Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 00:52
Reklama
Reklama

Nie ma czasu na radość. Mają pół roku, by zebrać 6 mln zł

Wiktor Zawadzki z powodzeniem przeszedł pierwszą operację serca w Stanach Zjednoczonych. Na radość nie ma jednak czasu, bo rodzice mają 6 miesięcy, by zebrać pieniądze, za które dokończą leczenie syna.
Nie ma czasu na radość. Mają pół roku, by zebrać 6 mln zł
Wiktor Zawadzki z powodzeniem przeszedł pierwszą operację serca w Stanach Zjednoczonych. Rodzice mają 6 miesięcy, by zebrać pieniądze, na dalsze leczenie

Autor: Karolina Zawadzka

Od początku było wiadomo, że Wiktor Zawadzki musi przejść dwa zabiegi, by jego serce pracowało prawidłowo. Pierwsza odbyła się w połowie października w Stanford

– Operacja polegała na rekonstrukcji łuku aorty. Przebiegła prawidłowo, lekarze są zadowoleni z jej efektów. Zrobili na ten moment wszystko, co mogli, by pomóc Wiktorowi w lepszym funkcjonowaniu. By mógł oddychać, żyć – dożyć przede wszystkim kolejnego etapu rekonstrukcji serca – informuje pani Karolina, mama Wiktora.

Na realizację pierwszego etapu leczenia rodzice musieli zebrać 10 mln zł. Udało się i efekty widać. Na radość czasu nie było jednak wiele, bo nieuchronnie rodzinę dopadła rzeczywistość.  

– Wada Wiktorka jest bardzo skomplikowana, a jego serduszko wciąż słabe. Po chwilowej radości i uldze dostaliśmy informację, która ścięła nas z nóg. Wiktorek za pół roku koniecznie musi przejść kolejną operację serca – operację metodą Fontana – poinformowała kilka dni temu pani Karolina. – Jeśli nie zdążymy, dramatycznie wzrasta ryzyko niebezpiecznych powikłań. To znów ryzykowanie cudem ocalonego życia Wiktorka.

Rodzice muszą znów prosić o wsparcie. Na drugi zabieg potrzebują 6 mln zł. – Gigantyczna kwota, którą wciąż zbieramy, ale teraz mamy jeszcze mniej czasu, niż sądziliśmy. Jesteśmy przerażeni – przyznaje pani Karolina. – Marzę o dniu po tych wszystkich operacjach. Dniu, w którym lekarz powie – Wiktorek może w końcu żyć tak, jak jego rówieśnicy! 

Przypomnijmy, Wiktor wyjechał do USA na początku października. Zgodnie z planem 24 października odbył się główny zaplanowany zabieg. Chłopiec przeszedł go z sukcesem. Na tę operację rodzice wydali 10 mln zł. Kolejne 6 mln zł ma kosztować druga operacja. Rodzina, starając się o leczenie Wiktora w USA, od razu otrzymała z kliniki w Stanford informację, że wada serca chłopca wymaga dwóch zabiegów operacyjnych. Wiktorek Zawadzki urodził się z wadą określaną HLHS (hipoplastic left heart syndrome), to zespół niedorozwoju lewego serca. Wiktorek żyje praktycznie z połową serduszka. Pierwszą operację chłopczyk przeszedł w pierwszym miesiącu swojego życia.

Zbiórka na leczenie Wiktora w USA wciąż trwa na siepomaga.pl


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busaAutor komentarza: AndrzejTreść komentarza: Ja na temat specjalności.Byłem w wojsku 40 lat wstecz, na szkole młodszych specalistów i po niej zostałem dowódcą obsługi R-140 M.Myślałem że nie ma już tej specjalności,a to dlatego że taka radiostacja,tzn,anteny nadawcze wysyłają w eter tyle energii,że każdy może szybciutko zlokalizowac miejsce.Nawet wtedy,w latach 80 mówiono nam że każda rsdt.dużej mocy to ,,świeci jak zimny ogień odpalony z zupełnej ciemności'.Oczywiście były na radiostacji urządzenia do pracy zdalnej,chyba z odległości do 150m,ale nigdy tego nie ćwiczyliśmy.Więc jestem bardzo zdziwiony,że wojsko ciągle szkoli ludzi z alfabetu Morsa,jest to przestarzałe,przy dzisiejszej cyfryzacji.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:33Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: BartekTreść komentarza: Nie sposób nie dostrzec emocji, jakie towarzyszą Twojej wypowiedzi, ale wydaje mi się, że przedstawiasz rzeczywistość w sposób nazbyt uproszczony i jednowymiarowy. Oczywiście, dorosłość wymaga odpowiedzialności, a założenie rodziny jest jej istotnym elementem, ale przecież nie jest to jedyna definicja dojrzałości czy wartości człowieka. To, że ktoś nie ma jeszcze rodziny, nie oznacza, że jego opinie na temat patriotyzmu, obronności czy poświęcenia nie mają znaczenia. Twoja krytyka młodych ludzi, którzy mówią o wojnie czy bohaterstwie, opiera się na założeniu, że każdy, kto nie doświadczył wojny, idealizuje ją i traktuje jako romantyczną przygodę. To spore uogólnienie. Faktycznie, są osoby, które mogą nie rozumieć w pełni, czym jest wojna, ale równie dobrze można powiedzieć, że ktoś, kto nigdy nie służył w wojsku, może mieć bardzo realistyczne i świadome podejście do tych spraw. Nie jest to czarno-białe. Co więcej, podkreślasz, że polska tradycja heroizmu, którą wiążesz z upadkiem I i II Rzeczypospolitej, jest przyczyną problemów naszego kraju. Nie sposób jednak nie dostrzec, że właśnie ta tradycja dała nam bohaterów, którzy walczyli o niepodległość i wolność – nie tylko w zbrojnych konfliktach, ale też w codziennej pracy, działalności politycznej i społecznej. Zgadzam się, że wojna to koszmar – brud, smród, krew i cierpienie. Nikt, kto naprawdę rozumie jej naturę, nie traktuje jej jako romantycznej przygody. Ale czy oznacza to, że nie powinniśmy o niej rozmawiać, przygotowywać się do obrony kraju, czy doceniać poświęcenia tych, którzy byli gotowi walczyć za swoje ideały? Krytyka młodych, którzy szukają swojego miejsca w tradycji wojskowej czy patriotycznej, wydaje się nieco niesprawiedliwa. To nie znaczy, że są naiwni – być może po prostu szukają sensu, który jest głęboko zakorzeniony w naszej historii i kulturze. Ostatecznie, odwaga i odpowiedzialność nie mają jednej definicji. Można być odpowiedzialnym i odważnym w rodzinie, ale również w służbie publicznej, w wojsku, czy po prostu w codziennym życiu. Każdy etap życia ma swoje wyzwania i nie powinniśmy deprecjonować jednych wyborów na rzecz innych.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 09:01Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: "dlatego, że", nieuku, zapamiętaj. Nie ma żadnego "dlatego, bo".Data dodania komentarza: 21.11.2024, 08:45Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama