Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 05:27
Reklama
Reklama

Oni żyją w naszych sercach. Uczczą więźniów obozu na Majdanku

W 1942 roku czterdziestu trzech mieszkańców gminy Sosnówka i Tuczna aresztowano i osadzono w obozie koncentracyjnym na Majdanku. W ten sposób gestapo odegrało się za akcje dywersyjne miejscowych partyzantów. Mieszkańcy regionu chcą uczcić pamięć więźniów wspólną modlitwą.
Oni żyją w naszych sercach. Uczczą więźniów obozu na Majdanku
W 1942 roku czterdziestu trzech mieszkańców gminy Sosnówka i Tuczna aresztowano i osadzono w obozie koncentracyjnym na Majdanku. W ten sposób gestapo odegrało się za akcje dywersyjne miejscowych partyzantów

Źródło: Państwowe Muzeum na Majdanku

Msza św. w intencji 43 mężczyzn wywiezionych w 1942 r. do obozu koncentracyjnego na Majdanku, odbędzie się w niedzielę, 29 października o godz. 9 w kościele pw. św. Anny w Tucznej. – Chcemy w ten sposób uczcić pamięć więźniów, przypomnieć o ich tragicznym losie – mówi inicjator wydarzenia, regionalista Cezary Nowogrodzki.

Wywieźli czterdziestu dwóch zakładników
 

Żeszczynka, 14 września 1942 r. Rankiem gestapo obstawiło wieś. Z domów wyciągnięto trzynastu mężczyzn, doprowadzono na plac przed budynek sołtysa i ustawiono w szeregu pod ścianą. W ich stronę wymierzono dwa erkaemy. W tym samym czasie podobne aresztowania odbywały się także w Przechodzie, Sosnówce, Ogrodnikach, Rozwadówce, Wygnance, Tucznej, Bokince Pańskiej, Mazanówce, Wiskach i Żukach. Łącznie w rękach gestapo znalazło się czterdziestu trzech mężczyzn od 13. do 50. roku życia. Dopiero wieczorem aresztanci dowiedzieli się, że odpowiedzą za akcje dywersyjne partyzantów. Po pięciu dobach spędzonych w celi o powierzchni 25 mkw. przewieziono ich do Obozu Koncentracyjnego na Majdanku, gdzie zostali osadzeni jako więźniowie polityczni, oznakowani numerami od 14 016 do 14 058.

Znana jest relacja jednego z więźniów, Kazimierza Łogonowicza. Swoimi wspomnieniami podzielił się z zebranymi na organizowanej 18 kwietnia 2010 r. w Białej Podlaskiej konferencji. Ale w archiwum Państwowego Muzeum na Majdanku znajduje się jeszcze jedna cenna relacja z tego dnia. Spisana na podstawie opowieści nieżyjącego już Stefana Odyńca, który znalazł się wśród wspomnianej trzynastki aresztowanych w Żeszczynce.

Upchnęli ich na 25 metrach
 

Po półgodzinie od aresztowania mężczyznom kazano wsiadać do podstawionego samochodu. Z góry skazanej na niepowodzenie ucieczki podjął się wówczas Eliasz Sidoruk. Nim dosięgła go kula, zdążył pokonać 150 metrów. Samochody z pozostałymi aresztowanymi pod eskortą ośmiu aut udały się do Białej Podlaskiej. O zmroku zatrzymały się przed siedzibą gestapo. Tu mieszkańcy Żeszczynki usłyszeli, że poniosą surowe kary. Bynajmniej nie za swoje winy. Za rozbicie samochodu wiozącego gestapo na obławę na trasie Bokinka Pańska-Przechód, za spalenie baraków Wehrmachtu w okolicy wsi Lipinki przy szosie Wisznice-Sławatycze, za rozbicie samochodu i zabicie kilku żandarmów w lesie na trasie Wisznice-Rossosz oraz szereg innych wyczynów dywersyjnych okolicznych partyzantów. Więźniowie z Żeszczynki trafili do budynku przy ul. Warszawskiej (były hotel garnizonowy) razem z aresztowanymi tego dnia w innych miejscowościach. 43 osoby umieszczono na 25 mkw. w nieoświetlonym pomieszczeniu, w którym nie było nic oprócz wiadra przykrytego gazetą. Aresztowani z braku miejsc spali, siedząc. W dusznym, zgniłym powietrzu bez jedzenia i picia słabli z godziny na godzinę. Do otwieranego w dzień lufcika cisnął się każdy, by choć raz móc wciągnąć w siebie odrobinę czystego powietrza. Trzeciego dnia starsi mężczyźni nie byli w stanie o własnych siłach podnieść się z podłogi. 

– Jedynym posiłkiem był miód, którego około dwóch kilogramów zdołał przy sobie przywieźć Stanisław Papiński z Wisek i dzielił bardziej osłabłych po jednej łyżce. Jeden z aresztowanych miał około kilograma chleba – relacjonował Stefan Odyniec

W końcu w sobotę 19 września o godz. 5 rano aresztowanych wyprowadzono i załadowano do stojących w mroku tuż przy drzwiach samochodów. Część z więźniów była przekonana, że ciężarówki zawiozą ich na pobliską Grabarkę, miejsce masowych egzekucji. Jednak ich śmierć nie miała przyjść ani tak szybko, ani tak łatwo.

Pierwszy dzień w obozie śmierci
 

Auta zatrzymały się dopiero naprzeciwko lubelskiego obozu na Majdanku. – Wówczas we wszystkich zamarła nadzieja uratowania życia. Ujrzeliśmy, jak przez bramę wejściową (...) więźniowie w pasiakach (...) pchali wozy drabiniaste załadowane obnażonymi zwłokami – pisał Stefan Odyniec. Do grupy nowych więźniów przywiezionych z Białej dołączono jeszcze sześciu cywili. Wszystkich poprowadzono przed łaźnię, kazano rozebrać się do naga i czekać. – Zziębniętych, tulących się do siebie obnażonymi ciałami (...) po dwóch godzinach zapędzono do łaźni, gdzie na wstępie fryzjerzy, więźniowie z Czechosłowacji, ostrzygli tępymi maszynkami wszelkie owłosienie. Następnie zaprowadzono nas pod prysznic i po przebraniu w pasiaki i drewniane kapcie ustawiono do oznakowania, zakuwając na rękę blaszany numer i dając każdemu płócienne czerwone trójkąty z literą „P" (oznaczenie więźnia politycznego) oraz czarne numery na białym płótnie z poleceniem przyszycia takowych na piersi i spodniach lewej nogi z boku, ponad kolanem – relacjonował  Stefan Odyniec.

Około godz.16 bialską grupę umieszczono w bloku nr 14 na pierwszym polu. Po trwającym dwie godziny apelu wydano kolację. Na jedną osobę przypadło 120 gramów chleba, dwa kartofle w mundurku i pół litra ziołowej kawy. – Po posiłku ułożyliśmy się do pierwszego swobodnego snu na trzypiętrowych pryczach, gołych deskach, nago, bez okrycia, układając pod głowę drewniane kapcie i ubranie po to, aby ich nie skradziono. Na jednej sali (bloku) przebywało ogółem około czterystu więźniów. I tak rozpoczęło się wstępne życie w obozie zagłady – opowiadał Odyniec.

Z 42 mężczyzn dowiezionych na Majdanek przeżyło zaledwie sześciu. Pozostali zginęli śmiercią męczeńską w okresie od 25 października do 27 grudnia 1942 roku.

Wykaz aresztowanych 14 września 1942 r. i osadzonych w obozie na Majdanku:

Przechód: Stefan Martyniuk (20 1.); Jan Władyczuk (35 l.). Rozwadówka: Bazyli Chilczuk (35 l.), Feliks Kościuczyk (28 L): Jan Olesiejuk (28 1.); Jan Rudzki (35 l.). Sosnówka: Kazimierz Łogonowicz (19 1.); Paweł Wawryszuk (35 l.). Wy-gnanka: Jan Pachtusow (50 1.). Żeszczynka: Stefan Odyniec (17 1.); Jan Gulewski (32 1.); Iszko Korneli (40 1.); Adam Sidoruk, (40 1.); Jan Sidoruk (35 1.); Eliasz Sidoruk (32 1.);. Stefan Skrzyński (21 l.); Czesław Zubelewicz (20 1.); Izydor Wroński (31 L); Franciszek Danieluk (15 1.); Feliks Wilczyński (13 l.); Maciej Chilczuk (40 l.); Bazyli Howoruszko (35 L.). Bokinka Pańska: Franciszek Cudny (24 1.); Piotr Hulewski (24 1.); Aleksander Korżyński (19 I.); Aleksander Pyszko (19 1.). Ogrodniki: Piotr Nazaruk (20 1.). Mazanówka: Tadeusz Bandzarzewski (31 I.); Jan Samoluk (30 1.). Tuczna: Antoni Papiński (301.); Józef Lipko (50 1.); Franciszek Skulimowski (30 1.); Bronisław Sawicki (30 1.); Rafałek Stanisław (40 1.); Kazimierz Marek (45 1.). Wiski: Stanisław Papiński (30 1.); Franciszek Domański (35 l.); Andrzej Piwoni (43 l.); Franciszek Rudzki (38 1.). Żuki: Antoni Felkowski (21 l.); Franciszek Kurowski (20 1.); Józef Andrzejewicz (20 1.); Józef Bandzarewicz (25 L.). Spośród aresztowanych przeżyli: Feliks Wilczyński (po kilkutygodniowym pobycie zwolniony jako dziecko do lat 14), Józef Bandzarewicz, Kazimierz Łogonowicz, Paweł Wawryszuk (uciekł z obozu w październiku 1942 r.), Stefan Odyniec (uciekł z obozu 18 grudnia 1942 r.), Aleksander Korżyński (uciekł z obozu w styczniu 1943 r.).

(źródło: Słowo Podlasia, nr 11, 2010 r., Sławomir Hordejuk).

WARTO PRZECZYTAĆ:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busaAutor komentarza: AndrzejTreść komentarza: Ja na temat specjalności.Byłem w wojsku 40 lat wstecz, na szkole młodszych specalistów i po niej zostałem dowódcą obsługi R-140 M.Myślałem że nie ma już tej specjalności,a to dlatego że taka radiostacja,tzn,anteny nadawcze wysyłają w eter tyle energii,że każdy może szybciutko zlokalizowac miejsce.Nawet wtedy,w latach 80 mówiono nam że każda rsdt.dużej mocy to ,,świeci jak zimny ogień odpalony z zupełnej ciemności'.Oczywiście były na radiostacji urządzenia do pracy zdalnej,chyba z odległości do 150m,ale nigdy tego nie ćwiczyliśmy.Więc jestem bardzo zdziwiony,że wojsko ciągle szkoli ludzi z alfabetu Morsa,jest to przestarzałe,przy dzisiejszej cyfryzacji.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:33Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: BartekTreść komentarza: Nie sposób nie dostrzec emocji, jakie towarzyszą Twojej wypowiedzi, ale wydaje mi się, że przedstawiasz rzeczywistość w sposób nazbyt uproszczony i jednowymiarowy. Oczywiście, dorosłość wymaga odpowiedzialności, a założenie rodziny jest jej istotnym elementem, ale przecież nie jest to jedyna definicja dojrzałości czy wartości człowieka. To, że ktoś nie ma jeszcze rodziny, nie oznacza, że jego opinie na temat patriotyzmu, obronności czy poświęcenia nie mają znaczenia. Twoja krytyka młodych ludzi, którzy mówią o wojnie czy bohaterstwie, opiera się na założeniu, że każdy, kto nie doświadczył wojny, idealizuje ją i traktuje jako romantyczną przygodę. To spore uogólnienie. Faktycznie, są osoby, które mogą nie rozumieć w pełni, czym jest wojna, ale równie dobrze można powiedzieć, że ktoś, kto nigdy nie służył w wojsku, może mieć bardzo realistyczne i świadome podejście do tych spraw. Nie jest to czarno-białe. Co więcej, podkreślasz, że polska tradycja heroizmu, którą wiążesz z upadkiem I i II Rzeczypospolitej, jest przyczyną problemów naszego kraju. Nie sposób jednak nie dostrzec, że właśnie ta tradycja dała nam bohaterów, którzy walczyli o niepodległość i wolność – nie tylko w zbrojnych konfliktach, ale też w codziennej pracy, działalności politycznej i społecznej. Zgadzam się, że wojna to koszmar – brud, smród, krew i cierpienie. Nikt, kto naprawdę rozumie jej naturę, nie traktuje jej jako romantycznej przygody. Ale czy oznacza to, że nie powinniśmy o niej rozmawiać, przygotowywać się do obrony kraju, czy doceniać poświęcenia tych, którzy byli gotowi walczyć za swoje ideały? Krytyka młodych, którzy szukają swojego miejsca w tradycji wojskowej czy patriotycznej, wydaje się nieco niesprawiedliwa. To nie znaczy, że są naiwni – być może po prostu szukają sensu, który jest głęboko zakorzeniony w naszej historii i kulturze. Ostatecznie, odwaga i odpowiedzialność nie mają jednej definicji. Można być odpowiedzialnym i odważnym w rodzinie, ale również w służbie publicznej, w wojsku, czy po prostu w codziennym życiu. Każdy etap życia ma swoje wyzwania i nie powinniśmy deprecjonować jednych wyborów na rzecz innych.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 09:01Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: "dlatego, że", nieuku, zapamiętaj. Nie ma żadnego "dlatego, bo".Data dodania komentarza: 21.11.2024, 08:45Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama