Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 00:53
Reklama
Reklama

Walka z czasem o życie Wiktora. Brakuje 3,8 mln zł

W połowie października Wiktor Zawadzki przeszedł pierwszą z dwóch operacji serca zaplanowanych w klinice Stanford. Wówczas lekarze zdecydowali, ze za pół roku chłopczyk musi przejść kolejną operację, by proces leczenia zadziałał. Czas płynie, Wiktor słabnie a do zebrania rodzicom pozostało jeszcze 3,8 mln zł.
Walka z czasem o życie Wiktora. Brakuje 3,8 mln zł
Wiktor musi przejść kolejną operację w USA, by proces leczenia zadziałał. Czas płynie, Wiktor słabnie a do zebrania rodzicom pozostało jeszcze 3,8 mln zł

Źródło: https://www.siepomaga.pl/wiktorek-zawadzki

By w ogóle myśleć o wyjeździe do USA na leczenie syna, rodzice musieli zebrać 10 mln zł. Zebranie takiej kwoty uznali za cud, ale udało się, m.in. dzięki szczodrej darowiźnie rodziców innego dziecka, któremu z założonej zbiórki nie dane było już skorzystać.

Pierwszy cud

W październiku ubiegłego roku, w Stanford odbyła się pierwsza operacja wiktorowego serca. - Operacja polegała na rekonstrukcji łuku aorty. Przebiegła prawidłowo, lekarze są zadowoleni z jej efektów. Zrobili na ten moment wszystko, co mogli, by pomóc Wiktorowi w lepszym funkcjonowaniu. By mógł oddychać, żyć – dożyć przede wszystkim kolejnego etapu rekonstrukcji serca – informowała pani Karolina, mama Wiktora.

Na radość czasu więc nie było, bo zaraz po  powrocie do kraju, na początku listopada, trzeba było wrócić do działania na rzecz kolejnych zbiórek. Tym razem wyzwanie okazało się dużo większe, bo do zebrania jest 6 mln zł w bardzo krótkim czasie. Rodzice otrzymali w USA informację, że tym razem Wiktor musi pojawić się w klinice na kolejny zabieg, pół roku po pierwszym. 

- Wada Wiktorka jest bardzo skomplikowana, a jego serduszko wciąż słabe. Po chwilowej radości i uldze dostaliśmy informację, która ścięła nas z nóg. Wiktorek za pół roku koniecznie musi przejść kolejną operację serca – operację metodą Fontana – informowała internautów śledzących profil zbiórki dla Wiktora, pani Karolina. - Jeśli nie zdążymy, dramatycznie wzrasta ryzyko niebezpiecznych powikłań. To znów ryzykowanie cudem ocalonego życia Wiktorka.

Mama Wiktora przyznała, że obawia się, że tak dużej kwoty może nie udać się zebrać w tak krótkim czasie. Rodzice już od dawna wiedzieli wprawdzie, że całkowity koszt leczenia syna w USA będzie oscylował wokół 16 mln zł. Wszyscy liczyli jednak na to, że między operacjami będzie większa przerwa, a tym samym więcej czasu na dozbieranie pieniędzy na drugą operację. - Gigantyczna kwota, którą wciąż zbieramy, ale teraz mamy jeszcze mniej czasu, niż sądziliśmy. Jesteśmy przerażeni – przyznała pani Karolina.

Zegar tyka

W panicznym wyścigu z czasem pojawiają się przebłyski nadziei, że kwotę 6 mln zł uda się zebrać, Pod koniec grudnia konto zbiórki Wiktora na siepomaga.pl zasiliła kwota 500 tys. zł od anonimowego darczyńcy. Spływają też pieniądze z licznych zbiórek na kiermaszach, licytacjach i z założonych i podpiętych do zbiórki głównej skarbonek. Dzięki temu w połowie stycznia do zebrania pozostało niecałe 4 mln zł. Ale na zebranie tej kwoty rodzina ma już niecałe 4 miesiące. 

- Do opłacenia operacji serca, która uratuje życie mojego synka, wciąż brakuje ponad 3 900 000 złotych. Kwota, którą trudno sobie nawet wyobrazić... Całe nasze życie kręci się wokół zbiórki. Staramy się ze wszystkich sił znaleźć osoby, które jeszcze mogłyby pomóc... To jednak coraz trudniejsze – poinformowała w ostatnich dniach pani Karolina. Jak dodaje, zbiórkę Wiktora wsparło już ponad 100 tys. darczyńców.

Kwestię zbiórki determinuje nie tylko termin kolejnej operacji wyznaczony przez amerykańską klinikę, ale i stan zdrowia Wiktora. - Saturacje spadają, Wiktorek robi się coraz bardziej siny. Jest zauważalnie słabszy. Coraz częściej w nocy musi być podłączony do tlenu – informuje mama chłopca.

Wiktor przechodzi w ostatnim czasie badania, które należy wykonać przez kolejną operacją, a jak przyznaje pani Karolina, rodzina nie ma pewności, czy ta się odbędzie. Walka z czasem trwa, tak o zebranie pieniędzy na czas, jak i o utrzymanie stanu zdrowia Wiktora na wymaganym poziomie. Oba zadania są trudne.

Pani Karolina po raz kolejny więc apeluje do wszystkich, którzy chcieliby pomóc. - To dzięki Wam nie umiera nadzieja. Dzięki Wam wciąż mamy siłę walczyć! Prosimy, bądźcie z nami dalej – prosi mama Wiktora.


Walka Wiktora z chorobą serca

Wiktorek Zawadzki urodził się z wadą określaną HLHS (hipoplastic left heart syndrome), to zespół niedorozwoju lewego serca. Wiktorek żyje praktycznie z połową serduszka. Pierwszą operację chłopczyk przeszedł w pierwszym miesiącu swojego życia. Po kilkumiesięcznym leczeniu w Polsce rodzice usłyszeli, ze w kraju nie ma już szansy na dalsze leczenie. 

Niezbędne korekcje serca chłopca zdecydowali się wykonać lekarze w USA. Rodzina starając się o leczenie Wiktora w USA, od razu otrzymała z kliniki w Stanford informacją, że wada serca chłopca wymaga dwóch zabiegów operacyjnych. Wiktor wyjechał do USA na początku października 2023. Zgodnie z planem 24 października odbył się główny zaplanowany zabieg.  Chłopiec przeszedł go z sukcesem. Na tą operację rodzice wydali 10 mln zł. Kolejne 6 mln zł ma kosztować druga operacja.  Zbiórka na leczenie Wiktora w USA prowadzona jest na SIEPOMAGA.PL


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busaAutor komentarza: AndrzejTreść komentarza: Ja na temat specjalności.Byłem w wojsku 40 lat wstecz, na szkole młodszych specalistów i po niej zostałem dowódcą obsługi R-140 M.Myślałem że nie ma już tej specjalności,a to dlatego że taka radiostacja,tzn,anteny nadawcze wysyłają w eter tyle energii,że każdy może szybciutko zlokalizowac miejsce.Nawet wtedy,w latach 80 mówiono nam że każda rsdt.dużej mocy to ,,świeci jak zimny ogień odpalony z zupełnej ciemności'.Oczywiście były na radiostacji urządzenia do pracy zdalnej,chyba z odległości do 150m,ale nigdy tego nie ćwiczyliśmy.Więc jestem bardzo zdziwiony,że wojsko ciągle szkoli ludzi z alfabetu Morsa,jest to przestarzałe,przy dzisiejszej cyfryzacji.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:33Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: BartekTreść komentarza: Nie sposób nie dostrzec emocji, jakie towarzyszą Twojej wypowiedzi, ale wydaje mi się, że przedstawiasz rzeczywistość w sposób nazbyt uproszczony i jednowymiarowy. Oczywiście, dorosłość wymaga odpowiedzialności, a założenie rodziny jest jej istotnym elementem, ale przecież nie jest to jedyna definicja dojrzałości czy wartości człowieka. To, że ktoś nie ma jeszcze rodziny, nie oznacza, że jego opinie na temat patriotyzmu, obronności czy poświęcenia nie mają znaczenia. Twoja krytyka młodych ludzi, którzy mówią o wojnie czy bohaterstwie, opiera się na założeniu, że każdy, kto nie doświadczył wojny, idealizuje ją i traktuje jako romantyczną przygodę. To spore uogólnienie. Faktycznie, są osoby, które mogą nie rozumieć w pełni, czym jest wojna, ale równie dobrze można powiedzieć, że ktoś, kto nigdy nie służył w wojsku, może mieć bardzo realistyczne i świadome podejście do tych spraw. Nie jest to czarno-białe. Co więcej, podkreślasz, że polska tradycja heroizmu, którą wiążesz z upadkiem I i II Rzeczypospolitej, jest przyczyną problemów naszego kraju. Nie sposób jednak nie dostrzec, że właśnie ta tradycja dała nam bohaterów, którzy walczyli o niepodległość i wolność – nie tylko w zbrojnych konfliktach, ale też w codziennej pracy, działalności politycznej i społecznej. Zgadzam się, że wojna to koszmar – brud, smród, krew i cierpienie. Nikt, kto naprawdę rozumie jej naturę, nie traktuje jej jako romantycznej przygody. Ale czy oznacza to, że nie powinniśmy o niej rozmawiać, przygotowywać się do obrony kraju, czy doceniać poświęcenia tych, którzy byli gotowi walczyć za swoje ideały? Krytyka młodych, którzy szukają swojego miejsca w tradycji wojskowej czy patriotycznej, wydaje się nieco niesprawiedliwa. To nie znaczy, że są naiwni – być może po prostu szukają sensu, który jest głęboko zakorzeniony w naszej historii i kulturze. Ostatecznie, odwaga i odpowiedzialność nie mają jednej definicji. Można być odpowiedzialnym i odważnym w rodzinie, ale również w służbie publicznej, w wojsku, czy po prostu w codziennym życiu. Każdy etap życia ma swoje wyzwania i nie powinniśmy deprecjonować jednych wyborów na rzecz innych.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 09:01Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: "dlatego, że", nieuku, zapamiętaj. Nie ma żadnego "dlatego, bo".Data dodania komentarza: 21.11.2024, 08:45Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama