Starosta Mariusz Filipiuk przyjechał z roboczą wizytą do Małaszewicz, gdzie mieści się Kolejowy Serwis Mobilny. - Jeżeli tylko mam chwilę wolnego czasu odwiedzam przedsiębiorców, którzy prowadzą działalność na terenie bialskiego powiatu. Dziś jesteśmy w nietypowej firmie, firmie rodzinnej. Pierwszy raz mam okazję być u państwa Denickich. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Firma wykonuje bardzo potrzebne i specjalistyczne usługi w branży kolejowej. Jak widać, przedsiębiorstwo cały czas rozwija się. Liczba zleceń, które trafiają tutaj, udowadnia, że firma jest bardzo potrzebna, że wykonuje usługi, które są niesamowicie potrzebne dla rynku kolejowego. Cieszę się, że firma planuje kolejne inwestycje. Życzę samych sukcesów! – zaznacza starosta Mariusz Filipiuk.
Dodaje, że fakt zlokalizowania firmy i Zespołu Szkół im. W. Reymonta na terenie Małaszewicz może dać dobry efekt. - Właściciele firmy mówili, że przychodzą do nich, do pracy, młode osoby, które chcą się rozwijać. Warto się zastanowić nad odpowiednim kierunkiem, który mógłby powstać w szkole, tak by młodzi mogli znaleźć zatrudnienie na miejscu i nie musieli wyjeżdżać zagranicę. Chcemy też porozmawiać o tym, że właściciele firmy chcą przekazać szkole cenne pamiątki kolejowe. Zechcemy te pamiątki wyeksponować, tak aby uczniowie i osoby odwiedzające szkołę miały możliwość ich obejrzenia – mówi starosta Mariusz Filipiuk.
Przyjmą pracowników i praktykantów
Sławomir Denicki wiceprezes Kolejowego Serwisu Mobilnego i współwłaściciel firmy, wyjaśnia, że przedsiębiorstwo powstało trzy lata temu i zostało stworzone na bazie innej firmy, założonej kilkadziesiąt lat wcześniej. – Zajmujemy się naprawą lokomotyw spalinowych, elektrycznych, naprawą wagonów towarowych jeżdżących po torach europejskich i rosyjskich oraz kontenerów – przekazuje wiceprezes Sławomir Denicki. Dodaje, ze Kolejowy Serwis Mobilny działa jak pogotowie dla lokomotyw i wagonów towarowych. – Chodzi o to, by skrócić czas oczekiwania na naprawę taboru. Pomysł powstał dwadzieścia kilka lat temu, kiedy jeszcze byłem pracownikiem PKP Cargo. Kładło się nacisk, by lokomotywy mogły jak najwięcej przejechać. Firma się rozwija, w sierpniu wybieramy się do Finlandii na realizację kolejnego projektu – informuje. Przekazuje, że przedsiębiorstwo zajmuje się też budową stacji diagnostycznej dla lokotraktorów. – Przyjmujemy praktykantów do pracy, chcemy współpracować ze szkołami, gdyż dzięki temu będziemy mogli pozyskać pracowników, którzy z nami zostaną na dłużej. Obecni stażyści sami nas znaleźli. Poszukujemy mechanika, spawacza, ślusarza, czekamy też na absolwentów uczelni wyższych – przyznaje Sławomir Denicki. Wskazuje też, że Kolejowy Serwis Mobilny otrzymał statuetkę Bialskopodlaskiej Izby Gospodarczej. – Ciężko na to zapracowaliśmy, cieszymy się z wyróżnienia – zaznacza współwłaściciel firmy.
Serwis działa całą dobę
Piotr Matusiewicz prezes Kolejowego Serwisu Mobilnego przekazuje, że rozwój firmy jest bardzo prężny. – Stawiamy na młodzież, na nowe technologie. Zaczynaliśmy od jednego auta serwisowego, które zapoczątkowało proces rozbudowy przedsiębiorstwa. Jesteśmy rozpoznawalni w tej branży. Nasze auta wyjeżdżają w różnych kierunkach, głównie obsługujemy ścianę wschodnią – tłumaczy prezes firmy Piotr Matusiewicz. Dodaje, że obecnie może zadysponować kilka mobilnych grup, które wykonują naprawy i usuwają awarie w torach. - Jeździmy również na komisje kolejowe. Serwis pracuje 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Przyjęliśmy, że na zgłoszenie wyjeżdżamy bardzo szybko, zajmuje nam to od 30 minut do godziny. Każdy wyjazd jest inny, auta są wyposażone uniwersalnie, posiadamy w nich podstawowy sprzęt, jeżeli jest potrzeba, by zapakować coś dodatkowo, to wystarcza nam godzina i jedziemy do serwisu – mówi Piotr Matusiewicz.
Tomasz Denicki z Kolejowego Serwisu Mobilnego przyznaje, że każdy wyjazd do serwisu jest indywidulany, a naprawa lokomotyw i wagonów towarowych trudna. – Budujemy stanowisko do badań diagnostycznych, gdyż chcemy iść z duchem czasu. Nie chcemy tylko naprawiać, ale też tworzyć własne maszyny. Czasami naprawa trwa 10 minut, niekiedy dwie godziny, a zdarza się, że trwa dwie doby. Jest to zależne od zakresu wykonywanych prac. Złożyliśmy też dokumentację, by opatentować niektóre rozwiązania, by ułatwić pracę naszym pracownikom – podkreśla Tomasz Denicki.
- Z Międzyrzeca na Bali. Uczniowie LO wsparli kolegów z Indonezji
- Specjały z nadbużańskich ziół i koncerty zespołów ludowych
- Gigantyczny mandat za przekroczenie prędkości. Na hulajnodze [VIDEO]
- Przywłaszczył samochód byłej żony i schował go w krzakach
- Ludzie z pasją: Każda z tabliczek ma swoją własną historię
Napisz komentarz
Komentarze