Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 21 listopada 2024 12:34
Reklama
Reklama

Ludzie z pasją: Widoki zapierają dech w piersiach

Paweł Sawczuk pochodzący z Międzyrzeca Podlaskiego pasjonuje się zdobywaniem górskich szczytów. Był już na wszystkich wysokich szczytach Tatr, w tym na Gerlach na Słowacji. Zdobył Mont Blanc w Alpach i Kilimandżaro w Afryce. Teraz planuje podróż w Himalaje.
Ludzie z pasją: Widoki zapierają dech w piersiach
Paweł Sawczuk pochodzący z Międzyrzeca Podlaskiego pasjonuje się zdobywaniem górskich szczytów. Był już na wszystkich wysokich szczytach Tatr, w tym na Gerlach na Słowacji. Zdobył Mont Blanc w Alpach i Kilimandżaro w Afryce. Teraz planuje podróż w Himalaje

Autor: archiwum Pawła Sawczuka

Pasję do wspinaczki w Pawle Sawczuku zaszczepili rodzice, którzy zabierali go w dzieciństwie na górskie wędrówki. Odwiedzali Sudety i Karkonosze. Później pasjonat zapisał się do harcerstwa, więc zdobywał górskie szlaki wspólnie z innymi druhami. Kiedy dorósł zaczął chodzić z bratem po tatrzańskich szczytach, zdobył Rysy, Orlą Perć, Czerwone Wierchy, Kościelec. Wspinał się na wysokości od 2000 do 2500 tys. metrów n.p.m. Następnie wspólnie z bratem zdecydowali, że chcieliby zdobyć wyższy szczyt. Padło na Gerlach - najwyższy szczyt Tatr na Słowacji. Wybrali się na wspinaczkę z przewodnikiem górskim, ponieważ na Gerlach można wchodzić tylko z kwalifikowanym specjalistą. 

Zdobywca Mont Blanc i Kilimandżaro

- Szczyt ma 2655 metrów n.p.m., więc była to jednodniowa wyprawa. Wspinaliśmy się po ostrych skałach, podobnie jak na Orlej Perci. Kiedy się udało zaczęliśmy myśleć o kolejnym wyzwaniu. Zdecydowaliśmy, że następnego roku zdobędziemy Mont Blanc w Alpach - mówi Paweł Sawczuk. Dodaje, że była to już dłuższa wyprawa, trwająca 9 dni. - Byliśmy w cztery osoby, pojechaliśmy samochodem do Włoch, gdzie odbyła się aklimatyzacja, następnie tunelem przejechaliśmy na stronę francuską. Tam wspinaczka zajęła nam 2 dni, a 1 dzień zajęło nam zejście. Najpierw nocowaliśmy w schronisku niższym na wysokości 3100 metrów n.p.m., a później w drugim na wysokości 3800 metrów n.p.m. To było do tej pory najtrudniejsze wspinanie się - mówi Paweł Sawczuk. Zauważa, że większość osób na Mont Blanc wchodzi z przewodnikami, ale on z grupą znajomych zdecydowali się wejść samodzielnie. - Wchodziliśmy na koniec maja zeszłego roku. W Alpach panowały wówczas warunki zimowe - przekazuje. W tym roku z bratem i z ks. Tomaszem Kosteckim zdobył Kilimandżaro. - Wyprawa trwała 11 dni. Polecieliśmy samolotem z międzylądowaniem w Katarze. Przenocowaliśmy w hotelu jedną noc, następnie udaliśmy się na sześciodniowy trekking trasą, a przedostatniego dnia wstaliśmy w nocy żeby wejść na szczyt. Start był z wysokości 4600 metrów n.p.m., a weszliśmy na wysokość 5895 metrów n.p.m. Kolejnego dnia odpoczęliśmy i zeszliśmy na sam dół - wyjaśnia. Zauważa, że wyprawa na Mont Blanc była niebezpieczniejsza, ale podróż na Kilimandżaro dostarczyła wrażeń związanych z podziwianiem innej przyrody i poznawaniem innej kultury. - Wspinanie wpływa na mnie bardzo pozytywnie. Dostarcza wielu emocji. To jedna z moich dwóch pasji, drugą jest strzelectwo sportowe. Chodzenie po górach pozwala mi pokonywać swoje słabości, mierzyć się z kolejnymi celami. Po każdym zdobytym szczycie, pojawia się myśl, że chciałbym zdobyć następny - przyznaje Paweł Sawczuk. 

Choroba wysokościowa i nie tylko

Informuje, że przed każdym wyjazdem w góry odpowiednio się przygotowuje. Zaczyna półtora miesiąca przed terminem wspinaczki. Podejmuje się ćwiczeń, które mają trzydniowy cykl. Jednego dnia biega, następnego robi pompki i przysiady, a następnego pływa na dystansie 1 km. Później dołącza do ćwiczeń bieganie po schodach na klatce, na ósme piętro. - Ćwiczenia pozwoliły mi zwiększyć wydolność organizmu, która podczas chodzenia po górach się przydaje. Dzięki temu nie zdobywam szczytów z językiem na brodzie i nie robię tego resztkami sił - mówi Paweł Sawczuk. Tłumaczy, że we wspinaniu górskim są różne fazy, pierwsza dotyczy oswojenia się z wysokością, kiedy chodzi się po krawędziach, gdzie jest bardzo łatwo o wypadek. Dodaje, że pojawia się też choroba wysokościowa. - Zaczyna się pojawiać na wysokościach powyżej 3000 metrów n.p.m. Wtedy zaczyna brakować tlenu. Objawy to ból głowy, mdłości, utrata apetytu. Jednym szybciej to przechodzi, inny wolniej, ale każdy tego doświadcza - przekazuje. 

To nie jest tanie hobby

Nie ukrywa, że największą satysfakcję daje zdobycie szczytu, okupione wcześniejszymi przygotowaniami, wylanym potem, zmęczeniem. - Wspaniałym uczuciem jest, kiedy ogląda się widoki ze szczytu. Szczególna radość jest, kiedy zdobywamy szczyty wspólnie z bratem i możemy dzielić nasze doświadczenia - zaznacza. Ma już plany na najbliższą przyszłość. - Chciałbym zdobyć pierwszy sześciotysięcznik, będzie to Island Peak, który ma 6189 metrów n.p.m. i znajduje się w Himalajach. Najprawdopodobniej uda mi się tego dokonać w przyszłym roku wiosną - mówi Paweł Sawczuk. Przyznaje, że wspinaczka górska nie jest tanim hobby. - Zdobycie Gerlacha zajmuje jeden dzień, więc największy koszt to wynajęcie przewodnika górskiego, który ma uprawnienia do wprowadzania turystów na szczyt. - Dwa lata temu kosztowało to 1500 zł za dwie osoby. Należy też doliczyć koszty noclegu i wyżywienia, które ponosi każdy, kto wyjeżdża w góry czy nad morze. Przewodnik dostarcza kaski, uprzęże, więc o to nie trzeba się martwić - wskazuje. Na wyprawę na Mont Blanc wydał ponad 5 tys. zł. - Wynikało to z tego, że musiałem kupić kask, czekan, raki, uprząż, liny i inne - przekazuje. Dodaje, że dochodzą opłaty za dojazd do Włoch, a potem do Francji oraz koszty noclegów. - Nocleg w jednym schronisku jest obowiązkowy, na trasie na Mont Blanc. Jednak nie ma obowiązku wynajęcia przewodnika. Koszt byłby większy, gdybym udał się na wyjazd z polską firmą, a nie samodzielnie - wyjaśnia. Tłumaczy, że żeby wejść na Kilimandżaro trzeba na miejscu wynająć licencjonowaną agencję czyli Tanzańczyków - przewodnika i kucharza, którzy idą razem z turystami na szczyt. - Oni rozkładają namioty, przygotowują posiłki i pomagają zaplanować podróż, są też tragarze. Prócz kosztów takiego sześciodniowego trekkingu trzeba doliczyć koszt noclegów w hotelu, dzień przed wejściem na szczyt i dzień po zejściu oraz lot oraz wizę. Obowiązkowe są też wcześniejsze szczepienia na takie choroby jak krztusiec, błonnica, tężec, dur brzuszny, żółta febra, WZW A+B. W sumie zapłaciłem za ten wyjazd ok. 14 tys. zł -  informuje pasjonat. 

Paweł Sawczuk pochodzi z Międzyrzeca Podlaskiego, od piętnastu lat mieszka w Warszawie. Pracuje jako programista na stanowisku architekt rozwiązań. - Mam dobrze płatną pracę, cztery dni pracuję zdalnie. Staram się nie zaniedbywać rodziny, więc przygotowania do wypraw wykonuję wieczorami. Zamiast spędzać swój wolny czas na oglądaniu seriali, ćwiczę przed wyjazdami. Wykorzystuję też na przygotowania kondycyjne weekendy oraz święta. Żona zgadza się na moją pasję, zaraziłem ją swoim hobby, więc jeździ również na górskie wyprawy, ale na razie po Polsce, raz na dwa-trzy miesiące. Wtedy ja zajmuję się dziećmi - wyjaśnia.     


