Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 21 listopada 2024 22:46
Reklama
Reklama Baner reklamowy - warsztat samochodowy - pogotowie

Tradycje bożonarodzeniowe międzyrzeckiej wsi i Bojarów Międzyrzeckich

Co oznacza słowo "wigilia", co to były “święte wieczory”, jak wyglądały święta Bożego Narodzenia w domach Bojarów Międzyrzeckich oraz o najważniejszych tradycjach kolędniczych opowiada regionalistka oraz stypendystka ministerstwa kultury Angelika Magier.
Tradycje bożonarodzeniowe międzyrzeckiej wsi i Bojarów Międzyrzeckich
O tradycjach bożonarodzeniowych i kolędowaniu na międzyrzeckiej wsi i u Bojarów Międzyrzeckich opowiada regionalistka Angelika Magier

Autor: Adam Trochimiuk

Źródło: Archiwum Słowa Podlasia

Omawianie zwyczajów, związanych z Bożym Narodzeniem rozpoczyna od Wigilii, czyli ostatniego dnia adwentu.

WARTO PRZECZYTAĆ:

Połączenie różnych korzeni

– Słowo "wigilia" z łacińskiego oznacza czuwanie i jak wiadomo, jest to dzień poprzedzający Boże Narodzenie, a także nazwa uroczystej kolacji, spożywanej w ten szczególny wieczór. Wigilia rozpoczynała też 12-dniowy okres sacrum, czyli tzw. świętych wieczorów. Należało powstrzymać się wtedy od pracy po zachodzie słońca, na przykład od robót takich jak przędzenie, motanie nici, rąbanie drzewa, trzęsienie, młócenie i pranie – opowiada Angelika Magier, badaczka regionu.

Dodaje, że Wigilia to w zasadzie pewien zespół obrzędów, integrujących w sobie różne formy chrześcijańskie, kościelne i pogańskie. – Do źródeł pogańskich, związanych z Wigilią można zaliczyć rzymskie Saturnalia, obchodzone w okresie od 17 do 23 grudnia, łączące się z tradycją agrarną. Saturn był bóstwem opiekuńczym rolników, panem zasiewu i urodzaju – wyjaśnia etnomuzykolog.

Dodaje, że ludy celtyckie, germańskie i słowiańskie obchodziły w tym samym czasie święta ku czci zmarłych przodków. Stąd wątki zaduszkowe, pojawiające się w folklorze, związanym z późniejszą chrześcijańską Wigilią. – Pogańskim zwyczajom nadano niejako nową interpretację, łącząc je z obrzędami, wprowadzonymi przez Kościół katolicki – wyjaśnia regionalistka.

Podczas Wigilii łyżkę przez całą wieczerzę trzeba było trzymać w ręku, a położyć ją można było dopiero po ostatniej potrawie, "bo inaczej krzyże boleć będą" (fot. Archiwum/Adam Trochimiuk/poglądowe)

Wigilia u Bojarów Międzyrzeckich

Przenieśmy się jednak na dawne tereny gminy Drelów oraz miasta i gminy Międzyrzec Podlaski, które zamieszkiwała niegdyś grupa etnokulturowa, zwana Bojarami Międzyrzeckimi.

Jak wyglądał dzień wigilijny w ich domach? – Od samego rana wiele się działo. Co ważne, tego dnia nie rozpoczynano cięższych i nowych prac gospodarskich. Sprzątano i ozdabiano izbę, a gałązkami świerkowymi dekorowano święte obrazy, wiszące na głównej ścianie izby. Niekiedy przygotowywano wcześniej pająki ze słomek i kolorowej bibułki lub kawałków płótna, które zawieszano u powały chaty, czyli na głównej belce pod sufitem – wymienia tradycje dawnej międzyrzeckiej wsi.

Gospodynie piekły bułki z mąki pszennej, strucle z makiem i racuchy. Na kuchni opalanej węglem przygotowywały proste dania, jak kutia, pęczak, barszcz z buraków, kapusta kiszona z grzybami, groch czy kompot z suszonych owoców. W donicach rozcierano z cukrem moczony mak, przyrządzano ryby oraz śledzie z cebulą, octem lub olejem.

– Już w okresie międzywojennym dekorowano choinkę, osadzoną na drewnianym krzyżaku, cukierkami, jabłkami, kolorowymi łańcuchami z papieru oraz ciastkami domowej roboty. Czasem dodatkowo mocowano na drzewku kolorowe świeczki. Gdy zaświeciła pierwsza gwiazda, zasiadano do stołu na uroczysty posiłek – snuje dalej opowieść regionalistka.

Stół był zasłany sianem, ustawiony w kącie izby snop zboża rozdzielano na trzy "króle" pomiędzy dobytek (fot. Archiwum/Adam Trochimiuk/poglądowe)

Cały wszechświat w jednej izbie

Podkreśla, że przestrzeń dnia wigilijnego zamykała się w kręgu danej izby, która nabierała symbolicznego wymiaru wszechświata. – Otwierano izbę na przyjście duchów zmarłych, czego wyrazem było przygotowanie kutii – potrawy ofiarnej z ziaren pszenicznych i miodu. Zostawiano też puste miejsce przy stole dla niespodziewanego gościa – kontynuuje.

W publikacji autorstwa ks. Adolfa Pleszczyńskiego pt. "Bojarzy Międzyrzeccy" opisany jest stół zasłany sianem, ustawiony w kącie izby snop zboża, który następnie rozdzielano na trzy "króle" pomiędzy dobytek. Jest też wzmianka o tym, że niepodzielenie się z kimś z obecnych opłatkiem oznaczało gniew i zawziętość nieprzejednane, "bo w ten dzień i wrogowi trzeba przebaczyć". Badacz opisywał również, że podczas Wigilii łyżkę przez całą wieczerzę trzeba było trzymać w ręku, a położyć ją można było dopiero po ostatniej potrawie, "bo inaczej krzyże boleć będą". Mieszkańcy Międzyrzeca i okolic rzucali też m.in. grochem o ścianę, a pęczakiem o sufit, by "jęczmień wysoko wyrastał".

Natomiast siano włożone tego dnia w buty miało być wyjęte dopiero na Nowy Rok – "inaczej na nogach skuły będą się robili".

Pomiędzy Międzyrzecem a Drelowem, ze względu na ilość naturalnie występujących jezior i bagien, jak opowiadali najstarsi mieszkańcy regionu podczas badań terenowych, ryb na Wigilię się nie kupowało, a wychodziło na tak zwaną łąkę, czyli pobliskie bagno i zarzucano sieć.

Wszyscy starali się Wigilię spędzić wesoło, bo "jaka jest Wigilia, taki będzie rok cały". Ważnym elementem świętowania był udział w pasterce, która odbywała się rano. Po powrocie do domów śpiewano kolędy.

Świętowanie trwało dłużej

– W dzień św. Szczepana praktykowano zwyczaj święcenia owsa i obsypywania się nim. Miało to przynieść dobry urodzaj, co później zostało zinterpretowane przez Kościół jako pamiątkę ukamienowania świętego Szczepana. Również tego dnia dzielono się opłatkiem z dobytkiem, czyli domowymi zwierzętami – wyjaśnia badaczka kultury regionu. – 27 grudnia, na świętego Jana Ewangelisty, gromadzono się w kościele na tak zwane święcone wino, które odprawiający mszę kapłan podawał wiernym do ust prosto z kielicha. Oskar Kolberg pisał, że trzeci dzień świąt był obchodzony równie uroczyście jak dwa poprzednie.

Po wysłuchaniu nabożeństwa mieszkańcy tych terenów odwiedzali krewnych, przyjaciół lub sąsiadów. Nieśli lub wieźli ze sobą różne podarki: jabłka, gotowane jaja, obwarzanki, koniecznie chleb żytni tzw. piróg.

– Niegdyś obchodzono także czwarty dzień świąt Bożego Narodzenia, czyli święto tzw. młodzianków, czyli niewinnych dzieci, wymordowanych przez króla Heroda podczas poszukiwań małego Jezusa. Dzień 28 grudnia był świętowany równie uroczyście jak na przykład trzeci dzień Wielkanocy lub Zielonych Świąt – tłumaczy badaczka.

Okres od Bożego Narodzenia do Matki Bożej Gromnicznej nazywano godami lub Szczodrym Godami i przez ten cały czas chłopcy chodzili z szopką, kozą, gwiazdą i konikiem. Przy czym, jak wyjaśnia Pleszczyński, szopka i konik to domena mieszkańców miasta.

Kolędy oswajały dogmaty

Przejdźmy do tradycji kolędowania. – Kolęda oznacza upominek, daninę, odwiedzanie się. Pierwotnie kolędy były to świeckie pieśni winszujące i życzące, mające na celu zapewnienie dobrobytu i powodzenia osobie, do której były skierowane. Do XVI wieku pieśni związane z Bożym Narodzeniem nazywane były rotą, a z czasem zaczęto nazywać je kolędami. W nazewnictwie ludowym Podlasia pieśń bożonarodzeniowa nazywana jest kolędą, kantyczką lub pastorałką. Uwidacznia się tutaj rozgraniczenie repertuaru kolęd śpiewanych w kościele i domowych kantyczek – opowiada etnomuzykolog. Dodaje, że śpiewanie kolęd poza przeznaczonym do tego okresem liturgicznym miało przynieść wykonawcy nieszczęście i kłopoty.

Grupa przybyłych kolędników zwracała się do gospodarzy domu z prośbą o przyjęcie. Niewpuszczenie kolędników było źle widziane, podobnie jak nieudzielenie datku za kolędę (Kartka autorstwa Zofii Stryjeńskiej)

– Taki pogląd potwierdzają badania terenowe, przeprowadzone w miejscowości Szóstka ponad dekadę temu. Okolice Międzyrzeca charakteryzują się różnorodnością kulturową i religijną. Wspólne było tu funkcjonowanie kolęd katolickich, prawosławnych i unickich. Kolędy unickie zawierały wiele motywów apokryficznych, jak na przykład narodzenie w grocie, obraz Maryi karmiącej Dzieciątko, motyw rzezi niewiniątek, ucieczki przed Herodem i chrztu Jezusa – wymienia regionalistka.

Kolędowanie było rozpowszechnioną tradycją na terenach Międzyrzecczyzny (fot. GOK Międzyrzec Podlaski)

Schemat kolęd bardzo często się powtarza: jest to budzenie pasterzy, droga do Betlejem, adoracja Dzieciątka, pożegnanie i powrót pasterzy. Kolędy charakteryzuje też schematyczność tekstu i melodii, dzięki czemu są łatwe do zapamiętania i kultywowania. – Pastorałki miały jeszcze jedną istotną funkcję, mianowicie oswojenie wierzeń i dogmatów, jak na przykład główny i największy dogmat chrześcijaństwa, że Dziewica porodziła syna, w dodatku Syna Bożego. Dzięki prostym formom słowno-muzycznym łatwiej było wyjaśnić prostym ludziom, jak to możliwe, że Bóg zrezygnował ze swojej potęgi i przyszedł na świat w postaci dziecka urodzonego w stajni pośród zwierząt – wyjaśnia etnomuzykolog.

Jedną z pastorałek unickich zanotował Adolf Pleszczyński pod koniec XIX wieku. – To dość specyficzna pastorałka, zawierająca treści apokryficzne, która odwołuje się do emocji i plastycznego ludzkiego przedstawienia postaci, jak np. opis wstydu Maryi lub jej płaczu, a także strachu, związanego z macierzyństwem – tłumaczy Angelika Magier.

Trzeba wpuścić kolędników

Kolędowanie było rozpowszechnioną tradycją. – Zależnie od wioski i jej specyfiki kolędowanie określono jako herody, np. we wsiach unickich, chodzenie z gwiazdą, chodzenie z szopką, kozą lub z wężem. W niektórych miejscowościach spotykano chodzenie z maszkarą lub z niedźwiedziem – wymienia badaczka.

Niedźwiedź i wąż w symbolice oznaczały siłę, żywotność, dostatek i urodzaj. Kozę utożsamiano z siłą wegetatywną i dynamiczność. Podobnie konia lub konika. Chodzenie z konikiem było domeną mieszkańców Międzyrzeca, a z wężem obchodzono domy w Polskowoli i Szóstce.

Grupa przybyłych kolędników zwracała się do gospodarzy domu z prośbą o przyjęcie. Niewpuszczenie kolędników było źle widziane, podobnie jak nieudzielenie datku za kolędę. Groziło to ściągnięciem nieszczęścia na dany dom.

Staropolskiej kolędy, a tym samym najpopularniejszej i najdłuższej podlaskiej pastorałki, opisującej perypetie gromady kolędników w wykonaniu Janiny Kaliszuk z miejscowości Szóstka oraz kolędy unickiej w wykonaniu Angeliki Magier można wysłuchać w podcaście z cyklu "Bojarzy Międzyrzeccy. Historia i kultura" w odcinku 9. pt. "Tradycje kolędnicze".

Źródło: Podcasty autorstwa Angeliki Magier z cyklu "Bojarzy Międzyrzeccy. Historia i kultura", zrealizowane dla Gminnego Ośrodka Kultury w Międzyrzecu Podlaskim.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busaAutor komentarza: AndrzejTreść komentarza: Ja na temat specjalności.Byłem w wojsku 40 lat wstecz, na szkole młodszych specalistów i po niej zostałem dowódcą obsługi R-140 M.Myślałem że nie ma już tej specjalności,a to dlatego że taka radiostacja,tzn,anteny nadawcze wysyłają w eter tyle energii,że każdy może szybciutko zlokalizowac miejsce.Nawet wtedy,w latach 80 mówiono nam że każda rsdt.dużej mocy to ,,świeci jak zimny ogień odpalony z zupełnej ciemności'.Oczywiście były na radiostacji urządzenia do pracy zdalnej,chyba z odległości do 150m,ale nigdy tego nie ćwiczyliśmy.Więc jestem bardzo zdziwiony,że wojsko ciągle szkoli ludzi z alfabetu Morsa,jest to przestarzałe,przy dzisiejszej cyfryzacji.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:33Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: BartekTreść komentarza: Nie sposób nie dostrzec emocji, jakie towarzyszą Twojej wypowiedzi, ale wydaje mi się, że przedstawiasz rzeczywistość w sposób nazbyt uproszczony i jednowymiarowy. Oczywiście, dorosłość wymaga odpowiedzialności, a założenie rodziny jest jej istotnym elementem, ale przecież nie jest to jedyna definicja dojrzałości czy wartości człowieka. To, że ktoś nie ma jeszcze rodziny, nie oznacza, że jego opinie na temat patriotyzmu, obronności czy poświęcenia nie mają znaczenia. Twoja krytyka młodych ludzi, którzy mówią o wojnie czy bohaterstwie, opiera się na założeniu, że każdy, kto nie doświadczył wojny, idealizuje ją i traktuje jako romantyczną przygodę. To spore uogólnienie. Faktycznie, są osoby, które mogą nie rozumieć w pełni, czym jest wojna, ale równie dobrze można powiedzieć, że ktoś, kto nigdy nie służył w wojsku, może mieć bardzo realistyczne i świadome podejście do tych spraw. Nie jest to czarno-białe. Co więcej, podkreślasz, że polska tradycja heroizmu, którą wiążesz z upadkiem I i II Rzeczypospolitej, jest przyczyną problemów naszego kraju. Nie sposób jednak nie dostrzec, że właśnie ta tradycja dała nam bohaterów, którzy walczyli o niepodległość i wolność – nie tylko w zbrojnych konfliktach, ale też w codziennej pracy, działalności politycznej i społecznej. Zgadzam się, że wojna to koszmar – brud, smród, krew i cierpienie. Nikt, kto naprawdę rozumie jej naturę, nie traktuje jej jako romantycznej przygody. Ale czy oznacza to, że nie powinniśmy o niej rozmawiać, przygotowywać się do obrony kraju, czy doceniać poświęcenia tych, którzy byli gotowi walczyć za swoje ideały? Krytyka młodych, którzy szukają swojego miejsca w tradycji wojskowej czy patriotycznej, wydaje się nieco niesprawiedliwa. To nie znaczy, że są naiwni – być może po prostu szukają sensu, który jest głęboko zakorzeniony w naszej historii i kulturze. Ostatecznie, odwaga i odpowiedzialność nie mają jednej definicji. Można być odpowiedzialnym i odważnym w rodzinie, ale również w służbie publicznej, w wojsku, czy po prostu w codziennym życiu. Każdy etap życia ma swoje wyzwania i nie powinniśmy deprecjonować jednych wyborów na rzecz innych.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 09:01Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: "dlatego, że", nieuku, zapamiętaj. Nie ma żadnego "dlatego, bo".Data dodania komentarza: 21.11.2024, 08:45Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama