Tomasz Sajko w szkole średniej bardzo polubił historię, uczestniczył w kilku olimpiadach historycznych, w których zajmował czołowe miejsca - czwarte i piąte w Polsce. W 2005 r. miał problemy ze stawem kolanowym. Z tego względu miał czas na lektury, trafiła w jego ręce książka dotycząca templariuszy. Od tamtej pory zaczęła się jego pasja. W 2009 r. założył Stowarzyszenie Zakon Rycerski Ziemi Międzyrzeckiej Templariusze. Było to rok przed rocznicową rekonstrukcją bitwy pod Grunwaldem. - Byliśmy zaproszeni - ja, moi synowie i ich koledzy na tę rekonstrukcję, więc postanowiliśmy pojechać jak grupa zorganizowana. Wzięliśmy czynny udział w rekonstrukcji jako odtwórcy, a część pełniła rolę sanitariuszy, na polu bitwy udzielali pomocy. Obecnie stowarzyszenie jest w zawieszeniu, gdyż większość członków wyjechała do innych miast na studia czy za pracą. Zostało tylko kilka osób, z którymi się spotykamy - wyjaśnia Tomasz Sajko.
Szlakiem krucjat i zamków
Od sześciu lat jest prezesem międzynarodowego Stowarzyszenia Szlakiem Templariuszy. Organizuje wraz z członkami żywe lekcje historii, wystawy w różnych muzeach na temat templariuszy, konferencje naukowe. Stowarzyszenie ma patronat nad wydawnictwem "Szlakiem krucjat", pod jego opieką są publikowane artykuły i książki na temat okresu średniowiecza. Przeprowadza też rejsy śladami templariuszy i zakonów rycerskich po Polsce i Europie.
Stowarzyszenie zrzesza ok. 64 osoby, wykonujące różne zawody, są wśród nich lekarze, muzealnicy, wykładowcy wyższych uczelni, prawnicy, nauczyciele. Od pięciu lat członkiem stowarzyszenia jest m.in. Marcel Perez z Francji, który odtworzył w latach osiemdziesiątych chorały templariuszy czyli pieśni bojowe na podstawie zapisków znalezionych w paryskich archiwach. Przyjeżdża do Polski, gdzie prowadzi warsztaty chorałowe. - Wymieniamy bogatą korespondencję z nim na temat templariuszy. Prowadzimy też rozmowy z osobami z Estonii, Niemiec i Francji, które są zainteresowane naszym stowarzyszeniem - informuje Tomasz Sajko.
Odwiedzają siedziby templariuszy
Dodaje, że co roku odbywa się wyprawa szlakiem templariuszy czyli zamków, które do nich należały. Członkowie przez lata odwiedzili Chwarszczany, Rurkę, Myślibórz, a w zeszłym roku jeździli po Dolnym Śląsku, gdzie odwiedzali miejsca związane z zakonem. W 2014 r. odwiedzili północne Włochy. Byli też na Węgrzech, w Czechach, Niemczech, gdzie obejrzeli zamki i miejsca bitew. W wyjazdach biorą udział nie tylko członkowie stowarzyszenia, ale osoby z nim zaprzyjaźnione i zafascynowane historią templariuszy.
- Kiedy jeżdżą z nami muzealnicy czy wykładowcy, często ułatwiają nam wejścia do miejsc zazwyczaj niedostępnych dla turystów. W 2016 r. byliśmy w Portugalii i w Tomar, gdzie była główna siedziba templariuszy w tym kraju, są dwa zamki, udało nam się wejść do obydwu, mimo, że inni nie mieli takiej możliwości - wspomina Tomasz Sajko. Wyjaśnia, że stowarzyszenie od sześciu lat zajmuje się promocją templariuszy poprzez różnego rodzaju wystawy w muzeach na terenie Polski. - Już 18 maja otwieramy wystawę w Darłowie na zamku książąt Pomorskich, gdzie przedstawimy eksponaty, zbrojenie, ubiór, pieczęcie, monety i pisma - zapowiada pasjonat.
"Żywe lekcje historii"
Przekazuje też, że w naszym regionie odbywały się "żywe lekcje historii". Lekcja odbyła się w Szkole Podstawowej nr 2 w Międzyrzecu Podlaskim, przywitano też wiosnę z templariuszami. Lekcje miały też miejsce w pałacu Potockich, w 2019 r. pokazywano tam wystawę przygotowaną przez Stowarzyszenie Szlakiem Templariuszy. - Przychodziły grupy z liceum i szkół podstawowych, dla których prowadziliśmy wykłady. Odwiedziliśmy też przedszkole "Miś", gdzie dzieciom pokazywaliśmy strój rycerza i opowiadaliśmy o historii templariuszy - mówi hobbysta. W Międzyrzecu Podlaskim stowarzyszenie od 2014 r. organizuje "Chorały templariuszy". - Jest to impreza w okolicach 18 marca, która upamiętnia ostatniego mistrza zakonu Jakuba de Molay. Są to różnego rodzaju koncerty muzyki średniowiecznej, w tym chorałowej, które odbywają się w kościele pw. św. Mikołaja - wyjaśnia międzyrzeczanin.
Chronili Świętego Graala?
Przyznaje, że w historii templariuszy fascynują go niedomówienia. - Jest ich wiele, ale dzięki naszej pracy i szukaniu materiałów, dowiedziałem się, że w Łukowie było biskupstwo templariuszy, a w Drohiczynie templariusze bronili wzgórza zamkowego przed najazdem księcia Rusi. Ciągłe poszukiwania odsłaniają kolejne dokumenty. Tak było w 2003 r., kiedy włoska badaczka prof. Barbara Frale w Archiwum Watykańskim odnalazła pergamin z Chinon, który mówi o tym, że papież w 1308 r. stwierdził, że członkowie zakonu nie byli heretykami - przekazuje pasjonat. Wskazuje, że chcąc wyjaśnić, skąd się wzięli templariusze trzeba się cofnąć do roku 1095 - czasu pierwszych krucjat.
- Wówczas papież Urban II na synodzie w Clermont wydał apel, by uwolnić wschodnich chrześcijan od Turków. W 1096 r. ruszyła pierwsza wyprawa krzyżowa. 15 lipca 1099 r. Jerozolima została zdobyta przez rycerstwo europejskie. Po tej wyprawie część wojska wróciło do Europy, ale w kierunku Jerozolimy nadal wędrowały pielgrzymki. Nie miał kto tych ludzi bronić. Do Ziemi Świętej w 1118 r. wrócił rycerz z Francji - Hugo de Payens i zaproponował królowi Jerozolimy stworzenie grupy rycerzy, która będzie ochraniała pielgrzymów. W 1119 r. powstał Zakon Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona. Chronili oni początkowo pielgrzymów i kupców. Trwało to przez dziesięć lat - opowiada Tomasz Sajko.
Dodaje, że 1128 r. kilku templariuszy wybrało się do Europy, gdzie szukali poparcia na dworach. Dzięki temu zwiększyła się liczba templariuszy. Otrzymali też swoją regułę. Wtedy zaczęło się nadawanie zamków i ziem templariuszom przez możnowładców. Wskazuje, że z zakonem templariuszy wiążą się liczne legendy, a w jego zdaniem w każdym podaniu jest odrobina prawdy. - Największą z legend związanych zakonem to ta mówiąca o tym, że templariusze ukrywali Świętego Graala. Jedni uważają, że Świętym Graalem był kielich Jezusa, z którego pił w czasie Ostatniej Wieczerzy, inni mówią, że to kielich, do którego została zebrana krew Chrystusa po ukrzyżowaniu przez św. Józefa z Arymatei, kolejni powiedzą, że chodziło o linię życia, a jeszcze inni, że o wiedzę, którą posiadali templariusze - zauważa.
Zauważa, że sprawdziła się legenda o tym, że templariusze byli w posiadaniu Całunu Turyńskiego, który trafił w ich ręce nielegalnie. Po kasacie zakonu, u jednego z zwierzchników templariuszy Ottona de la Roche i jego potomków znalazł się Całun Turyński, który został następnie przekazany papieżowi.
Napisz komentarz
Komentarze