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: BartekTreść komentarza: Nie sposób nie dostrzec emocji, jakie towarzyszą Twojej wypowiedzi, ale wydaje mi się, że przedstawiasz rzeczywistość w sposób nazbyt uproszczony i jednowymiarowy. Oczywiście, dorosłość wymaga odpowiedzialności, a założenie rodziny jest jej istotnym elementem, ale przecież nie jest to jedyna definicja dojrzałości czy wartości człowieka. To, że ktoś nie ma jeszcze rodziny, nie oznacza, że jego opinie na temat patriotyzmu, obronności czy poświęcenia nie mają znaczenia. Twoja krytyka młodych ludzi, którzy mówią o wojnie czy bohaterstwie, opiera się na założeniu, że każdy, kto nie doświadczył wojny, idealizuje ją i traktuje jako romantyczną przygodę. To spore uogólnienie. Faktycznie, są osoby, które mogą nie rozumieć w pełni, czym jest wojna, ale równie dobrze można powiedzieć, że ktoś, kto nigdy nie służył w wojsku, może mieć bardzo realistyczne i świadome podejście do tych spraw. Nie jest to czarno-białe. Co więcej, podkreślasz, że polska tradycja heroizmu, którą wiążesz z upadkiem I i II Rzeczypospolitej, jest przyczyną problemów naszego kraju. Nie sposób jednak nie dostrzec, że właśnie ta tradycja dała nam bohaterów, którzy walczyli o niepodległość i wolność – nie tylko w zbrojnych konfliktach, ale też w codziennej pracy, działalności politycznej i społecznej. Zgadzam się, że wojna to koszmar – brud, smród, krew i cierpienie. Nikt, kto naprawdę rozumie jej naturę, nie traktuje jej jako romantycznej przygody. Ale czy oznacza to, że nie powinniśmy o niej rozmawiać, przygotowywać się do obrony kraju, czy doceniać poświęcenia tych, którzy byli gotowi walczyć za swoje ideały? Krytyka młodych, którzy szukają swojego miejsca w tradycji wojskowej czy patriotycznej, wydaje się nieco niesprawiedliwa. To nie znaczy, że są naiwni – być może po prostu szukają sensu, który jest głęboko zakorzeniony w naszej historii i kulturze. Ostatecznie, odwaga i odpowiedzialność nie mają jednej definicji. Można być odpowiedzialnym i odważnym w rodzinie, ale również w służbie publicznej, w wojsku, czy po prostu w codziennym życiu. Każdy etap życia ma swoje wyzwania i nie powinniśmy deprecjonować jednych wyborów na rzecz innych.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 09:01Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: "dlatego, że", nieuku, zapamiętaj. Nie ma żadnego "dlatego, bo".Data dodania komentarza: 21.11.2024, 08:45Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busaAutor komentarza: cybTreść komentarza: Wina pieszego jak nic. Wszedł z marszu na przejście nawet się nie rozglądając. Na szczęście jego głupota się do czegoś przydała.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 06:06Źródło komentarza: Mają kierowcę z nagrania. Kolejny z zakazem prowadzenia pojazdów [WIDEO]Autor komentarza: GrantTreść komentarza: Wszystko fajnie, ale dobrze by bylo, gdyby ten mlody czlowiek najpierw nauczyl sie czym jest doroslosc w ramach odpowiedzialnosci za wlasna rodzine - zone, dzieci i to na wlasny rachunek. Potem, jak sprawdzi sie jako mezczyzna mozna rozpaczac rojenia o bohaterstwie, wojsku, okopach i braterstwie. Tak, rojenia, gdyz nikt zw zdecydowanej wiekszosci tych "herosow" wypowiadajacych sie w mediach nigdy nie widzial prawdziwej wojny. Tym ludziom wojna jawi sie jako cos romantycznego, wznioslego. Tymczasem wojna jest czyms zupelnie odwrotnym od ich rojen. Poza tym tego typu podejscie do tych spraw jest jedna z przeklenstw Polski i przyczynkiem do upadku I oraz II RP. Polak - jest zdolny umierac nawet dla pochwaly. Poklepac po plecach, opowiedziec bajke o "rycerzach Jedi" z dawnych czasow i juz nastepny "heros" gotowy do szpanerstwa. Wojna drogi Panie i sluzba na tej wojnie to ostatecznosc i to nie romantyczna przygoda - tylko brud, smrod, krew, smierc, jek konajacych i wyjacych z bolu, strach i samotnosc.Data dodania komentarza: 20.11.2024, 19:21Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: AnnaTreść komentarza: A gdzie wolność słowa? To już nie można podzielić się swoją opinią jeżeli nie podoba się Pani Edycie? Można tylko chwalić? Napisałam szczera opinie i komentarz został zablokowany. Kolejny nie został nawet opublikowany. Byłam pacjentka i nie polecam. Napiszę to również w innych miejscach, bo ten pewnie też nie zostanie opublikowany.Data dodania komentarza: 20.11.2024, 18:29Źródło komentarza: Niedźwiedzie Biznesu 2024, Niepubliczna Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna Centrum Psychoterapii i Rozwoju LUSTRO [Kategoria: MIKROPRZEDSIĘBIORSTWO]
Reklama
Reklama