Małgorzata Waszkiewicz już jako dziecko wykazywała zdolności artystyczne. W rozwijaniu pasji wspierali ją rodzice. W liceum wysłali córkę na prywatne lekcje plastyki do Władysława Wicika, którego ikonografka ceni do dziś i uważa za najlepszego nauczyciela, jakiego mogła spotkać na swojej drodze.
– Władysław Wicik nauczył mnie technik rysunku, malarstwa, a także tego jak ważna jest anatomia w rysunku człowieka. Jak istotne są proporcje i perspektywa. Na zajęcia uczęszczałam przez rok – mówi Małgorzata Waszkiewicz. Ukończyła Policealne Studium Ikonograficzne im. Andrieja Rublowa w Bielsku Podlaskim. Przyznaje, że zawsze fascynowały ją ikony.
– Nałożył się na to fakt, że mam korzenie unickie. Zainteresowała mnie też technika ikony, mimo że była niesamowicie trudna. Przez to jeszcze bardziej mnie pociągała. Wpływ miały również zagraniczne wyjazdy w czasie studiów, kiedy miałam okazję na żywo oglądać np. freski w Meteorach. W pewnym momencie zdecydowałam się zrezygnować z pracy w urzędzie i pójść do szkoły ikonograficznej – wyjaśnia mieszkanka Łosic.
Szkoła ikonografii trwała cztery lata. Zaznacza też, że tworzenie nie sprawia jej trudności, a ogromną przyjemność.
– Malarstwo zawsze było moim hobby, a kiedy nadarzyła się okazja do połączenia mojej pasji z pracą, to było coś wspaniałego. To było najpiękniejsze, najprzyjemniejsze, co mnie mogło spotkać – podkreśla. – Do malowania najlepsze jest światło dzienne, więc najwięcej pracuję, gdy świeci słońce, ale zimą jestem zmuszona pracować przy sztucznym świetle. Pracy jest podporządkowane całe życie. Chcąc napisać ikonę uważam, że powinnam być w stanie łaski uświęcającej. W czasie malowania trzeba się modlić, bo inaczej nie ma to sensu – wskazuje ikonografka. – Muszę wierzyć w to, co robię – zaznacza.
Przyznaje, że w czasie malowania słucha muzyki lub audiobooka, a rano konieczna jest filiżanka włoskiego espresso. Oddaje się też modlitwie Jezusowej, jeśli ma namalować coś trudniejszego. Wyjaśnia, że zdarza się, że jednego dnia pracuje zaledwie przez godzinę, a niekiedy spędza przy freskach czy ikonie dwanaście godzin. Przyznaje, że praktykuje medytację chrześcijańską, ale podkreśla też, że stara się, żeby jej życie było modlitwą. – Jednak, to nie jest tak, że klepię regułki – zaznacza.
Kolory mają znaczenie
Przekazuje, że w ikonografii jest bardzo małe pole do przedstawienia emocji. – Wiele treści wyraża się kolorem, drobnymi gestami. Uczucia oddaje np. lekkie wygięcie ciała czy ruch brwi, czy drobny ruch ust. Reguły przedstawiania postaci są bardzo sztywne, więc tylko drobnymi szczegółami mogę przedstawiać emocje. Jednak, w ikonografii chodzi przede wszystkim o przedstawienie treści teologicznych – tłumaczy. Dodaje, że obecnie maluje zwiastowanie, emocje w tej scenie wyrażone są w kilku prostych gestach. – Anioł ma po skosie wyciągniętą nogę, która wyraża jego ruch i to jak on spieszy się z dobrą nowiną do Matki Bożej. Z kolei Matka Boża, całe emocje kobiety, tak zaskoczonej wyraża lekkim zgięciem głowy. Ikony są bardzo statyczne pod tym względem – zauważa twórczyni.
Wyjaśnia, że wszystkie kolory w ikonografii mają znaczenie. Jej zdaniem, to one tworzą świat ikony.
– Kolor niebieski najczęściej jest przyporządkowany niebu, siłom niebieskim, kolor czerwony jest kolorem cierpienia, zwłaszcza w wariancie purpurowym, ale również królewskości. Kolor brązowy jest kolorem typowo ziemskim, kolor zielony to kolor Ducha Świętego. Kolory ochry to też barwy zbliżone do tego, co ziemskie. Kolor złoty jest odpowiednikiem przestrzeni niebiańskiej, dlatego ikony mają bardzo często złote tło. Kolor żółty jest używany tylko w niektórych przypadkach, np. szaty Judasza są żółte jako symbol jego zdrady – informuje Małgorzata Waszkiewicz.
Wskazuje, że jest wykształcona we Wschodniej Szkole pisania ikon, więc przywiązuje bardzo duże znaczenie do tradycji ikonograficznej. Podręcznik z którego korzystała pochodzi z XII wieku. – Opisane są w nim podstawowe techniki przygotowania deski, farby, używania pigmentów, tych samych pigmentów czy tych samych czynności używam w swojej pracy. W podręczniku opisane są też postaci i wydarzenia z życia świętych, ja przedstawiam sceny w ten sam sposób. Owszem zmieniały się szkoły ikonograficzne, zmieniał się styl pisania ikony. Był nawet taki okres w ikonografii, że ikony były bardzo realistyczne., kiedy to malarstwo wschodnie czerpało z zachodniego. Tu należy wymienić unickie ikony. Są często realistyczne. Jest też szkoła ikon ukraińskich, bardzo zgeometryzowanych zbliżających się do malarstwa abstrakcyjnego. Zmienia się stylistyka, ale nie powinna się zmieniać treść, gesty i najważniejsze kolory – mówi ikonografka.
Malowała w Paryżu
Największe dzieło Małgorzaty Waszkiewicz pod względem powierzchni znajduje w Legnicy. Droga krzyżowa ma ponad 150 metrów kwadratowych. Pomalowane jest tam też przez nią baptysterium. Swoimi pracami ozdobiła też cały kościół w Hartowcu – ścianę ołtarzową i boczne ołtarze. Bardzo dużo jej prac znajduje się w Mariówce, w ośrodku rehabilitacyjnym “Promień”, gdzie malowała jadalnię, hol, salę do ćwiczeń. W Zielonej Górze malowała cerkiew grekokatolicką. Znaczna część jej dzieł jest w Kostomłotach, również w kaplicy przy cerkwi, rozpisała też studnię, która znajduje się przy cerkwi. W Płocku namalowała drogę krzyżową. Samych dróg krzyżowych na ścianach i na deskach napisała ok. dziewiętnastu. Pod Wilnem napisała ikonę na ścianę ołtarzową o wysokości 1,7 metra w Grzegorzewie. Duży projekt wykonała też na Wybrzeżu Kości Słoniowej, tam powstały dwie drogi krzyżowe, do dwóch kościołów, w Soubre i Bouafle. Tam powstały też dwie polichromie. W Paryżu, w dzielnicy Belleville, pomalowała ołtarz, przy którym odprawiana jest msza święta, tam uwieczniła Boże Narodzenie.
– Moja praca jest interesująca również dlatego, że nie wiem, co mnie w danym roku spotka. Zawsze z radością czekam na nowe wyzwania. Obecnie maluję ikony do Medjugorie – mówi Małgorzata Waszkiewicz. Podkreśla, że wszystkie prace są jej bardzo bliskie, jest zadowolona, że może zajmować się malarstwem sakralnym. – Nigdy nie myślałam, że mi przyjdzie malować kościoły. To mi sprawia ogromną przyjemność. Najbardziej jestem dumna z ikony, którą namalowałam do Pratulina. Tam w martyrium znajduje się moja praca przedstawiająca unitów podlaskich. Jest mi szczególnie bliska, ponieważ wymyślałam ją od początku. Pracował nad nią również biskup Piotr Sawczuk jako teolog, gdyż ikonograf nigdy nie powinien wymyślać ikony samodzielnie, tylko pod opieką duchownego – wyjaśnia. Dodaje, że jej pradziadek ze strony mamy i dziadek ze strony taty byli unitami, stąd ich historia jest jej szczególnie bliska.
Napisz komentarz
Komentarze