Andrzej Antsipenka gra w teatrze od lat. Pierwszy spektakl zagrał jako dziecko, jeszcze w przedszkolu, w wieku 5 lat. - Powycinałem postaci z papieru i nimi zagrałem. Można powiedzieć, że był to teatr lalkowy - wspomina.
Później przez lata grał w różnych sztukach, występował m.in. na scenach jednego z brzeskich teatrów, grając w przedstawieniach rosyjskojęzycznych. Brał też udział w szkoleniach, żeby grać jako profesjonalny aktor. Prowadził licytacje, koncerty, konkursy recytatorskie. - Czuję miłość do sztuki i mam grę aktorską we krwi. Moja mama grała w teatrze amatorskim i recytowała wiersze na scenie, prowadziła koncerty. Swoich pierwszych wierszy uczyłem się z nią, pomagała mi też w przygotowaniach do moich pierwszych sztuk - wyjaśnia.
Teatr Słowa
W Teatrze Słowa gra od roku. Po raz pierwszy spotkał się z Danutą Szaniawską w Międzynarodowy Dzień Teatru w 2022 roku. Później zaczął angażować się w grę aktorską. Próby odbywają się dwa-trzy razy w tygodniu. - Dużo pracuję nad moimi rolami w domu. Zastanawiam się, jakie cechy charakteru ma grana przeze mnie postać, w jaki sposób powinna mówić. Poza tym na co dzień obserwuję ludzi i ich zachowania. Myślę, czy moja postać powinna mówić głośno czy cicho, czy może powinna krzyczeć. Ważne jest jak się porusza. Trzeba pokazać przemianę postaci - mówi Andrzej.
Dodaje, że ostatnio grał kozaka, który spędzał Polaków żeby wysłać ich na Sybir, po powstaniu styczniowym. - Był chamski, okropny, aż nagle spotkał dziecko, przejęła go litość, nie chciał zabijać tego malca, więc przeżywał wahanie. W końcu ocalił dziecko. Chciałbym tak grać, żeby widzów przebiegały ciarki po plecach - przyznaje.
Podkreśla, że wiele zależy od partnerów, z którymi się gra. - Trzeba znać tekst osób, z którymi się występuje, wiedzieć jak się zachowają. W teatrze nie da się zagrać ponownie danej sceny, więc należy być dobrze przygotowanym - stwierdza.
Marzenia o teatrze
W Teatrze Słowa zagrał ostatnio w spektaklu “Zawiniątko”, w reżyserii Danuty Szaniawskiej, na podstawie scenariusza Jacka Daniluka, bialskiego dramaturga. Wcześniej grał w “Herodach” feldmarszałka króla Heroda. Spektakl był wystawiany na jarmarku w Białej Podlaskiej i w Święto Trzech Króli. Grał też Rejenta w “Zemście”. Pierwsza sztuka, w której zagrał dotyczyła życia Anny z Sanguszków Radziwiłłowej, wcielił się w niej w rolę Michała “Rybeńko” czyli syna księżnej.
- Na scenie doznaje się takich uczuć, których nie doświadcza się nigdzie więcej. Jeśli się raz spróbuje, nie można przestać. Czuję adrenalinę, tremę, za każdym razem przeżywam wszystko od nowa. Teatr to dla mnie kościół sztuki - zaznacza Andrzej Antsipenka. Przyznaje, że marzy o zagraniu w profesjonalnym teatrze. - Planuję wziąć udział, w przyszłości, w castingach, chcę przygotować odpowiednie portfolio i nagrać wideo oraz zrobić profesjonalne zdjęcia - zdradza.
Zauważa, że w każdej roli są dobre i złe strony. - Niektóre sceny są dla mnie proste do zagrania, nad innymi muszę więcej popracować. Jednak, nie miałem roli, po której bym powiedział “Więcej tego nie zagram!”. Do każdej starannie się przygotowuję, nie ważne czy jest mała czy duża. Trudna była rola kozaka w sztuce “Zawiniątko”, bo musiałem płynnie przechodzić z języka rosyjskiego na polski i odwrotnie. Dłużej musiałem ćwiczyć rolę Rejenta w “Zemście”, gdyż ma on inne cechy charakteru niż ja. Jednak uważam, że każdą rolę da się opanować, o ile się ćwiczy przez odpowiedni czas - tłumaczy Andrzej Antsipenka.
Dodaje, że nawet drzewo można tak zagrać, jak nikt inny. Przyznaje też, że w Teatrze Słowa panuje wspaniała atmosfera, bardzo przyjazna. - Danuta Szaniawska jest świetnym reżyserem, aktorzy się z nią nie spierają, mają też bardzo dobre relacje między sobą. W teatrze gra ok. dwudziestu osób, nie wszyscy grają w każdej ze sztuk. Najmłodsi aktorzy uczą się w szkołach średnich, a najstarsi aktorzy mają ponad 60 lat i są na emeryturze. Mają różne profesje, m.in. są nauczycielami - przekazuje.
W wolnym czasie oprócz gry aktorskiej jeździ do teatrów oglądać sztuki. - Cały czas staram się chodzić na przedstawienia teatralne, lubię siedzieć na widowni, podziwiać mistrzostwo gry aktorskiej. Zwłaszcza, że nie da się opanować gry aktorskiej od razu, wciąż trzeba się szkolić i rozwijać. Ważne jest by obserwować jak inni grają. Najtrudniej zagrać psa i dziecko, bo szczerość emocji do pokazania przez osobę dorosłą jest bardzo trudna - wyjaśnia Andrzej Antsipenka.
Na deskach Teatru Słowa gra wspólnie z żoną Heleną. - Bardzo dobrze nam się współpracuje, na scenie jest moją partnerką, a w domu żoną. Pomagamy sobie nawzajem w przygotowaniach do spektakli. Ćwiczymy wspólnie dialogi. W sztuce o Radziwiłłach Helena grała pokojówkę, a ja byłem księciem, a co innego w jest życiu - podkreśla aktor.
Kocham Polskę
Andrzej Antsipenka do Polski przyjechał trzy lata temu z Białorusi. - Tu jest mój dom, kocham Polskę. Czuję się tu bardzo dobrze. Mieszkam tu na stałe. Moja przygoda z Polską zaczęła się dużo wcześniej, pierwszy raz przyjechałem tu trzynaście lat temu. Moi dziadkowie byli Polakami, mieszkali pod Brześciem, dziadek chodził do polskiej szkoły. Stąd cały czas miałem kontakt z językiem polskim. Pamiętam jak w wieku siedmiu lat znalazłem słownik rosyjsko- polski w domu dziadków, wtedy zafascynował mnie ten język - wspomina.
Teatr Słowa działa przy Bialskim Centrum Kultury. Istnieje od ponad dwudziestu lat, wcześniej był prowadzony przez Jana Gałeckiego, od stycznia 2019 r. grupą opiekuje się Danuta Szaniawska. Jak podaje BCK, założycielem amatorskiego Teatru Słowa był Jan Gałecki, który z ogromnym powodzeniem tworzył wcześniej w bialskim Technikum Ekonomicznym teatr szkolny Żak, a po przejściu na emeryturę pracował w miejskich instytucjach kultury, prowadząc m.in. młodzieżowe grupy teatralne i recytatorskie. To właśnie przy bialskim domu kultury Jan Gałecki z grupą seniorów stworzył teatr “Jesienny liść”, który z czasem uległ przeobrażeniu, stając się sceną wielopokoleniową - obok dorosłych zaczęła występować młodzież, a nawet dzieci. W 2002 r. “Jesienny liść” zyskał nową nazwę - Teatr Słowa. Reżyser zawsze sięgał po niezwykle ambitny i trudny repertuar, nie ukrywał, że czuje ogromny szacunek do polskiej klasyki teatralnej. Aktorzy -amatorzy za każdym razem udowadniali, że potrafią sprostać niełatwym zadaniom, a każda premiera Teatru Słowa była wielkim wydarzeniem. Publiczność przez ostatnie ponad dwadzieścia lat podziwiała nie tylko grę aktorską, ale też stroje i scenografię, której nie powstydziłby się sceny teatrów zawodowych, tak jest do dziś.
CZYTAJ TEŻ:
- Wirtualny Klub Seniora w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Białej Podlaskiej
- Nowe wydanie Słowa Podlasia już gotowe! Sprawdźcie, o czym piszemy
- Biała Podlaska ma jadłodzielnię. To inicjatywa aktywnych mieszkańców
- XXXVII Plebiscyt Sportowy Słowa Podlasia rozkręca się na dobre!
- Budują szkołę dla dzieci z autyzmem. Brakuje jeszcze 3 mln zł
Napisz komentarz
Komentarze