Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 21 listopada 2024 22:09
Reklama
Reklama baner reklamowy word biała podlaska

Reprezentują rolników i opiniują zmiany. Kto zasiada w izbach rolniczych?

Wybrano nowych członków izb rolniczych. Powołani zostali na czteroletnią kadencję. To reprezentanci rolników na szczeblu gminnym, powiatowym, wojewódzkim i krajowym. Ich zadaniem jest przede wszystkim opiniowanie zmian w prawie, dotyczących rolnictwa i podejmowanie działań, mających na celu poprawę sytuacji rolników. O tym, czym konkretnie zajmują się izby rolnicze i jakie wyzwania czekają ich członków w najbliższym czasie, opowiada nam jeden z przedstawicieli rolników powiatu bialskiego w Lubelskiej Izbie Rolniczej Arkadiusz Zaniewicz.
Reprezentują rolników i opiniują zmiany. Kto zasiada w izbach rolniczych?
Wybrano nowych członków izb rolniczych. Powołani zostali na 4-letnią kadencję. Reprezentują rolników na szczeblu gminnym, powiatowym, wojewódzkim i krajowym

Źródło: Pixabay.com/poglądowe

We wrześniu bieżącego roku odbyły się wybory, w których poznaliśmy nowych członków izb rolniczych. To instytucje samorządu gospodarczego, reprezentujące interesy rolników, producentów rolnych, osób prowadzących gospodarstwa rolne. Kadencja izb rolniczych trwa cztery lata, obecnie mamy VII kadencję.

Działają na kilku poziomach 

Izby rolnicze działają na szczeblu gminnym, powiatowym, wojewódzkim i krajowym. Na poziomie krajowym wszystkie izby tworzą Krajową Radę Izb Rolniczych (KRIR). Rada posiada osobowość prawną, a w jej skład wchodzą prezesi izb rolniczych i po jednym delegacie z każdej izby.

Rada reprezentuje samorząd rolniczy przed sejmem, senatem i administracją rządową, która ma obowiązek zasięgać opinii KRIR o projektach ustaw i rozporządzeń, dotyczących rolnictwa, rozwoju wsi oraz rynku rolnego. Ponadto opiniuje ona założenia polityki rolnej oraz wszelkie projekty aktów prawa, dotyczące rolnictwa i gospodarki żywnościowej. Rada zarządza wybory do walnych zgromadzeń izb rolniczych oraz pomaga im w wykonywaniu ich zadań.

Z kolei w każdym województwie funkcjonuje izba rolnicza na szczeblu wojewódzkim. Zarząd Lubelskiej Izby Rolniczej stanowią obecnie: Gustaw Jędrejek (prezes), Antoni Skura (wiceprezes) oraz Marta Gawron, Marcin Sulowski, i Bartłomiej Świtała.

33 rolników w radzie powiatowej 

Rolnicy mają też swoich reprezentantów na poziomie powiatowym. Obecnie w skład rady powiatowej izb rolniczych w powiecie bialskim wchodzi 33 rolników z niemal wszystkich samorządów z naszego terenu. Jedynie w mieście Międzyrzec Podlaski mandat pozostaje nieobsadzony, a z gmin Janów Podlaski, Konstantynów i Leśna Podlaska jest po jednym reprezentancie.

Oto członkowie rady powiatowej Lubelskiej Izby Rolniczej VII kadencji z powiatu bialskiego: 

  • miasto Biała Podlaska – Mariusz Arciszewski; 
  • gmina Biała Podlaska – Robert Janczuk, Tomasz Wołowik; 
  • gmina Drelów – Anna Martyniuk, Barbara Oleksiuk; 
  • gmina Janów Podlaski – Grzegorz Kapłan, drugi mandat nieobsadzony; 
  • gmina Kodeń – Andrzej Bebko, Maciej Mirczewski; 
  • gmina Konstantynów – Cezary Kołodyński, drugi mandat nieobsadzony; 
  • gmina Leśna Podlaska – Krzysztof Błażejak, drugi mandat nieobsadzony; 
  • gmina Łomazy – Wiesław Bańkowski, Marek Uściński; 
  • miasto Międzyrzec Podlaski – mandat nieobsadzony; 
  • gmina Międzyrzec Podlaski – Emil Siljańczuk, Arkadiusz Zaniewicz; 
  • gmina Piszczac – Krzysztof Marchalewski, Sławomir Parchomiuk; 
  • gmina Rokitno – Stanisław Bazyluk, Paweł Niczyporuk; 
  • gmina Rossosz – Bogdan Dudek, Andrzej Kulawiec; 
  • gmina Sławatycze – Jerzy Dąbrowski, Waldemar Korzeniewski; 
  • gmina Sosnówka – Mateusz Semeniuk, Karol Żarkiewicz; 
  • miasto Terespol – Józef Paderewski; 
  • gmina Terespol – Krzysztof Wasyluk, Wojciech Wawryniuk; 
  • gmina Tuczna – Zenon Karpiuk, Alina Lipka; 
  • gmina Wisznice – Kamil Filipczak, Henryk Makarewicz 
  • gmina Zalesie – Witold Kaczanowicz, Radosław Sebastianiuk. 

Spośród rady powiatowej wybierani są przedstawiciele do izby wojewódzkiej. Obecnie delegatami z powiatu bialskiego są Wiesław Bańkowski z gminy Łomazy (przewodniczący rady powiatowej) i Arkadiusz Zaniewicz z gminy Międzyrzec Podlaski. O ważkich dla rolników sprawach i tym, czym powinny zająć się izby rolnicze na naszym ternie opowiada Arkadiusz Zaniewicz.

Czym konkretnie zajmują izby rolnicze?

Arkadiusz Zaniewicz (fot. Waldemar Pepa)

– Izba rolnicza jest instytucją, która ma dbać o potrzeby rolników, poprzez opiniowanie projektów ustaw i wszelkich zmian w prawodawstwie, które dotyczą rolnictwa. Nie ma jednak wiążących praw, czyli nawet jeżeli nasza opinia jest negatywna, ustawodawca zmiany może wprowadzić. Chciałbym, aby izba rolnicza na naszym terenie nie była ciałem martwym, bo oprócz ogólnych wniosków i deklaracji, które są wydawane na poziomie wojewódzkim czy krajowym, to my mamy spore pole do działania na szczeblu regionalnym – przekazuje Arkadiusz Zaniewicz.

Jakie to działania? Jako zadania członków izb rolniczych wymienia: uczestniczenie w sesjach rad gmin i powiatu i rozmowy z władzami choćby o wysokości podatku rolnego. Członkowie powinni też brać czynny udział w konsultacjach i tworzeniu planów zagospodarowania przestrzennego, rozmawiać o funduszach na inwestycje, dotyczące rolników, czyli np. drogach dojazdowych do pól, a także o zapewnieniu rolnictwu taniej energii. – Musimy również rozmawiać o kwestiach z punktu widzenia społeczeństwa kontrowersyjnych, czyli o lokalizacji nowych gospodarstw lub już funkcjonujących, które hodują zwierzęta – dodaje rolnik z gminy Międzyrzec Podlaski.

Problemy naszych rolników 

Podkreśla, że ta ostatnia kwestia jest szczególnie ważna, bo produkcja roślinna staje się obecnie nieopłacalna dla rolników. 

– Część rolników musi przekształcić swoje gospodarstwa na produkcję zwierzęcą. Rynki globalne rządzą się swoimi prawami, obecnie nie mamy gdzie sprzedawać zbóż. Rozwijanie hodowli zwierząt pozwoli nie tylko stworzyć rynek zbytu dla produkcji roślinnej, ale eksport ewentualnych nadwyżek mięsa zapewni większe zyski. Obecnie rolnicy nie mają gdzie sprzedawać produktów roślinnych, zwłaszcza lokalnie – mówi Zaniewicz.

Zaznacza, że bolączką rolników jest również import przez duże sieci sklepów produktów rolnych z zagranicy. – Należy dążyć do tego, by zmienić przepisy w tej kwestii, zobligować wielkie sieci do tego, by dopiero gdy lokalnie zabraknie płodów rolnych, to wtedy ściągały je z zewnątrz. Musimy zadbać o to, by wzmacniać rolnictwo lokalnie, inaczej nie nadążymy za światem. Walczyć o to, by np. lokalne grupy rolników mogły dostarczać towar do sklepów wielkopowierzchniowych na terenie powiatu – tłumaczy właściciel gospodarstwa w gminie Międzyrzec Podlaski. Jako przykład takich działań podaje zobligowanie przez przepisy sklepów do tego, by miały na swoich półkach określony procent produktów, pozyskanych z lokalnego rynku rolniczego. – Nie może być takich sytuacji, jak obecnie, że w sierpniu, wrześniu czy październiku, gdy sezon w Polsce jest w pełni, na półkach sklepowych mamy tylko produkty z zagranicy. To jest po prostu nie w porządku – podkreśla.

Trzeba uprościć procedury 

Zaznacza, że to z pewnością będzie wymagało elastyczności od rolników oraz przede wszystkim korzystania z nowoczesnych technologii, które usprawnią działanie gospodarstw, zwiększą ich efektywność i konkurencyjność, ale też pozwolą m.in. na ograniczenie śladu węglowego. – Trzeba do tego dążyć, ale jednocześnie zaznaczyć, że obecne normy, których muszą przestrzegać polscy rolnicy, nie są przystosowane do naszych warunków klimatycznych. Nie można się też poddać hasłom głoszonym przez pseudoekologów czy różne inne organizacje, które chcą nam mówić, jak mamy uprawiać ziemię czy hodować zwierzęta. Rolnik, któremu zależy na rozwoju wie, jak ma zajmować się swoim gospodarstwem – wyjaśnia.

Innym problemem, z którym mierzą się obecnie rolnicy są niskie ceny płodów rolnych, ale tego, jak mówi, na poziomie lokalnym nie da się rozwiązać. – Można za to zwracać uwagę na wysokość podatku rolnego w swoich gminach, dążyć do tego, by była ona konsultowana i dostosowana do aktualnych możliwości finansowych rolników. Bardzo ważną kwestią jest też uproszczenie procedur administracyjnych, związanych ze zwiększeniem produkcji zwierzęcej. Rolnicy nie mogą tracić czasu na wypełnianiu dokumentów, które tak naprawdę są pustą administracją. Obostrzeń jest dziś zbyt wiele, a korzystają na tym wielkie korporacje. To z kolei doprowadziło do tego, że powstają wielkie skupiska choćby kurników, wielkie fermy. Wystarczyłoby uprościć procedury bankowe czy środowiskowe, by zwykli rolnicy również mogli zajmować się produkcją zwierzęcą, wiedząc że państwo i prawo ich chroni. Zależy nam na tym, by zwykły Jan Kowalski miał łatwiejszy dostęp do takiego biznesu, dzięki temu rynek będzie zdywersyfikowany i bardziej konkurencyjny. Monopolu nie będą miały jedynie wielkie korporacje – mówi Arkadiusz Zaniewicz. Jemu jako członkowie izby rolniczej zależy również na szukaniu nowych i wspólnych na choćby szczeblu powiatowym rozwiązań w kwestii nawadniania gospodarstw.

Na koniec apeluje do swoich kolegów z innych gmin, by byli aktywni i głośno przedstawiali problemy, które dotyczą rolników i z nimi walczyli, choćby przez pokazanie swojego sprzeciwu na sesjach rad gmin czy powiatów. 

– Chciałbym, by uwierzyli, że izby rolnicze mają wpływ na sytuację rolników i ich siła rosła, a możliwe jest to tylko dzięki aktywności jej członków – podsumowuje.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busaAutor komentarza: AndrzejTreść komentarza: Ja na temat specjalności.Byłem w wojsku 40 lat wstecz, na szkole młodszych specalistów i po niej zostałem dowódcą obsługi R-140 M.Myślałem że nie ma już tej specjalności,a to dlatego że taka radiostacja,tzn,anteny nadawcze wysyłają w eter tyle energii,że każdy może szybciutko zlokalizowac miejsce.Nawet wtedy,w latach 80 mówiono nam że każda rsdt.dużej mocy to ,,świeci jak zimny ogień odpalony z zupełnej ciemności'.Oczywiście były na radiostacji urządzenia do pracy zdalnej,chyba z odległości do 150m,ale nigdy tego nie ćwiczyliśmy.Więc jestem bardzo zdziwiony,że wojsko ciągle szkoli ludzi z alfabetu Morsa,jest to przestarzałe,przy dzisiejszej cyfryzacji.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:33Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: BartekTreść komentarza: Nie sposób nie dostrzec emocji, jakie towarzyszą Twojej wypowiedzi, ale wydaje mi się, że przedstawiasz rzeczywistość w sposób nazbyt uproszczony i jednowymiarowy. Oczywiście, dorosłość wymaga odpowiedzialności, a założenie rodziny jest jej istotnym elementem, ale przecież nie jest to jedyna definicja dojrzałości czy wartości człowieka. To, że ktoś nie ma jeszcze rodziny, nie oznacza, że jego opinie na temat patriotyzmu, obronności czy poświęcenia nie mają znaczenia. Twoja krytyka młodych ludzi, którzy mówią o wojnie czy bohaterstwie, opiera się na założeniu, że każdy, kto nie doświadczył wojny, idealizuje ją i traktuje jako romantyczną przygodę. To spore uogólnienie. Faktycznie, są osoby, które mogą nie rozumieć w pełni, czym jest wojna, ale równie dobrze można powiedzieć, że ktoś, kto nigdy nie służył w wojsku, może mieć bardzo realistyczne i świadome podejście do tych spraw. Nie jest to czarno-białe. Co więcej, podkreślasz, że polska tradycja heroizmu, którą wiążesz z upadkiem I i II Rzeczypospolitej, jest przyczyną problemów naszego kraju. Nie sposób jednak nie dostrzec, że właśnie ta tradycja dała nam bohaterów, którzy walczyli o niepodległość i wolność – nie tylko w zbrojnych konfliktach, ale też w codziennej pracy, działalności politycznej i społecznej. Zgadzam się, że wojna to koszmar – brud, smród, krew i cierpienie. Nikt, kto naprawdę rozumie jej naturę, nie traktuje jej jako romantycznej przygody. Ale czy oznacza to, że nie powinniśmy o niej rozmawiać, przygotowywać się do obrony kraju, czy doceniać poświęcenia tych, którzy byli gotowi walczyć za swoje ideały? Krytyka młodych, którzy szukają swojego miejsca w tradycji wojskowej czy patriotycznej, wydaje się nieco niesprawiedliwa. To nie znaczy, że są naiwni – być może po prostu szukają sensu, który jest głęboko zakorzeniony w naszej historii i kulturze. Ostatecznie, odwaga i odpowiedzialność nie mają jednej definicji. Można być odpowiedzialnym i odważnym w rodzinie, ale również w służbie publicznej, w wojsku, czy po prostu w codziennym życiu. Każdy etap życia ma swoje wyzwania i nie powinniśmy deprecjonować jednych wyborów na rzecz innych.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 09:01Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: "dlatego, że", nieuku, zapamiętaj. Nie ma żadnego "dlatego, bo".Data dodania komentarza: 21.11.2024, 08:45Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama