Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 21 listopada 2024 23:39
Reklama
Reklama

Już nie pamiętam kiedy miałam tak „miękkie nogi”

Zawodniczka AZS AWF Biała Podlaska Weronika Zielińśka-Stubińska zdobyła trzy medale Mistrzostw Europy w podnoszeniu ciężarów. O miękkich nogach na starcie, magii liczby pięć, planach na przyszłość sportowych i naukowych opowie państwu Mistrzyni Europy w rozmowie z Piotrem Frankowskim.
Już nie pamiętam kiedy miałam tak „miękkie nogi”

Autor: pzpc.pl

Jak się czuje świeżo upieczona Mistrzyni Europy?

Szczęśliwa i zmęczona. Kilka dni po starcie schodzą ze mnie emocje i czuję po prostu wyczerpanie fizycznoemocjonalne, ale to zupełnie normalne po wspięciu się na wyżyny. Czuje się spełniona, ponieważ spełniłam swoje marzenie, które chodziło za mną już bardzo długo. Usłyszeć Mazurka Dąbrowskiego, stojąc na najwyższym stopniu podium to uczucie bezcenne, przeżycie które zostanie ze mną do końca życia. Teraz jeszcze bardziej jestem tego pewna, że trzeba walczyć o swoje. Trzeba walczyć o swoje cele i marzenia, ciężko pracować i w pewnym momencie życia to się odpłaci.

Swój pierwsze złoto zdobyłaś w piątą rocznicę ostatniego medalu Polki na Mistrzostwach Europy, Joanny Łochowskiej. Ma to chyba też dla Ciebie symboliczne znaczenie?

Tak, z trzech względów. Po pierwsze zaczynając karierę jako sztangistka i podziwiając Asie Łochowską postanowiłam sobie, że chce być kolejną osobą po Asi, która zdobędzie złoty medal Mistrzostw Europy seniorek. Ciężko pracowałam, by tak się stało. Zapisałam się w historii polskich kobiecych ciężarów i szczerze powiedziawszy wierzę, że najlepsze dopiero przede mną i jeszcze nie raz zapiszę się na kartach historii. Trenuje pięć lat stricte podnoszenie ciężarów, więc tym bardziej ten medal ma ogromne znaczenie i to, że jestem następczynią Asi Łochowskiej. Ponadto, liczba „pięć” zaraz po „numerze jeden” była zawsze moją ulubioną

Podobno to był dla Ciebie najtrudniejszy turniej w którym brałaś udział. Czyżby presja faworytki cię dopadła?

Powiem szczerze bez owijania w bawełnę, bo nie jest to tajemnicą - już nie pamiętam kiedy miałam tak „miękkie nogi” na starcie jak teraz. Stresowałam się bardzo, bo też sama tego bardzo chciałam i miałam świadomość, że jest to w zasięgu ręki. Zabrakło takiego mojego luzu na tym starcie, ale stawka była ogromna. Presja i oczekiwania ludzi dookoła również. Wynik w kilogramach mógłby być większy ale też ostatni miesiąc nie był dla mnie łaskawy pod kątem zdrowia - to też było dodatkowym stresorem dla organizmu. W każdym razie, złoto jest złotem i z tego się bardzo cieszę.

Medal złoty na Mistrzostwach Europy to chyba pierwszy stopień na liście twoich międzynarodowych planów. Jakie są następne?

Kolejnym takim najbliższym planem na pewno jest - zakwalifikowanie się na Igrzyska Olimpijskie. Przede mną jeszcze jeden turniej kwalifikacyjny i dam z siebie wszystko! Następnie mam nadzieje, że start w Paryżu na Igrzyskach Olimpijskich i walka o jak najlepsze miejsce, później Mistrzostwa Świata i poprawienie wyniku z ubiegłorocznych MŚ.

Wszyscy pamiętamy twoje perypetie z przed roku, brak nominacji na Mistrzostwa Świata. Udowodniłaś, że trzeba na Ciebie stawiać. Czujesz się w tym temacie wygrana?

Czy czuje się wygrana? Dobre pytanie. Na pewno czuje się pewniejsza siebie i pewna tego, że o swoje należy walczyć. Z systemem podobno ciężko walczyć, ale jak widać da się. W sporcie takim jak podnoszenie ciężarów, gdzie wyniki są wymierne to wynik robi tak zwany „szum”. Z wynikiem w dwuboju nie da się dyskutować, to jest jak 2+2=4. Żeby podnieść określoną ilość kilogramów na zawodach, trzeba na treningach przerzucać spore sumy tych kilogramów. Tutaj nie ma przypadku, w podnoszeniu ciężarów wiatr nie zawieje w plecy, sędzia nie oceni Cię za styl wykonania czy Twoją sylwetkę. Stale jestem na najwyższym poziomie, jestem najlepszą zawodniczką w Polsce od 5 lat - to daje do myślenia.

Dużo trenujesz, ciężko pracujesz są obciążenia. Jak zdrowie?

Ten rok, rok olimpijski jest bardzo intensywny. Niestety to też wiąże się z tym, że pojawiają się urazy, na szczęście nie ma żadnej poważniejszej kontuzji i oby tak zostało. Przed Mistrzostwami Europy przypomniała mi o sobie kontuzja nadgarstka którą miałam 2 lata temu, ale na szczęście już jest lepiej niż gorzej i mam nadzieje, ze będzie co raz lepiej.

To jakie plany sportowe na najbliższe miesiące ma Mistrzyni Europy?

Start w Pucharze Świata na początku kwietnia w Tajlandii, Mistrzostwa Polski, mam nadzieje, że Igrzyska Olimpijskie, Mistrzostwa Świata. Przy okazji oczywiście zaliczenie roku w szkole doktorskiej i ocena pozytywna. Robię również kurs trenera medycznego, także nie zwalniam tempa i stale się rozwijam.

Sport, sport, ale Ty idziesz dwu torowo. Zapytam więc o postępy w pracy doktoranckiej?

Na razie musze powiedzieć szczerze, że bardzo powolutku. Ale liczyłam się z tym, że ten rok olimpijski będzie ciężki. W każdym razie, na razie wszystkie zaliczenia do przodu.

Dziękuję za rozmowę


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busaAutor komentarza: AndrzejTreść komentarza: Ja na temat specjalności.Byłem w wojsku 40 lat wstecz, na szkole młodszych specalistów i po niej zostałem dowódcą obsługi R-140 M.Myślałem że nie ma już tej specjalności,a to dlatego że taka radiostacja,tzn,anteny nadawcze wysyłają w eter tyle energii,że każdy może szybciutko zlokalizowac miejsce.Nawet wtedy,w latach 80 mówiono nam że każda rsdt.dużej mocy to ,,świeci jak zimny ogień odpalony z zupełnej ciemności'.Oczywiście były na radiostacji urządzenia do pracy zdalnej,chyba z odległości do 150m,ale nigdy tego nie ćwiczyliśmy.Więc jestem bardzo zdziwiony,że wojsko ciągle szkoli ludzi z alfabetu Morsa,jest to przestarzałe,przy dzisiejszej cyfryzacji.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:33Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: BartekTreść komentarza: Nie sposób nie dostrzec emocji, jakie towarzyszą Twojej wypowiedzi, ale wydaje mi się, że przedstawiasz rzeczywistość w sposób nazbyt uproszczony i jednowymiarowy. Oczywiście, dorosłość wymaga odpowiedzialności, a założenie rodziny jest jej istotnym elementem, ale przecież nie jest to jedyna definicja dojrzałości czy wartości człowieka. To, że ktoś nie ma jeszcze rodziny, nie oznacza, że jego opinie na temat patriotyzmu, obronności czy poświęcenia nie mają znaczenia. Twoja krytyka młodych ludzi, którzy mówią o wojnie czy bohaterstwie, opiera się na założeniu, że każdy, kto nie doświadczył wojny, idealizuje ją i traktuje jako romantyczną przygodę. To spore uogólnienie. Faktycznie, są osoby, które mogą nie rozumieć w pełni, czym jest wojna, ale równie dobrze można powiedzieć, że ktoś, kto nigdy nie służył w wojsku, może mieć bardzo realistyczne i świadome podejście do tych spraw. Nie jest to czarno-białe. Co więcej, podkreślasz, że polska tradycja heroizmu, którą wiążesz z upadkiem I i II Rzeczypospolitej, jest przyczyną problemów naszego kraju. Nie sposób jednak nie dostrzec, że właśnie ta tradycja dała nam bohaterów, którzy walczyli o niepodległość i wolność – nie tylko w zbrojnych konfliktach, ale też w codziennej pracy, działalności politycznej i społecznej. Zgadzam się, że wojna to koszmar – brud, smród, krew i cierpienie. Nikt, kto naprawdę rozumie jej naturę, nie traktuje jej jako romantycznej przygody. Ale czy oznacza to, że nie powinniśmy o niej rozmawiać, przygotowywać się do obrony kraju, czy doceniać poświęcenia tych, którzy byli gotowi walczyć za swoje ideały? Krytyka młodych, którzy szukają swojego miejsca w tradycji wojskowej czy patriotycznej, wydaje się nieco niesprawiedliwa. To nie znaczy, że są naiwni – być może po prostu szukają sensu, który jest głęboko zakorzeniony w naszej historii i kulturze. Ostatecznie, odwaga i odpowiedzialność nie mają jednej definicji. Można być odpowiedzialnym i odważnym w rodzinie, ale również w służbie publicznej, w wojsku, czy po prostu w codziennym życiu. Każdy etap życia ma swoje wyzwania i nie powinniśmy deprecjonować jednych wyborów na rzecz innych.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 09:01Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: "dlatego, że", nieuku, zapamiętaj. Nie ma żadnego "dlatego, bo".Data dodania komentarza: 21.11.2024, 08:45Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama