Jak się czuje świeżo upieczona Mistrzyni Europy?
Szczęśliwa i zmęczona. Kilka dni po starcie schodzą ze mnie emocje i czuję po prostu wyczerpanie fizycznoemocjonalne, ale to zupełnie normalne po wspięciu się na wyżyny. Czuje się spełniona, ponieważ spełniłam swoje marzenie, które chodziło za mną już bardzo długo. Usłyszeć Mazurka Dąbrowskiego, stojąc na najwyższym stopniu podium to uczucie bezcenne, przeżycie które zostanie ze mną do końca życia. Teraz jeszcze bardziej jestem tego pewna, że trzeba walczyć o swoje. Trzeba walczyć o swoje cele i marzenia, ciężko pracować i w pewnym momencie życia to się odpłaci.
Swój pierwsze złoto zdobyłaś w piątą rocznicę ostatniego medalu Polki na Mistrzostwach Europy, Joanny Łochowskiej. Ma to chyba też dla Ciebie symboliczne znaczenie?
Tak, z trzech względów. Po pierwsze zaczynając karierę jako sztangistka i podziwiając Asie Łochowską postanowiłam sobie, że chce być kolejną osobą po Asi, która zdobędzie złoty medal Mistrzostw Europy seniorek. Ciężko pracowałam, by tak się stało. Zapisałam się w historii polskich kobiecych ciężarów i szczerze powiedziawszy wierzę, że najlepsze dopiero przede mną i jeszcze nie raz zapiszę się na kartach historii. Trenuje pięć lat stricte podnoszenie ciężarów, więc tym bardziej ten medal ma ogromne znaczenie i to, że jestem następczynią Asi Łochowskiej. Ponadto, liczba „pięć” zaraz po „numerze jeden” była zawsze moją ulubioną
Podobno to był dla Ciebie najtrudniejszy turniej w którym brałaś udział. Czyżby presja faworytki cię dopadła?
Powiem szczerze bez owijania w bawełnę, bo nie jest to tajemnicą - już nie pamiętam kiedy miałam tak „miękkie nogi” na starcie jak teraz. Stresowałam się bardzo, bo też sama tego bardzo chciałam i miałam świadomość, że jest to w zasięgu ręki. Zabrakło takiego mojego luzu na tym starcie, ale stawka była ogromna. Presja i oczekiwania ludzi dookoła również. Wynik w kilogramach mógłby być większy ale też ostatni miesiąc nie był dla mnie łaskawy pod kątem zdrowia - to też było dodatkowym stresorem dla organizmu. W każdym razie, złoto jest złotem i z tego się bardzo cieszę.
Medal złoty na Mistrzostwach Europy to chyba pierwszy stopień na liście twoich międzynarodowych planów. Jakie są następne?
Kolejnym takim najbliższym planem na pewno jest - zakwalifikowanie się na Igrzyska Olimpijskie. Przede mną jeszcze jeden turniej kwalifikacyjny i dam z siebie wszystko! Następnie mam nadzieje, że start w Paryżu na Igrzyskach Olimpijskich i walka o jak najlepsze miejsce, później Mistrzostwa Świata i poprawienie wyniku z ubiegłorocznych MŚ.
Wszyscy pamiętamy twoje perypetie z przed roku, brak nominacji na Mistrzostwa Świata. Udowodniłaś, że trzeba na Ciebie stawiać. Czujesz się w tym temacie wygrana?
Czy czuje się wygrana? Dobre pytanie. Na pewno czuje się pewniejsza siebie i pewna tego, że o swoje należy walczyć. Z systemem podobno ciężko walczyć, ale jak widać da się. W sporcie takim jak podnoszenie ciężarów, gdzie wyniki są wymierne to wynik robi tak zwany „szum”. Z wynikiem w dwuboju nie da się dyskutować, to jest jak 2+2=4. Żeby podnieść określoną ilość kilogramów na zawodach, trzeba na treningach przerzucać spore sumy tych kilogramów. Tutaj nie ma przypadku, w podnoszeniu ciężarów wiatr nie zawieje w plecy, sędzia nie oceni Cię za styl wykonania czy Twoją sylwetkę. Stale jestem na najwyższym poziomie, jestem najlepszą zawodniczką w Polsce od 5 lat - to daje do myślenia.
Dużo trenujesz, ciężko pracujesz są obciążenia. Jak zdrowie?
Ten rok, rok olimpijski jest bardzo intensywny. Niestety to też wiąże się z tym, że pojawiają się urazy, na szczęście nie ma żadnej poważniejszej kontuzji i oby tak zostało. Przed Mistrzostwami Europy przypomniała mi o sobie kontuzja nadgarstka którą miałam 2 lata temu, ale na szczęście już jest lepiej niż gorzej i mam nadzieje, ze będzie co raz lepiej.
To jakie plany sportowe na najbliższe miesiące ma Mistrzyni Europy?
Start w Pucharze Świata na początku kwietnia w Tajlandii, Mistrzostwa Polski, mam nadzieje, że Igrzyska Olimpijskie, Mistrzostwa Świata. Przy okazji oczywiście zaliczenie roku w szkole doktorskiej i ocena pozytywna. Robię również kurs trenera medycznego, także nie zwalniam tempa i stale się rozwijam.
Sport, sport, ale Ty idziesz dwu torowo. Zapytam więc o postępy w pracy doktoranckiej?
Na razie musze powiedzieć szczerze, że bardzo powolutku. Ale liczyłam się z tym, że ten rok olimpijski będzie ciężki. W każdym razie, na razie wszystkie zaliczenia do przodu.
Dziękuję za rozmowę
Napisz komentarz
Komentarze