Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 21 listopada 2024 22:21
Reklama
Reklama

Odszedł lekarz o wielkim sercu - dr Tadeusz Orzechowski

Zmarł dr Tadeusz Orzechowski, który był lekarzem rodzinnym w Niepublicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Tłuśćcu. Dr Tadeusz Orzechowski odszedł nagle, 26 stycznia, w wieku 55 lat. Jak mówią jego pacjenci, miał wielkie serce, które okazywał każdemu z chorych i ich rodzinom.
Odszedł lekarz o wielkim sercu - dr Tadeusz Orzechowski
Zmarł dr Tadeusz Orzechowski, który był lekarzem rodzinnym w Niepublicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Tłuśćcu. Dr Tadeusz Orzechowski odszedł nagle, 26 stycznia, w wieku 55 lat. Jak mówią jego pacjenci, miał wielkie serce, które okazywał każdemu z chorych i ich rodzinom

Autor: pixabay.com

 Różaniec w intencji zmarłego został odprawiony 28 stycznia o godz. 19:00 w kaplicy domu pogrzebowego Hades w Międzyrzecu Podlaskim oraz w dniu pogrzebu 3 lutego o godz. 10:00 w kościele Matki Bożej Szkaplerznej w Krzewicy, po czym o godz. 11:00 została odprawiona msza święta żałobna. Ostatnie pożegnanie zmarłego nastąpiło na cmentarzu parafialnym.

Zawsze znajdował czas

Jak podkreśla Krzysztof Adamowicz, wójt gminy Międzyrzec Podlaski, dr Tadeusz Orzechowski był oddanym lekarzem i niezwykłym człowiekiem. - Zawsze znajdował czas dla pacjentów. Swoją pracę zawodową traktował jako powołanie i misję. Chyba wszyscy mieszkańcy Tłuśća, mieli o nim podobne zdanie. Doświadczyłem sytuacji, kiedy konieczna była wizyta domowa lekarza, więc zaprosiłem dr Orzechowskiego na prywatną wizytę do członka rodziny. Przyjechał, udzielił pomocy, wypisał receptę. Jak chciałem uregulować płatność za wizytę, stwierdził krótko, że zarabia w NFZ, a jest po to, aby nieść pomoc ludziom. W dzisiejszym świecie, to się wydaje niezwykłe - mówi Krzysztof Adamowicz. Dodaje, że wiadomość o śmierci dr Tadeusza Orzechowskiego przyjął z ogromnym smutkiem i żalem. 

Można było zadzwonić o północy

Maria Bogucka z Tłuśćca zaznacza, że dr Tadeusz Orzechowski był lekarzem z powołania. - Mnie osobiście bardzo pomógł. Wypisał mi skierowanie do szpitala, jak miałam infekcję. Powiedział: “Mogę wylecieć z pracy, ale nie dam Pani umrzeć!”. Był na każde zawołanie. U niego nie było godzin pracy od-do. Miał wiele wyjazdów do domu pacjentów, nikomu nie odmówił pomocy. Można było do niego zadzwonić o północy i zawsze odebrał telefon - wspomina Maria Bogucka. Wskazuje, że zawsze miał otwarte drzwi dla pacjentów. Przyznaje też, że leczyły się u niego jej dzieci, które mieszkają w innych miejscowościach i mają już swoje potomstwo. - Często im mówił: “Nie jeźdźcie z dziećmi, ja do was przyjadę!”. Takiego lekarza już na pewno nie będziemy mieli - zaznacza. Zauważa, że dla niego wszyscy byli warci uwagi, a mieszkańcy miejscowości bardzo dobrze wspominają “swojego doktora”. Nie dbał o siebie, tylko o ludzi - podkreśla. Wyjaśnia, że miała sąsiada, który chorował, a o którego doktor szczególnie się martwił, bo mężczyzna mieszkał sam. - Prosił mnie: “Pani Marysiu! Pani spojrzy, czy u niego się pali światło, czy u niego wszystko w porządku, jak nie to wyślę pielęgniarkę albo sam przyjadę!” - mówi mieszkanka Tłuśćca. Przekazuje, że przychodnia jest dobrze wyposażona dzięki niemu. - Dbał o ludzi i był życzliwie nastawiony do wszystkich - zaznacza Maria Bogucka.

Potrafił wysłuchać 

Barbara Węgrzyniak z Tłuśćca podkreśla, że dr Tadeusz Orzechowski był człowiekiem wielkiego poświęcenia wobec swoich pacjentów. - Żadnego pacjenta nie odesłał z kwitkiem, każdemu pomógł. Nie wiem jak będzie teraz, nigdy nie mieliśmy problemu żeby dostać się do lekarza. Musimy się nauczyć od początku umiejętności życiowej - jak sobie radzić kiedy do lekarza trzeba się wcześniej umówić. Tutaj człowiek po prostu szedł do przychodni i zawsze otrzymał pomoc. Nieważne było czy przyszedł rano, w południe czy wieczorem - przekazuje Barbara Węgrzyniak. Dodaje, że dr Orzechowski nie tylko zbadał, ale też potrafił wysłuchać. - Nie trzeba było prosić o zwolnienie, ani o badania - informuje. Wskazuje, że jak chorowała jej teściowa, to każdego dnia przychodziła pielęgniarka, często też przychodził dr Orzechowski. - Dbał o to, by każdy pacjent czuł się dopilnowany. Dzieci jak bywały chore, to mogłam zadzwonić i poprosić o domową wizytę albo przyjechać do doktora po godzinach pracy. Taki był nasz lekarz - zaznacza. 

Halina Nejranowska przyznaje, że śmierć dr Orzechowskiego to smutna wiadomość dla wszystkich mieszkańców Tłuśćca. - Nie możemy się z tego otrząsnąć. To się stało nagle. Dr Orzechowski był lekarzem znanym i bardzo lubianym w miejscowości i okolicy. Nieoceniony, oddany dla swoich pacjentów. Nie odmawiał nikomu pomocy. Kto się do niego zgłosił, dostawał wsparcie. Nikomu nie odmówił. Był bardzo wrażliwy - zaznacza Halina Nejranowska. Dodaje, że doktor Orzechowski całe życie poświęcił ludziom. - Poświęcał też często swój prywatny czas, bo przyjmował pacjentów, nawet w święta. Udzielał też pomocy w czasie pandemii, na tyle na ile mógł. Każdego traktował z szacunkiem. Z każdym porozmawiał, też na tematy nie związane z chorobą. Leczył naszych rodziców, nasze dzieci, nas. Nigdy go nie zapomnimy - podkreśla Halina Nejranowska. 

Niezastąpiony lekarz

Ewa Zaniewicz sołtys Żabiec zapamięta dr Orzechowskiego bardzo dobrze. - Był to człowiek o wielkim sercu. Umiał wysłuchać pacjenta, doradzić. Kiedy było trzeba, to potrafił też pocieszyć. Gdy w pandemii, nikt nie przyjmował, jako jedyny lekarz w okolicy udzielał porad. Drzwi do niego zawsze były otwarte. Służył pomocą wszystkim z regionu, którzy tego potrzebowali. Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale w tym przypadku, myślę, że to się nie sprawdzi - wskazuje Ewa Zaniewicz. Pozwala sobie też na osobiste wspomnienie. - W 1996 r. potrzebowaliśmy pilnej wizyty domowej, a była bardzo śnieżna zima. Zasypana była główna droga i ta prowadząca do naszego domu. Zadzwoniliśmy do doktora Orzechowskiego. Po niedługim czasie stanął u nas w drzwiach z żoną. Byliśmy bardzo zdziwieni, że udało im się do nas dotrzeć, więc spytaliśmy jak im się to udało. Doktor odpowiedział z uśmiechem, że przeszli razem z żoną trzy kilometry pieszo. Jak to opowiadam, czuję ścisk w gardle - mówi. Podkreśla, że dr Orzechowski na zawsze pozostanie w pamięci swoich pacjentów i w ich sercach. - Takich oddanych ludzi rzadko się spotyka, którzy poświęcają się nie na sto procent, tylko na tysiąc. Jako mieszkańcy jeszcze nie dowierzamy, że już naszego doktora nie ma z nami - przyznaje. 

Dr Tadeusz Orzechowski otrzymał tytuł Zasłużony dla Gminy Międzyrzec Podlaski, ale nagrody nie odebrał osobiście. 

WARTO PRZECZYTAĆ:

XXXVII Plebiscyt Sportowy Słowa Podlasia – ostatni miesiąc głosowania

Prezydent nadrabia realizację obietnic. Pojawiły się defibrylatory

Chciał zainwestować na giełdzie. Stracił niemal 15 tys. zł


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Ela 03.02.2024 21:25
Wielu powie, że lekarzy nie na już z powołania. Powiem tak, to był jedyny lekarz jakiego znałam co "nie wierzył w covida", źle traktowany, straszony przez konsylia lekarskie leczył to, co przez wielu lekarzy było "nieuleczalne i powodowało śmierć u pacjętow". U niego nikt na to nie umarł. Mało tego z powodu, że covida nie dał sobie wmówić był pozbawiony pracy w przychodni. Mimo to jeździł po domach u siebie w domu przyjmował, nikt w czasie "covidowego" kłamstwa, nikt z pacjentów mu nie umarł. Niedosypiał ale zawsze dla każdego czas znalazł...

Monika N. 03.02.2024 08:05
Cudowny człowiek o wielkim sercu. Będziemy zawsze wdzięczni za okazaną pomoc.

Pacjentka 02.02.2024 23:43
Do tej pory ciężko oswoić się z informacją o śmierci Pana Doktora. Leczyłam się u niego od dziecka, później woziłam do przychodni swoje własne dzieci. Nigdy nie przeszło mi przez myśl, że Pana Doktora może kiedyś zabraknąć. Najlepszy lekarz jakiego znałam, a przede wszystkim bardzo dobry człowiek. Zawsze przyjmował pacjentów, w niedzielę, święta, o każdej porze dnia i nocy. Nie straszna była mu nawet pandemia. Nigdy o Panu nie zapomnimy. Będzie Pana bardzo brakować.

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busaAutor komentarza: AndrzejTreść komentarza: Ja na temat specjalności.Byłem w wojsku 40 lat wstecz, na szkole młodszych specalistów i po niej zostałem dowódcą obsługi R-140 M.Myślałem że nie ma już tej specjalności,a to dlatego że taka radiostacja,tzn,anteny nadawcze wysyłają w eter tyle energii,że każdy może szybciutko zlokalizowac miejsce.Nawet wtedy,w latach 80 mówiono nam że każda rsdt.dużej mocy to ,,świeci jak zimny ogień odpalony z zupełnej ciemności'.Oczywiście były na radiostacji urządzenia do pracy zdalnej,chyba z odległości do 150m,ale nigdy tego nie ćwiczyliśmy.Więc jestem bardzo zdziwiony,że wojsko ciągle szkoli ludzi z alfabetu Morsa,jest to przestarzałe,przy dzisiejszej cyfryzacji.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:33Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: BartekTreść komentarza: Nie sposób nie dostrzec emocji, jakie towarzyszą Twojej wypowiedzi, ale wydaje mi się, że przedstawiasz rzeczywistość w sposób nazbyt uproszczony i jednowymiarowy. Oczywiście, dorosłość wymaga odpowiedzialności, a założenie rodziny jest jej istotnym elementem, ale przecież nie jest to jedyna definicja dojrzałości czy wartości człowieka. To, że ktoś nie ma jeszcze rodziny, nie oznacza, że jego opinie na temat patriotyzmu, obronności czy poświęcenia nie mają znaczenia. Twoja krytyka młodych ludzi, którzy mówią o wojnie czy bohaterstwie, opiera się na założeniu, że każdy, kto nie doświadczył wojny, idealizuje ją i traktuje jako romantyczną przygodę. To spore uogólnienie. Faktycznie, są osoby, które mogą nie rozumieć w pełni, czym jest wojna, ale równie dobrze można powiedzieć, że ktoś, kto nigdy nie służył w wojsku, może mieć bardzo realistyczne i świadome podejście do tych spraw. Nie jest to czarno-białe. Co więcej, podkreślasz, że polska tradycja heroizmu, którą wiążesz z upadkiem I i II Rzeczypospolitej, jest przyczyną problemów naszego kraju. Nie sposób jednak nie dostrzec, że właśnie ta tradycja dała nam bohaterów, którzy walczyli o niepodległość i wolność – nie tylko w zbrojnych konfliktach, ale też w codziennej pracy, działalności politycznej i społecznej. Zgadzam się, że wojna to koszmar – brud, smród, krew i cierpienie. Nikt, kto naprawdę rozumie jej naturę, nie traktuje jej jako romantycznej przygody. Ale czy oznacza to, że nie powinniśmy o niej rozmawiać, przygotowywać się do obrony kraju, czy doceniać poświęcenia tych, którzy byli gotowi walczyć za swoje ideały? Krytyka młodych, którzy szukają swojego miejsca w tradycji wojskowej czy patriotycznej, wydaje się nieco niesprawiedliwa. To nie znaczy, że są naiwni – być może po prostu szukają sensu, który jest głęboko zakorzeniony w naszej historii i kulturze. Ostatecznie, odwaga i odpowiedzialność nie mają jednej definicji. Można być odpowiedzialnym i odważnym w rodzinie, ale również w służbie publicznej, w wojsku, czy po prostu w codziennym życiu. Każdy etap życia ma swoje wyzwania i nie powinniśmy deprecjonować jednych wyborów na rzecz innych.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 09:01Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: "dlatego, że", nieuku, zapamiętaj. Nie ma żadnego "dlatego, bo".Data dodania komentarza: 21.11.2024, 08:45Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama