Powiedz, na plany jakich seriali zabierasz dziś czytelników „Słowa Podlasia”?
Zabieram na przepiękny Dolny Śląsk a dokładnie do Wrocławia. To tu powstają dla Telewizji Polsat takie tytuły jak „Trudne sprawy”, „Dlaczego Ja”, „Na ratunek 112” oraz nowy format, o którym nie mogę jeszcze mówić, a też mam przyjemność go reżyserować.
Od czego się zaczęła przygoda z serialami? Który był pierwszy i jak to się w ogóle zaczęło?
Pierwszym był „Na ratunek 112”. Jest to najtrudniejszy format, bo w nim dużo się dzieje. Można się zastanawiać, dlaczego go dostałem jako pierwszy? W sumie to się nie zastanawiałem, ale teraz tak sobie myślę, że dobrze się stało, bo chyba się sprawdziłem i w nowym sezonie dostałem jeszcze dwa inne formaty. Jak się zaczęło? Pracowałem w pionie reżyserskim na planie takich seriali jak „Kowalscy kontra Kowalscy” oraz „Tatuśkowie”. Tak się złożyło, że na planie tych serialu byli producenci, i jak odważyłem się zgłosić na stanowisko pierwszego reżysera, to się okazało, że mnie pamiętali - bo podobno zostawiłem po sobie dobre wrażenie – i jak to się mówi „dostałem robotę”.
Ile osób pracuje na planie podczas kręcenie jednego odcinka i ile czasu trwa jego kręcenie?
Ekipa plus aktorzy to grupa licząca tak do 30 osób. Wszystko zależy od scenariusza. Czas realizacji? Tu zależy wszystko od formatu. Te dłuższe jak np. „Trudne sprawy”, które emisyjne mają 44 minuty, robimy przez dwa i pół dnia zdjęciowego (jeden dzień zdjęciowy trwa 12 godzin), a te krótsze jak „Na ratunek 112” robimy w półtora dnia.
Czym się konkretnie zajmujesz na planie?
Reżyserią. Ale zanim wejdę na plan, to jest tak zwany okres przedprodukcyjny, a tu do moich obowiązków należy wybór aktorów, akceptacja lokacji, czyli miejsc gdzie będziemy realizować poszczególne sceny do danego odcinka. Są też spotkania online, by poustalać szczegóły, jak np. wybór rekwizytów oraz kostiumów.
A jak wygląda Twoja współpraca z aktorami, operatorami? Czy były jakieś zabawne lub niebezpieczne sytuacje podczas kręcenia odcinków?
Ja na swoich planach wprowadzam bardzo rodzinną i luźną atmosferę. Są żarty, ale praca jest pracą, musimy ją wykonać, bo za efekty jesteśmy rozliczani, więc jak trzeba, to też lecą i wojskowe komendy. O niebezpiecznych sytuacjach nie będę wspominać, bo to nie są miłe wspomnienia, a co do zabawnych? Hmm, muszę pomyśleć... okay, już wiem! Na planie we Wrocławiu pojawiła się Amelia Wołosowicz – dziewczyna z moich rodzinnych Łomaz. A że był to jej debiut i że to moja ziomalka, to się o nią troszczyłem jak o własną córkę, i właśnie cała ekipa myślała, że Amelia nią jest!
To faktycznie zabawne. I pewnie ekipa pomyślała, że Amelia odziedziczyła urodę po tacie?
Uśmiech.
Opowiedz coś więcej o tych trzech serialach, które masz przyjemność reżyserować. Jakie tematy poruszają? Gdzie i kiedy je można obejrzeć?
Wszystkie są emitowane w Telewizji Polsat i myślę, że „Trudne sprawy” czy „Dlaczego Ja” to są już tak znane tytuły, że nie muszę nic mówić, ale warto powiedzieć o serialu „Na ratunek 112”, bo on jest mniej popularnym, a bardzo edukacyjnym formatem. Oglądając go, można się dowiedzieć o chorobach, o których mało się mówi a powinno. Ja na przykład, gdy wróciłem do domu po realizacji odcinka o raku prostaty, następnego dnia udałem się do przychodni , aby się zapisać na badania w tym kierunku.
Mieszkasz w Warszawie, pracujesz w różnych miejscach w Polsce, ale pochodzisz z Łomaz. Wiem, że masz plany filmowe dotyczące rodzinnej miejscowości. Opowiedz nam o nich.
Plany, jak to mówią, mieć można i trzeba – gorzej z ich realizacją. Ale jeśli chodzi ci o scenariusz filmu o zagładzie Żydów w Łomazach, to wciąż szukam producenta. To ciężki temat. Drogi film. Sytuacja za naszą wschodnią granicą też komplikuje sprawę, więc wszystko się przesuwa. Mimo to nie odpuszczam i walczę. Tuż po Sylwestrze idę do kolejnego domu produkcyjnego na spotkanie, więc trzymajcie za mnie kciuki!
Chciałbym się też podzielić świeżą informacją, związaną z Białą Podlaską. Jest pomysł, aby powstał film o autorze największego przeboju, który został napisany za więziennym murem czyli „Czarny chleb i czarna kawa”.
Dlaczego ta informacja dotyczy z Białej Podlaskiej?
A dlatego, że robiłem w bialskim zakładzie karnym teledysk do tego utworu. Na planie poznałem autora piosenki, Jerzego Filasa. Utrzymujemy kontakt. Dodatkowo, okazało się, że nakręceniem filmu o Filasie jest zainteresowany również dom produkcyjny, a więc trzeba działać!
Zbliżają się jedne z najpiękniejszych świąt w roku. Na koniec naszej rozmowy opowiedz nam, jak Ty i Twoja rodzina spędzacie Boże Narodzenie.
Zazwyczaj w rodzinnych Łomazach. Żona Małgosia mimo że pochodzi z Wisznic, ma większość rodziny w Warszawie, więc bywało, że zostawaliśmy w stolicy, ale córki wolą u babci, to dlatego wygrywają Łomazy. Nie jesteśmy oryginalni i spędzamy Boże Narodzenie jak każdy, czyli stół nakryty białym obrusem a pod nim sianko i na nim wigilijne potrawy. Jest choinka, a pod nią prezenty. Zobaczymy, czy w tym roku też będą, a może pojawi się rózga?
Czy chciałbyś coś dodać na koniec naszej wycieczki?
Korzystając z okazji, chciałbym złożyć pracownikom oraz czytelnikom „Słowa Podlasia” najserdeczniejsze życzenia. W oczekiwaniu na święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok chcę życzyć Państwu mnóstwo zdrowia, pogody ducha, nieograniczonej dawki śmiechu, powodów do satysfakcji, spełnienia najskrytszych marzeń i spokojnych spotkań w gronie najbliższych. Niech te dni będą okazją do refleksji i odpoczynku od prozy życia codziennego. I abym nie zapomniał, życzę też stosunkowo udanej nocy sylwestrowej!
Amelia Wołosowicz, pierwsza wicemiss Mazowsza nastolatek i miss foto, o współpracy z Wojtkiem Andrzejukiem:
Kiedy Wojtek napisał do mnie z propozycją zagrania w jednym odcinków nowego serialu, byłam zaskoczona. Nie mam doświadczenia aktorskiego. A miałam zagrać jedną z głównych ról! Wojtek chciał mnie od razu rzucić "na głęboką wodę"! Zgodziłam się, bo warto próbować nowych rzeczy. Zdjęcia były kręcone w czerwcu tego roku we Wrocławiu. Spędziłam tam 3 dni. Wojtek cały czas się mną tak zajmował, jakbym była jego córką. Dbał o mnie, nic mi nie brakowało. Miałam zapewnione wszystko, od "a" do "z". Wojtek jest cudownym człowiekiem i wspaniałym reżyserem. Na planie czułam się bardzo dobrze. Nie czułam stresu, bo wiedziałam, że Wojtek jest obok mnie, że jeśli trzeba będzie, to coś mi podpowie, coś poprawi. Nie czułam na sobie presji. Cieszę się, że mogłam przeżyć taką aktorką przygodę. Było to dla mnie nowe doświadczenie. A rezultaty poznamy prawdopodobnie na wiosnę.
Napisz komentarz
Komentarze