejście do tych spraw. Nie jest to czarno-białe. Co więcej, podkreślasz, że polska tradycja heroizmu, którą wiążesz z upadkiem I i II Rzeczypospolitej, jest przyczyną problemów naszego kraju. Nie sposób jednak nie dostrzec, że właśnie ta tradycja dała nam bohaterów, którzy walczyli o niepodległość i wolność – nie tylko w zbrojnych konfliktach, ale też w codziennej pracy, działalności politycznej i społecznej. Zgadzam się, że wojna to koszmar – brud, smród, krew i cierpienie. Nikt, kto naprawdę rozumie jej naturę, nie traktuje jej jako romantycznej przygody. Ale czy oznacza to, że nie powinniśmy o niej rozmawiać, przygotowywać się do obrony kraju, czy doceniać poświęcenia tych, którzy byli gotowi walczyć za swoje ideały? Krytyka młodych, którzy szukają swojego miejsca w tradycji wojskowej czy patriotycznej, wydaje się nieco niesprawiedliwa. To nie znaczy, że są naiwni – być może po prostu szukają sensu, który jest głęboko zakorzeniony w naszej historii i kulturze. Ostatecznie, odwaga i odpowiedzialność nie mają jednej definicji. Można być odpowiedzialnym i odważnym w rodzinie, ale również w służbie publicznej, w wojsku, czy po prostu w codziennym życiu. Każdy etap życia ma swoje wyzwania i nie powinniśmy deprecjonować jednych wyborów na rzecz innych.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 09:01Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: "dlatego, że", nieuku, zapamiętaj. Nie ma żadnego "dlatego, bo".Data dodania komentarza: 21.11.2024, 08:45Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama