Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 05:56
Reklama
Reklama

Spełniam się w tym co robię

Rafał Misztal to ostoja bramki Podlasia Biała Podlaska. Jak na bramkarza przystało „jest jak wino” im starszy tym lepszy. Mimo czterdziestki na karku zaliczył świetną rundę jesienną i został wybrany do jedenastki III ligi naszej grupy. Podlasie ma najmniej straconych bramek w swojej grupie i to duża zasługa Rafała. O udanej rundzie, bogatej karierze i planach na przyszłość opowiada w rozmowie z Piotrem Frankowskim.
Spełniam się w tym co robię
Rafał Misztal to prawdziwa ostoja Podlasia i najlepszy bramkarz jesienią w III lidze grupie IV.

Autor: Podhale Nowy Targ

Runda jesienna tego sezonu była bardzo udana dla Podlasia. Drużyna jest wysoko w tabeli, a Ty zostałeś uznany najlepszym bramkarzem w naszej grupie III ligi. Gratulacje!

Na pewno była to dobra runda w wykonaniu Podlasia, nie ma co ukrywać, że 30 punktów w osiemnastu meczach to przyzwoity rezultat, który stawia nas przed wiosną w roli może nie faworytów, bo wiemy kto nimi jest, ale jako porządną poukładaną ekipę, z którą nie lubi grać nikt z czołówki. Ja też nie mogę narzekać , bo w siedemnastu meczach tylko 12 razy wyciągałem piłkę z bramki, aż 9 razy zachowując czyste konto. W moim wieku, można by powiedzieć – rewelacja (śmiech), ale jakby to zaśpiewała Maryla Rodowicz: „ Ale to już było i nie wróci więcej …”. Także pozostaje mi i drużynie skupić się na tym co przed nami.

Myślami już jesteście przy wiośnie, co chcecie osiągnąć na koniec sezonu?

No właśnie, przygotowania idą pełną parą i chcemy się przygotować, tak żeby wycisnąć z tej wiosny jak najwięcej. No i nie skończyć sezonu niżej niż rok temu, a ja chcę oczywiście dołożyć do tego porządną cegiełkę.

W Białej już trochę jesteś, zadomowiłeś się. Mówisz o Białej i Podlasiu „moje miejsce”. A jak doszło do tego, że trafiłeś do Podlasia?

W Białej jestem już półtora roku i czuję się tu bardzo dobrze. Zarówno w seniorach jak i w akademii panuje naprawdę fajna atmosfera. Co do mojego przyjścia do Podlasia, to chyba wyszło trochę przypadkowo. Po siedmiu latach spędzonych w Pogoni Siedlce jakiś etap się skończył. Klub był w takiej a nie innej sytuacji personalnej i finansowej. Można powiedzieć, że nastąpiła pewna restrukturyzacja. Klub chcąc grać samymi młodzieżowcami mógł mi zaproponować tylko posadę trenera bramkarzy, a ja jednak chciałem jeszcze pograć, bo czułem się na siłach. Wiadomo, po tylu latach było przykro odchodzić, ale rozstaliśmy się w zgodzie. Po ogłoszeniu tego w mediach pojawiło się kilka propozycji, w tym od prezesa Tomasza Buraczewskiego aby wziąć udział w nowym projekcie a mianowicie budowaniu nowego Podlasia, z nowym stadionem i najmłodszym trenerem w Polsce czyli Arturem Renkowskim. Miałem być tą osobą, która zarówno jako czynny zawodnik jak i trener bramkarzy w sztabie wniesie trochę doświadczenia do zespołu. Pomysł trochę szalony… ale jaki prawdziwy bramkarz jest normalny (śmiech). Już po pierwszej rozmowie zarówno z prezesem jak i trenerem, czułem, że to będzie ciekawe i owocne doświadczenie, więc trzeba było działać i tak trafiłem tutaj.

Jak widzisz swoją przyszłość w klubie. Co byś chciał z tą ekipą osiągnąć?

Nie wiem. Gdzieś to jest z tyłu głowy, bo kontrakty kończą się zawsze w czerwcu, ale skupiam się na każdym kolejnym zadaniu, tygodniu i aż tak daleko nie wybiegam w przyszłość. W tym sezonie jeśli udałoby się skończyć na podium byłoby pięknie. Natomiast jeśli zostałbym w klubie na kolejny rok, a w tym sezonie awans wywalczyłaby Wieczysta, to myślę że następny sezon mógłby być najbardziej emocjonujący dla wszystkich związanych z Podlasiem w tym wieku.

Za nim przyjechałeś grać w Białej, trochę klubów w twojej karierze było jak je wspominasz. Gdzie było najlepiej, a o której przygodzie chciałbyś zapomnieć?

Każdemu klubowi coś zawdzięczam, więc ciężko tu kogoś nie docenić. Świtowi Nowy Dwór Mazowiecki to, że mogłem zadebiutować w profesjonalnej piłce w wieku 20 lat, gdzie nie było przepisu o młodzieżowcu. W Bełchatowie byłem wicemistrzem Polski w 2007 roku, to było coś pięknego mimo, że przez większość czasu byłem tylko numerem dwa, a najczęściej numerem trzy w bramce. Na pewno serca jednak najwięcej zostawiłem w Chojnicach i Siedlcach. Takiej atmosfery i zgranej drużyny jak w Chojnicach nie miałem nigdzie, to są piękne wspomnienia i dużo przyjaźni na lata. W Siedlcach natomiast przez siedem lat zdążyłem się zadomowić i osiedlić, tu też można by napisać ciekawy rozdział. Na pewno najgorszą przygodą był pobyt w KSZO Ostrowiec Świętokrzyski w 2011 roku, gdzie mając dwójkę małych dzieci nie płacono mi ponad cztery miesiące. Klub ostatecznie zbankrutował i wycofał się z rozgrywek, a i tak kontraktu nie mogłem rozwiązać tak od razu - parodia systemu!

Gdybyś miał porównać te kluby, w których grałeś, z Podlasiem. Jak to wygląda? Czego w Białej brakuje, a czego nie ma gdzie indziej?

To są zupełnie różne kluby, teraz większość z nich jest w innych ligach i sytuacjach niż podczas mojej gry w nich. W Białej niczego nie brakuje, jak na III ligę mamy naprawdę dobre warunki. Może brakuje naturalnego boiska treningowego tuż przy stadionie, ewentualnie „piaskownicy dla bramkarzy”, tu pozdrawiam serdecznie prezydenta Michała Litwiniuka, może gdzieś się to znajdzie w przyszłych projektach zagospodarowania terenu. Nigdzie indziej nie miałem takich muraw i tu ukłon dla greenkeeperów pana Piotrka i Marcina oraz ich ekip, bo gra na stadionie na tej murawie to czysta przyjemność. A znowu na TOP-ie zawsze znajdzie się miejsce dla bramkarzy również w bardzo dobrych zielonych warunkach, o których ja będąc juniorem mogłem tylko pomarzyć.

Masz za sobą bogatą karierę co uważasz za swój największy sukces, a co za największa porażkę?

Sukces i porażka to pojęcie względne. Na pewno cieszy wicemistrzostwo Polski 2007, awans do 1 ligi z Chojniczanką w 2013 czy ponad 200 występów w I lidze. Natomiast boli to, że będąc w Ekstraklasie w niej nie zadebiutowałem, no i nieszczęsny spadek z Siedlcami do II ligi.

Misztali w bramce jest dwóch. Ty i twój brat Piotr. Widać wspólne geny. Od początku obaj trenowaliście jako bramkarze? Piotr ma na koncie występ w Ekstraklasie, zazdrościsz mu?

W sumie od początku ciągnęło nas do bramki, bo jako jedyni na podwórku rzucaliśmy się na asfalcie (śmiech). Na pewno zazdroszczę bratu tego debiutu, ale myślę, że obaj mieliśmy większe ambicje i umiejętności niż wielu bramkarzy, którzy tych występów mają chociaż kilka, a jednak nam nie udało się zaistnieć.

Poza Piotrem masz też „przyszywanego brata” w Białej i też jest bramkarzem. Czy to prawda?

Kruko - Michał Krukowski! Podobno mylą nas na ulicy czasem. Mega fajny gość, serdecznie pozdrawiam.

Czy masz swoje fascynacje piłkarskie? Kto jest dla ciebie wzorem, kogo podziwiasz?

Marco Van Basten a bramkarski Peter Schmeichel, dziś największe wrażenie między słupkami robią dla mnie Jan Oblak i Mike Maignan, a do niedawna jeszcze Tim Howard. I nie ma co ukrywać wielki szacunek za całokształt dla Łukasza Fabiańskiego.

Poza grą od jakiegoś czasu pracujesz jako trener bramkarzy. Masz już pierwsze sukcesy, twoi wychowankowie trafili do Ekstraklasy. Jak się w tym czujesz? 

W sumie początki miałem już w 2004-05, kiedy to na treningi przychodził do mnie Rafał Leszczyński, dziś kluczowa postać Śląska Wrocław, obecnego lidera Ekstraklasy. Później razem walczyliśmy o miejsce w bramce Dolcanu, dziś nadal jesteśmy kumplami i cieszę się, że kariera Leszcza tak dobrze się potoczyła. Natomiast Albert Posiadała to chyba największy mój „diamencik”, bo pracowałem z nim najdłużej, prawie 6 lat. Dziś jako młodzieżowiec opuszcza Ekstraklasowego Radomiaka na rzecz norweskiego Molde. Takie rzeczy budują, że to co się robi ma sens.

Bramkarz jak wino im starszy tym lepszy, ale kiedyś karierę trzeba będzie zakończyć. Rozumiem, że praca trenera będzie jej naturalną kontynuacją?

Tak mówią, ale wiadomo, że kiedyś przygoda dobiegnie końca. Jako trener bramkarzy cały czas się rozwijam i na pewno mogę popracować dużo dłużej. Może kiedyś uda mi się zadebiutować w Ekstraklasie jako trener skoro nie udało się jako bramkarz.

Pracujesz w Białej, ale mieszkasz w Siedlcach. Trochę tych kilometrów się najeździsz...

Tak, to prawda, 65 kilometrów w jedną stronę. Nie zawsze jest tak, że ma się 3-4 km do pracy. Już przywykłem, lepiej 65 km jechać niż 15 km toczyć się w korkach. Czas ten często wykorzystuję na muzykę i naukę języka.

Czym Rafał Misztal zajmuje się poza piłka nożną?

Spędzam czas z rodziną, wychodzę na dłuższy spacer z psem, bo jednak bycie sportowcem czy trenerem to sporo wyrzeczeń, jeśli chodzi o planowanie życia rodzinnego. Natomiast jeśli chodzi o hobby, to przede wszystkim gry planszowe. Mam ich w kolekcji ponad 150. Czuję z tego niesamowitą frajdę, a dodatkowo to super okazja żeby odkleić się od patrzenia w jakiekolwiek ekrany. Gram też na różnych platformach planszówkowych z ludźmi z całego świata, pochwalę się też, że w jedną z nich jestem 13 na świecie. Latem również uwielbiam wycieczki rowerowe. Staram się czytać książki Stephena Kinga, Harlana Cobena czy Tess Gerittsen.

Masz żonę i dwie córki, czy dziewczyny idą w ślady taty? Trenują sport, a może piłkę nożną?

U kobiet sport, a szczególnie piłka nożna to jeszcze więcej wyrzeczeń. Nie miałem nigdy parcia, żeby ze swoich dziewczyn robić sportsmenki. Gdzieś tam sport jest w ich życiu, ale bardziej na luzie.

Jesteś nominowany w naszym Plebiscycie Sportowym do nagrody Najpopularniejszego Sportowca Roku. Co o tym sądzisz?

Serio? Nie wiedziałem, jeśli tak jest, to fajnie, że ludzie widzą i doceniają moją pracę czyli również całego zespołu Podlasia.

Gdyby się jednak twoje losy potoczyły inaczej i nie zacząłbyś grać w piłkę co byś w życiu robił?

Jak byłem małym chłopcem to zawsze chciałem być policjantem, na szczęście potoczyły się inaczej i spełniam się w tym co robię.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busaAutor komentarza: AndrzejTreść komentarza: Ja na temat specjalności.Byłem w wojsku 40 lat wstecz, na szkole młodszych specalistów i po niej zostałem dowódcą obsługi R-140 M.Myślałem że nie ma już tej specjalności,a to dlatego że taka radiostacja,tzn,anteny nadawcze wysyłają w eter tyle energii,że każdy może szybciutko zlokalizowac miejsce.Nawet wtedy,w latach 80 mówiono nam że każda rsdt.dużej mocy to ,,świeci jak zimny ogień odpalony z zupełnej ciemności'.Oczywiście były na radiostacji urządzenia do pracy zdalnej,chyba z odległości do 150m,ale nigdy tego nie ćwiczyliśmy.Więc jestem bardzo zdziwiony,że wojsko ciągle szkoli ludzi z alfabetu Morsa,jest to przestarzałe,przy dzisiejszej cyfryzacji.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:33Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: BartekTreść komentarza: Nie sposób nie dostrzec emocji, jakie towarzyszą Twojej wypowiedzi, ale wydaje mi się, że przedstawiasz rzeczywistość w sposób nazbyt uproszczony i jednowymiarowy. Oczywiście, dorosłość wymaga odpowiedzialności, a założenie rodziny jest jej istotnym elementem, ale przecież nie jest to jedyna definicja dojrzałości czy wartości człowieka. To, że ktoś nie ma jeszcze rodziny, nie oznacza, że jego opinie na temat patriotyzmu, obronności czy poświęcenia nie mają znaczenia. Twoja krytyka młodych ludzi, którzy mówią o wojnie czy bohaterstwie, opiera się na założeniu, że każdy, kto nie doświadczył wojny, idealizuje ją i traktuje jako romantyczną przygodę. To spore uogólnienie. Faktycznie, są osoby, które mogą nie rozumieć w pełni, czym jest wojna, ale równie dobrze można powiedzieć, że ktoś, kto nigdy nie służył w wojsku, może mieć bardzo realistyczne i świadome podejście do tych spraw. Nie jest to czarno-białe. Co więcej, podkreślasz, że polska tradycja heroizmu, którą wiążesz z upadkiem I i II Rzeczypospolitej, jest przyczyną problemów naszego kraju. Nie sposób jednak nie dostrzec, że właśnie ta tradycja dała nam bohaterów, którzy walczyli o niepodległość i wolność – nie tylko w zbrojnych konfliktach, ale też w codziennej pracy, działalności politycznej i społecznej. Zgadzam się, że wojna to koszmar – brud, smród, krew i cierpienie. Nikt, kto naprawdę rozumie jej naturę, nie traktuje jej jako romantycznej przygody. Ale czy oznacza to, że nie powinniśmy o niej rozmawiać, przygotowywać się do obrony kraju, czy doceniać poświęcenia tych, którzy byli gotowi walczyć za swoje ideały? Krytyka młodych, którzy szukają swojego miejsca w tradycji wojskowej czy patriotycznej, wydaje się nieco niesprawiedliwa. To nie znaczy, że są naiwni – być może po prostu szukają sensu, który jest głęboko zakorzeniony w naszej historii i kulturze. Ostatecznie, odwaga i odpowiedzialność nie mają jednej definicji. Można być odpowiedzialnym i odważnym w rodzinie, ale również w służbie publicznej, w wojsku, czy po prostu w codziennym życiu. Każdy etap życia ma swoje wyzwania i nie powinniśmy deprecjonować jednych wyborów na rzecz innych.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 09:01Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: "dlatego, że", nieuku, zapamiętaj. Nie ma żadnego "dlatego, bo".Data dodania komentarza: 21.11.2024, 08:45Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama