Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 01:38
Reklama
Reklama

Wiktor ma tylko miesiąc na zebranie 1,5 mln zł

Zebrali już 15 mln zł, by dać swojemu dziecku szansę na życie. Czy uda się dozbierać 1,5 mln zł, by mówić o szczęściu? Rodzinie Wiktora Zawadzkiego został niecały miesiąc.
Wiktor ma tylko miesiąc na zebranie 1,5 mln zł
Zebrali już 15 mln zł, by dać swojemu dziecku szansę na życie. Czy uda się dozbierać jeszcze 1,5 mln zł? Rodzinie Wiktora został niecały miesiąc

Źródło: Z połową serduszka przez świat. Wiktorek Zawadzki (fb)

Trzyletni Wiktorek urodził się z wadą określaną HLHS (hipoplastic left heart syndrome), to zespół niedorozwoju lewego serca. Chłopczyk żyje praktycznie z połową serduszka. Pierwszą operację przeszedł w pierwszym miesiącu swojego życia. Po kilkumiesięcznym leczeniu w Polsce rodzice usłyszeli, ze w kraju nie ma już szansy na dalsze leczenie. 

Niezbędne korekcje serca chłopca zdecydowali się wykonać lekarze w USA. Rodzina starając się o leczenie Wiktora w USA, od razu otrzymała z kliniki w Stanford informacją, że wada serca chłopca wymaga dwóch zabiegów operacyjnych. Wiktor wyjechał do USA na początku października 2023. Zgodnie z planem 24 października odbył się główny zaplanowany zabieg.  Chłopiec przeszedł go z sukcesem. Na tę operację rodzice wydali 10 mln zł pochodzących z wielomiesięcznych zbiórek. Kolejne 6 mln zł ma kosztować druga operacja.

Czas się kurczy

Pierwsza operacja nie przyniesie rezultatów, jeśli leczenie chłopca nie zostanie zakończone. Do tego niezbędny jest drugi zabieg, przeprowadzony w ściśle określonym terminie. Rodzice w ostatnich dniach dostali informację, na kiedy amerykańscy lekarze zaplanowali operację.  - Już 15 maja mamy wylecieć do USA. 20 maja zaplanowane jest EKG, dzień później cewnikowanie a 30 maja operacja – poinformowała ostatnio w mediach społecznościowych i na stronie SIEPOMAGA.PL, Karolina Zawadzka, mama chłopca.

Każdy dzień staje się walką. Rodzina zdaje sobie sprawę, że stan chłopca się pogarsza i jeśli w wyznaczonym przez klinikę terminie nie uda się przeprowadzić kolejnego zabiegu, szanse Wiktora drastycznie zmaleją. Mama Wiktora wspomina niedawną sytuację, gdy nie mogła dobudzić chłopca. - Rano nie mogłam go dobudzić. Wpadłam w panikę. Myślałam, że go straciłam! Byłam przerażona.Pomogło dopiero odessanie ze stomii – wspomina. Pisze, że prawie nie sypia, czuwa przy łóżku małego, gdy te n śpi. - Mały nie ma apetytu, nie je, co jest moim dużym zmartwieniem. W jego płucach widoczne są delikatne zmiany zapalne. CRP jest nadal wysokie. Pobrane zostały próbki krwi w celu dalszej diagnostyki – relacjonuje stan syna.

Pierwsza operacja, którą Wiktor przeszedł w październiku, polegała na rekonstrukcji łuku aorty. Przebiegła prawidłowo a lekarze byli zadowoleni z efektów. Zabieg miał na celu polepszenie stanu chłopca. 

- Wada Wiktorka jest bardzo skomplikowana, a jego serduszko wciąż słabe. Wiktorek koniecznie musi przejść kolejną operację serca – operację metodą Fontana. Jeśli nie zdążymy, dramatycznie wzrasta ryzyko niebezpiecznych powikłań. To znów ryzykowanie cudem ocalonego życia Wiktorka – wyjaśniała po pierwszej operacji pani Karolina.

Dziś rodzina stoi znów na krawędzi czasu. Walka toczy się o zebranie reszty kwoty i o kondycję Wiktora. Oba boje są jednakowo trudne.

Dobre anioły

Po październikowej operacji rodzina musiała szybko rozpocząć kolejne zbiórki, by zgromadzić następne 6 mln zł. Do pierwszej operacji w wyznaczonym terminie doszło dzięki wpłacie około 8 mln zł, poczynionej przez rodziców innego dziecka, dla którego pieniądze były zbierane, ale dziewczynka nie doczekała leczenia. Mama Wiktora przyznaje – to był cud. Na taki cud zapewne w cichości serca liczyła i teraz, gdy w ciągu pół roku do zebrania pozostało 6 mln zł. 

W styczniu wciąż brakowało niemal 4 mln zł. 

- Całe nasze życie kręci się wokół zbiórki. Staramy się ze wszystkich sił znaleźć osoby, które jeszcze mogłyby pomóc. To jednak coraz trudniejsze – informowała  trzy miesiące temu pani Karolina. Wówczas, jak podliczyła, zbiórkę Wiktora wsparło już ponad 100 tys. darczyńców.

W kwietniu, zaledwie kilka dni przed tym, nim rodzina dowiedziała się o harmonogramie kolejnego zabiegu wyznaczonego przez klinikę Stanford, zbiórka przyspieszyła. 

- Na pasku pojawiło się 15 mln zł. Zbiórka przekroczyła 90 proc.  Wszystko za sprawą anonimowej wpłaty w wysokości 835 tys. 644,70 zł – poinformowała mama Wiktorka. - Kimkolwiek jesteś dobry Aniele, serdecznie dziękujemy. Dzięki Tobie Wikuś ma szansę na życie.

Konto zbiórki w ostatnich tygodniach zasiliła też kwota 40 tys. zł przekazana przez rodziców małego Filipka, który odszedł nie doczekawszy spożytkowania zebranej na leczenie kwoty. Jego rodzice rozdzielili zebrane pieniądze między kilka zbiórek. Część pieniędzy trafiła do Wiktora. 

Obecnie na liczniku zbiórki jest 15 mln 130 tys. zł. Do jej sfinalizowania brakuje 1,4 mln zł.

CZYTAJ TEŻ:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busaAutor komentarza: AndrzejTreść komentarza: Ja na temat specjalności.Byłem w wojsku 40 lat wstecz, na szkole młodszych specalistów i po niej zostałem dowódcą obsługi R-140 M.Myślałem że nie ma już tej specjalności,a to dlatego że taka radiostacja,tzn,anteny nadawcze wysyłają w eter tyle energii,że każdy może szybciutko zlokalizowac miejsce.Nawet wtedy,w latach 80 mówiono nam że każda rsdt.dużej mocy to ,,świeci jak zimny ogień odpalony z zupełnej ciemności'.Oczywiście były na radiostacji urządzenia do pracy zdalnej,chyba z odległości do 150m,ale nigdy tego nie ćwiczyliśmy.Więc jestem bardzo zdziwiony,że wojsko ciągle szkoli ludzi z alfabetu Morsa,jest to przestarzałe,przy dzisiejszej cyfryzacji.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:33Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: BartekTreść komentarza: Nie sposób nie dostrzec emocji, jakie towarzyszą Twojej wypowiedzi, ale wydaje mi się, że przedstawiasz rzeczywistość w sposób nazbyt uproszczony i jednowymiarowy. Oczywiście, dorosłość wymaga odpowiedzialności, a założenie rodziny jest jej istotnym elementem, ale przecież nie jest to jedyna definicja dojrzałości czy wartości człowieka. To, że ktoś nie ma jeszcze rodziny, nie oznacza, że jego opinie na temat patriotyzmu, obronności czy poświęcenia nie mają znaczenia. Twoja krytyka młodych ludzi, którzy mówią o wojnie czy bohaterstwie, opiera się na założeniu, że każdy, kto nie doświadczył wojny, idealizuje ją i traktuje jako romantyczną przygodę. To spore uogólnienie. Faktycznie, są osoby, które mogą nie rozumieć w pełni, czym jest wojna, ale równie dobrze można powiedzieć, że ktoś, kto nigdy nie służył w wojsku, może mieć bardzo realistyczne i świadome podejście do tych spraw. Nie jest to czarno-białe. Co więcej, podkreślasz, że polska tradycja heroizmu, którą wiążesz z upadkiem I i II Rzeczypospolitej, jest przyczyną problemów naszego kraju. Nie sposób jednak nie dostrzec, że właśnie ta tradycja dała nam bohaterów, którzy walczyli o niepodległość i wolność – nie tylko w zbrojnych konfliktach, ale też w codziennej pracy, działalności politycznej i społecznej. Zgadzam się, że wojna to koszmar – brud, smród, krew i cierpienie. Nikt, kto naprawdę rozumie jej naturę, nie traktuje jej jako romantycznej przygody. Ale czy oznacza to, że nie powinniśmy o niej rozmawiać, przygotowywać się do obrony kraju, czy doceniać poświęcenia tych, którzy byli gotowi walczyć za swoje ideały? Krytyka młodych, którzy szukają swojego miejsca w tradycji wojskowej czy patriotycznej, wydaje się nieco niesprawiedliwa. To nie znaczy, że są naiwni – być może po prostu szukają sensu, który jest głęboko zakorzeniony w naszej historii i kulturze. Ostatecznie, odwaga i odpowiedzialność nie mają jednej definicji. Można być odpowiedzialnym i odważnym w rodzinie, ale również w służbie publicznej, w wojsku, czy po prostu w codziennym życiu. Każdy etap życia ma swoje wyzwania i nie powinniśmy deprecjonować jednych wyborów na rzecz innych.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 09:01Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: "dlatego, że", nieuku, zapamiętaj. Nie ma żadnego "dlatego, bo".Data dodania komentarza: 21.11.2024, 08:45Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama