Wydarzenie 30 maja zorganizowało Radzyńskie Towarzystwo Regionalne na czele z jego prezesem Tadeuszem Pietrasem. Jego celem było upamiętnienie 80. rocznicy powstania w getcie warszawskim i oddanie hołdu mieszkańcom Radzynia Podlaskiego, którzy zostali zamordowani podczas Holocaustu.
Największy zryw Żydów
O powstaniu opowiadał Tomasz Mańko. – 19 kwietnia 1943 roku, w przeddzień święta Pesach, niemieckie oddziały wspierane przez czołgi i wozy pancerne ponownie weszły do getta, by je ostatecznie zlikwidować, do walki z nimi stanęło około 300-500 członków Żydowskiej Organizacji Bojowej, podzielonych na 22 grupy bojowe pod zwierzchnim dowództwem Anielewicza oraz około 250 bojowców Żydowskiego Związku Wojskowego, a także luźne uzbrojone grupy, nienależące do głównych organizacji konspiracyjnych – mówił pastor Kościoła Chrześcijan Wiary Ewangelickiej.
– Warszawscy Żydzi podjęli walkę zbrojną z Niemcami. Powstańcy nie mogli mieć nadziei na zwycięstwo. Kierowała nimi chęć odwetu na Niemcach, zadania wrogowi możliwie wysokich strat. Przede wszystkim wybierali jednak śmierć z bronią w ręku. Wobec perspektywy nieuchronnej zagłady, nie chcieli ginąć biernie – podkreślał. Dodał, że powstanie w getcie warszawskim było największym zbrojnym zrywem Żydów podczas II wojny światowej, a zarazem pierwszym powstaniem miejskim w okupowanej Europie.
Warto wspomnieć, że w powstaniu w getcie warszawskim brał udział urodzony w 1904 roku w Radzyniu Podlaskim Izrael Lichtensztajn – polsko-żydowski pedagog, działacz społeczny i publicysta, w czasie okupacji niemieckiej współpracownik organizacji Oneg Szabat, która dokumentowała życie w getcie warszawskim. Izrael Lichtensztajn zginął prawdopodobnie tuż po wybuchu powstania.
Następnie uczestnicy spotkania złożyli kwiaty przy pomniku, upamiętniającym żydowskich mieszkańców Radzynia Podlaskiego, ofiar Holocaustu.
Z magazynu na cmentarz
Druga część wydarzenia skupiła się na macewach, które w ubiegłym roku zostały odkryte podczas prac na placu w pobliżu byłego aresztu Gestapo i UB przy ul. Warszawskiej. Ujawniono wtedy około 50 macew. Wcześniej w 2019 roku, w pobliskim miejscu odnaleziono 30 macew.
Żydowskie płyty nagrobkowe odnalezione przy ul. Warszawskiej leżały pod warstwą asfaltu, który właściciel postanowił zerwać, porządkując teren. Na miejscu byli wtedy Paweł Sygowski, Tadeusz Pietras oraz Tomasz Mańko.
– Poprosiliśmy, by koparka przestała pracować. Następnie wyjmowaliśmy kawałki oraz całe bądź prawie całe macewy z gruzów. Poinformowaliśmy wojewódzkiego konserwatora zabytków, burmistrza miasta. Zaczęliśmy układać macewy wzdłuż budynku. Tych kawałków było niemal 100. Niektóre były w dobrym stanie. Robiło to niesamowite wrażenie. Macewy napisami leżały do piachu, a litery odbijały się w nim. Na miejsce przyjechał również właściciel działki, później konserwator zabytków. Zaczęliśmy się zastanawiać nad tym, co z nimi zrobić – relacjonował okoliczności odnalezienia macew Tadeusz Pietras.
Płyty nagrobkowe trafiły do magazynu Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. Później padł pomysł, by część wyeksponować na cmentarzu żydowskim. Wszystko zostało uzgodnione z Gminą Wyznaniową Żydowską.
8 najlepiej zachowanych macew niedawno zostało wyeksponowanych na cmentarzu żydowskim przy ul. Lubelskiej. Można je było obejrzeć podczas uroczystości 30 maja. Dodajmy, że radzyński kirkut został jakiś czas temu uporządkowany przez wolontariuszy Radzyńskiego Towarzystwa Regionalnego.
– Kiedy patrzę na to, jak dziś wygląda to miejsce, kiedy widzę, że tyle osób, organizacji, przyłączyło się do upamiętniania historii i ludności żydowskiej Radzynia Podlaskiego, to jestem niezmiernie wdzięczna. Dziękuję wszystkim w imieniu swoim i gminy żydowskiej – mówiła Anna Dodziuk, przedstawicielka Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie.
Macewy i ich symbolika
Ciekawy referat o macewach i ich symbolice wygłosiła Jolanta Bilska, nauczycielka Zespołu Szkół Ponadpodstawowych im. Jana Pawła II w Radzyniu Podlaskim. – Macewy wykonywano z kamienia dostępnego na danym terenie, np. z piaskowca, granitu. Natomiast ludność uboga zamawiała macewy z drewna. W XIX wieku zdarzało się, że wykonywano macewy z żeliwa. Malowano je na niebiesko, żółto. Z macew można wyczytać imię i nazwisko zmarłego, w przypadku mężczyzn, czyim był synem, a np. w przypadku zamężnych kobiet, czyją była żoną. Ponadto zawód, zasługi dla społeczności i formułę laudacyjną, stanowiącą pochwałę zmarłego. inskrypcję kończyła fraza "Niech będzie dusza jego związana w woreczku żywych, z duszami sprawiedliwych/z duszami sprawiedliwych, które są w ogrodzie rajskim" – przekazała.
Dodała, że zazwyczaj na macewach można odnaleźć motywy roślinne (drzewa, winorośl), symbole światła (księżyc, gwiazdy, świecznik, świeca) czy zwierzęta, nie umieszczano natomiast postaci ludzkich. Motywy ozdobne odnosiły się do zawodu, imienia, zasług zmarłego, jego stanu cywilnego, pochodzenia.
– Jeśli na płaskorzeźbie widoczne są księgi, oznacza to, że zmarły był człowiekiem uczonym albo soferem, czyli przepisywał księgi. Tora umieszczana była na grobach rabinów i przywódców religijnych. Wąż Eskulapa oznaczał, że jest to miejsce pochówku lekarza, aptekarza. Wąż, który połyka własną głowę symbolizował z kolei wieczność. Świeca i świecznik oznaczały, że pochowana jest tam kobieta, dlatego że obowiązkiem kobiet było zapalanie świec szabasowych. Drzewo jako symbol życia, poznania dobra i zła też pojawia się często, jeśli jest złamane to znaczy, że życie zostało przerwane zbyt wcześnie. Skarbonka oznaczała, że zmarły był osobą hojną – wyjaśniała Jolanta Bilska.
Na koniec o macewach opowiedział jeszcze Andrzej Jankowski z Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie, który m.in. tłumaczył napisy na każdej z nich.
Po uroczystości na cmentarzu, goście przenieśli się do świetlicy Tymko, gdzie zaprezentowana została wystawa prac malarki Geli Seksztajn, żony Izraela Lichtensztajna.
Napisz komentarz
Komentarze