Jednym ze sposobów jest zwiększenie opłacalności lokalnego biznesu. Można to osiągnąć m.in. poprzez ulgi podatkowe, zwolnienia lub partnerstwo publiczno-prywatne. Teraz tego typu system praktycznie nie funkcjonuje, a mógłby przynieść duże korzyści. Istotne też jest ponoszenie przez miasto kosztów, które ciążą przedsiębiorcom. Ponadto należy podnieść poziom wyszkolenia pracownika. A do tego jeszcze miasto powinno szerzej zabiegać o inwestycje centralne.
W Terespolu znacznie wolniej niż w całej Polsce i w samym woj. lubelskim spada stopa bezrobocia rejestrowanego. Jest to poważny problemem, z którym obecni włodarze miasta nie potrafią sobie poradzić od wielu lat.
– O dziwo przed 2007 rokiem w Terespolu było lepiej niż w całym kraju i w naszym województwie. Gdy obecny burmistrz objął swoje rządy, ta tendencja odwróciła się niekorzystnie dla Terespola. Myślę, że to nie jest przypadek. Gołym okiem widać odpływ przedsiębiorców. Niesnaski z Gminą Terespol też nie pomagają w zdobywaniu miejsc pracy w obszarze Małaszewicz. Z wynagrodzeniami jest podobnie. Pomimo wzrostu płac wciąż jesteśmy grubo poniżej średniej krajowej i wojewódzkiej – alarmuje Krzysztof Maciejewicz.
Według danych GUS, w 2006 roku szacunkowa stopa bezrobocia rejestrowanego wynosiła w Terespolu 14,5 proc., podczas gdy średnia w całym województwie lubelskim – 15,5 proc., a w Polsce – 14,8 proc. Oznacza to, że w Terespolu było lepiej niż gdziekolwiek indziej w Polsce. Rok później już sytuacja się odwróciła. To znaczy, szacunkowa stopa bezrobocia w naszym mieście spadła do 14 proc., ale w województwie lubelskim była jeszcze mniejsza – 13 proc. W Polsce natomiast wskaźnik ten zmalał aż do 11,2 proc.
– W 2008 roku różnica między Polską, a Terespolem wynosiła nawet 4,5 p.p. na niekorzyść naszego miasta. Porównanie tych danych świadczy jednoznacznie o tym, że Terespol przestał być atrakcyjnym miejscem dla ewentualnych przyjezdnych. Obecnie mają oni o kilka p.p. mniejsze szanse na znalezienie zatrudnienia niż gdzieś indziej. Nadmiar rąk do pracy z reguły oznacza też niższe zarobki, bo prawa popytu i podaży są nieubłagane – podkreśla Maciejewicz.
Można byłoby przypuszczać, że nagłe załamanie sytuacji na terespolskim rynku pracy związane było ze światowym kryzysem systemu finansowego, który rozpoczął się w drugiej połowie 2007 roku. Jednak dopiero od 2009 roku w statystykach wyraźnie widać pogorszenie. Problem Terespola narastał od początku 2007 roku, więc musiały mieć na to wpływ lokalne wydarzenia.
– Nie chcę powiedzieć, że to wina obecnego burmistrza, który objął władzę jesienią 2006 roku. Zmiana włodarza miasta nie mogła wpłynąć w aż tak krótkim czasie na wskaźniki. Niemniej rolą burmistrza nie jest postawa pasywna i twierdzenie, że nie ma sensu walka z przeciwnościami, bo i tak się nie uda – ocenia Krzysztof Maciejewicz.
Mieszkańcy miasta oczekują zdiagnozowania problemu i podjęcia kroków zaradczych. W oficjalnych dokumentach Terespola można znaleźć diagnozy sugerujące problem niskiej konkurencyjności i potrzeby rozwoju przedsiębiorczości. – Jednak adekwatnych działań nie było. Czy można więc powierzyć zarządzanie miastem tej samej osobie, która przez ponad 17 lat bagatelizowała kryzysową sytuację? Nie uważam, aby obecny burmistrz dawał gwarancję podjęcia się naprawy – dodaje Maciejewicz.
Poziom bezrobocia jest ściśle związany z opłacalnością lokalnego biznesu oraz z poziomem wyszkolenia pracowników. – Krótko mówiąc, im słabiej opłacalne są inwestycje, tym mniej zatrudnianych jest pracowników. Podobnie, gdy poziom wykształcenia lub wyszkolenia pracowników jest niższy, tym łatwiej pracodawcy przenoszą produkcję, bo nie mają problemu z pracownikami w innym miejscu – wyjaśnia Maciejewicz. Władze w mieście powinny robić wszystko, aby przedsięwzięcia biznesowe były bardziej opłacalne.
– Osiąga się to, wpływając na sferę dochodową przedsiębiorcy, czyli poprzez wszelkiego rodzaju ulgi podatkowe, zwolnienia lub partnerstwo publiczno-prywatne. W mojej ocenie, jeszcze ważniejsza jest sfera wydatkowa. Chodzi tu o ponoszenie przez miasto kosztów, które ciążą przedsiębiorcy. Najprostszym rozwiązaniem jest budowa w miejscach inwestycji infrastruktury drogowej oraz uzbrojenia terenu. Tymczasem sąsiadująca z nami gmina wiejska przeżywa rozkwit. handel z Chinami powoli wraca do poziomu sprzed pandemii. To dla mnie wystarczająca przesłanka, by twierdzić, że miasto jest niezbyt dobrze zarządzane – mówi Krzysztof Maciejewicz.
Kolejnym sposobem reakcji na bezrobocie jest podniesienie poziomu wyszkolenia pracownika. Potrzebne są specjalistyczne szkolenia ukierunkowane na profil działalności lokalnych przedsiębiorców. – Na ile jestem zorientowany, to żadna ze wskazanych przeze mnie reakcji nie nastąpiła od 2007 roku. Można wspomnieć o szkoleniach, ale jak widać, nie odpowiadały one albo ilościowo, albo jakościowo na zapotrzebowanie rynku – stwierdza Maciejewicz.
Miasto powinno też lepiej zabiegać o inwestycje centralne. Charakteryzują się one dużym poziomem zatrudnienia, wysokimi zarobkami i stawianiem na przeszkolenie pracownika. – Samoistnie więc wpływają na wszystkie ww. przyczyny bezrobocia w mieście. Należy jednak starać się o nie i prowadzić lobbing, gdyż konkurencja jest naprawdę spora – podsumowuje Krzysztof Maciejewicz.
CZYTAJ TEŻ:
Napisz komentarz
Komentarze