Do zdarzania doszło w środę (1 maja) po godzinie 18. Wtedy grupka dzieci bawiła się przed blokiem. Mieszkającemu tam mężczyźnie krzyki dzieciaków jednak mocno przeszkadzały…
– Wyszedł z mieszkania z wiatrówką i zaczął straszyć dzieci – opowiada nam kobieta, która była świadkiem zdarzenia. – Mamy stanęły w obronie swoich pociech, to zaczął je wyzywać. Mówił, że dzieci powinny być trzymane na łańcuchach. Jedną z kobiet straszył: „Uważaj, bo cię ktoś zgwałci wieczorem”…
Wezwano policję.
– Mundurowi przyjęli zgłoszenie, do jego mieszkania się jednak nie dostali. Nie otwierał drzwi, więc pojechali – opowiada mieszkanka bloku przy Grota Roweckiego.
Po 10 minutach podobno z okna mieszkania padły strzały z wiatrówki. Jeden z chłopców został postrzelony w bark.
– Wezwaliśmy pogotowie. Na szczęście, okazało się, że ma tylko siniaka i nie trzeba było zabierać go do szpitala. Ale gdyby dostał w głowę, w oko, to mogłoby dojść do tragedii! – bulwersuje się kobieta. – Jak można z takiej małej odległości oddawać strzały w stronę dzieci? Były przerażone, Płakały, trzęsły się. Chłopczyk wykrzykiwał: "Mamusiu, nie idź do niego, bo on cię zabije!" Przecież to dla dzieci trauma do końca życia!
Po raz kolejny wezwano mundurowych. Jak mówią świadkowie zdarzenia i tym razem mężczyzny nie udało się zatrzymać.
– A potem około godziny 23.45 słyszałam 6 wystrzałów. Czy mu musimy żyć w ciągłym strachu przed tym sąsiadem? – skarży się kobieta.
Jest szansa, że już nie. Okazuje się, że policjanci jednak zatrzymali 52-latka, a w miejscu jego zamieszkania znaleźli i zabezpieczyli kilka wiatrówek, które zostaną poddane dalszym badaniom.
– Mężczyzna usłyszał zarzuty narażenia dzieci na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Swoje zachowanie tłumaczył tym, że chciał je przestraszyć, gdyż przeszkadzał mu hałas. Został też doprowadzony do prokuratury, gdzie zastosowano wobec niego środek zapobiegawczy w postaci dozoru policji połączony z zakazem kontaktowania się z pokrzywdzonymi oraz zbliżania do nich. Za ten czyn grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności – informuje komisarz Ewa Czyż, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Chełmie.
CZYTAJ TEŻ:
Napisz komentarz
Komentarze