Według Maciejewicza, w debacie powinny m.in. pojawić się wątki dot. tego, w jaki sposób miasto może dbać o szkoły i o wychowanie młodzieży. Ponadto należy określić, co przyszły włodarz planuje zrobić, aby w Terespolu żyło się lepiej i ludzie nie chcieli się wyprowadzać. W opinii Maciejewicza, taka dyskusja powinna być również nagrywana lub transmitowana na żywo w lokalnych mediach bądź w kanałach społecznościowych, żeby mieszkańcy mogli bliżej poznać kandydatów i ich poglądy.
Po ostatnich spotkaniach z mieszkańcami Terespola coraz częściej słychać głosy, że potrzebna jest poważna debata pomiędzy najważniejszymi kandydatami na stanowisko burmistrza miasta – obecnie sprawującym urząd Jackiem Danielukiem i zdobywającym coraz większe poparcie Krzysztofem Maciejewiczem.
– Oczywiście, jestem gotowy do takiej dyskusji i od jakiegoś czasu próbuję zainicjować działania w tym kierunku. Wzywam też Jacka Danieluka do poważnego podejścia do tego tematu i spotkania, na którym ustalimy szczegóły takiej debaty. Kilka spraw w Terespolu trzeba koniecznie przed wyborami uporządkować. Wielu mieszkańców uważa, że debata jest nieodłącznym elementem kampanii wyborczej i ja się z tym zgadzam. Siła argumentów jest bardzo ważna, ale umiejętność przekonywania do swoich racji – również. Debata doskonale nadaje się do tego. Mówiąc też zupełnie wprost, ona po prostu należy się mieszkańcom Terespola – komentuje Krzysztof Maciejewicz.
Na spotkaniach z lokalną społecznością Maciejewicz słyszy też, że niektórzy mówią, iż debata nie jest koniecznie potrzebna, bo Jacek Danieluk rozmawia z mieszkańcami Terespola i oni wszystko na bieżąco wiedzą.
– Moim zdaniem, większość mieszkańców naszego miasta wręcz oczekuje tego. Rozmowa jest potrzebna, ale w sytuacji zderzenia różnych poglądów, jaką mamy obecnie, powinno dojść również do konfrontacji kandydatów. Debata pozwoli na porównanie argumentów w tym samym zakresie – przekonuje Maciejewicz.
Kandydat na burmistrza podkreśla, że debata bez określonych granic szybko przerodzi się w chaotyczną wymianę argumentów, niekoniecznie dopasowanych tematycznie. W jego opinii, należy poruszyć najważniejsze dla miasta problemy. Inaczej dyskusja nie będzie miała końca. Oczywiście tematyka musi dotyczyć przyszłości Terespola, bo to o nią toczy się cała gra.
– Według mnie, podczas debaty każdy kandydat powinien jasno przedstawić, jak widzi przyszłość Terespola i jak konkretnie zamierza ją stworzyć. Następnie warto odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób miasto może zadbać o szkoły i o wychowanie młodego pokolenia. Rozmówcy powinni określić, co planują zrobić, aby w Terespolu żyło się lepiej i ludzie nie chcieli się stąd wyprowadzać – mówi Maciejewicz.
Standardem debat są krótkie wystąpienia tematyczne kandydatów. Każdy z nich powinien też mieć możliwość zadania minimum jednego pytania adwersarzowi. Czas wystąpień powinien być wcześniej ustalony i pilnowany przez niezależnego moderatora. – Myślę o maksymalnie 5 min. wypowiedzi i 2 min. odpowiedzi na pytania. W sumie mogłaby to być ok. godzinna debata, nagrywana lub nawet transmitowana na żywo w lokalnych mediach. Miejsce spotkania powinno być publiczne – konkretyzuje Krzysztof Maciejewicz.
Decyzja o wzięciu udziału w takiej debacie oczywiście należy do obecnego burmistrza.
– Miałem okazję wielokrotnie z nim dyskutować publicznie, na przykład podczas sesji Rady Miasta. Jego przekaz opierał się głównie na usankcjonowaniu swojej pozycji ze względu na to, co zrobił w przeszłości. Oczywiście nie dodaje nigdy, że niektóre jego inwestycje zostały zrealizowane o co najmniej 10 lat za późno. Ja natomiast uważam, że wybory dotyczą przyszłości Terespola i to o tym powinniśmy rozmawiać. Mieszkańcy wybierają burmistrza na kolejną kadencję, a nie wręczają odznaczenie za zasługi – zaznacza kandydat na burmistrza.
Maciejewicz zauważa również, że w programie Jacka Danieluka w większości widnieją obietnice realizacji podstawowych zadań gminy albo inwestycje od wielu lat spóźnione. – To nie powinna być przyszłość Terespola, ale teraźniejszość. Chętnie podejmę dyskusję także na te tematy, ale będę miał też trudne pytania do burmistrza. Już kiedyś powiedziałem, że jeżeli były burmistrz startuje do drugiej kadencji, zwykle jest rozliczany z poprzednich lat. Gdy ubiega się do trzeciej lub czwartej, to musi się liczyć z ostrą oceną. Niestety, przy kandydowaniu do piątej kadencji, tak jak pan Danieluk, nie można się dziwić, że będzie się podsumowywanym. Takie są reguły demokracji i nie można się na nie obrażać. Mam też nadzieję, że Jacek Danieluk podejmie rękawice i wkrótce zmierzymy się w merytorycznym pojedynku na pomysły i argumenty, który finalnie ocenią wyborcy, wrzucając głosy do urn – podsumowuje Krzysztof Maciejewicz.
Napisz komentarz
Komentarze