Jego pasja do sportu zaczęła się bardzo wcześnie, gdy miał 6 lat zaczął regularnie chodzić na basen. Następnie uczęszczał na treningi samoobrony, a następnie na zajęcia karate. W końcu zajął się brazylijskim Jiu-Jitsu. - Gdy zacząłem ćwiczyć Jiu-Jitsu odkryłem, że jestem do tego stworzony - podkreśla Szymon Hetmańczyk.
Obecnie posiada jeden z wyższych stopni, pas biało-żółty. - Zaczyna się od pasa białego, następnie jest szaro-biały, szary, szaro-czarny, a kolejno jest biało-żółty, sądzę, że niedługo będą miał pas żółty, ale muszę na to popracować - mówi pasjonat sztuk walki.
Trenuje trzy razy w tygodniu, a oprócz tego chodzi na basen i siłownię. Ma na koncie znaczące sukcesy. - Zdobyłem podwójne mistrzostwo Polski, wygrywałem też inne zawody. Wyjazdy na zawody zależą od grupy. Mój trener powiedział, że możemy jeździć na każde zawody, tylko że nie zawsze jest sens, by w nich uczestniczyć. Niektórzy ćwiczą, bo to dla nich dobra zabawa, niektórzy chcą budować formę pod inne sporty, ale nie każdy chce jeździć na zawody. Dlatego jeździmy na nie, jeśli grupa tego chce - wyjaśnia.
Dodaje, że w ciągu roku bierze udział w zawodach 3 lub 4 razy klubowo, a trenuje w Akademii Sportów Walki w Białej Podlaskiej. - Czasami jeździ 15 osób, niekiedy nawet 20. Zazwyczaj jeździmy na zawody lokalne i wyższej rangi - mówi Szymon Hetmańczyk. Pytany, co go motywuje, odpowiada, że od dzieciństwa ma wpojone, że trzeba aktywnie spędzać wolny czas. - Lubię to, kocham to - podkreśla.
Systematyczność i dyscyplina
Brazylijskie Jiu-Jitsu zaczął trenować 5 lat temu. Najtrudniejsza jego zdaniem jest mobilność. - W czasie sparingów liczy się szybkość przejścia z jednej pozycji do drugiej. Czasami mam z tym problem. Najważniejsze jest, by być dobrze rozciągniętym - wskazuje. Wyjaśnia, że brazylijskie Jiu-Jitsu to sport bez uderzeń i kopnięć. - To walka w parterze, najpierw trzeba obalić przeciwnika, kolejno trzeba przejść do korzystnej dla nas pozycji, czyli np. wejść na przeciwnika, zrobić dosiad i dążyć do pokonania go przez duszenie czy dźwignię - tłumaczy Szymon Hetmańczyk.
Przyznaje, że ma dobre relacje z trenerem Robertem Ptasińskim. - Nie przypominam sobie, żebyśmy mieli problem w dogadywaniu się, czuję, że trener mnie wspiera, jest profesjonalny wobec całej naszej grupy - zaznacza hobbysta. Przekazuje, że sport nauczył go dyscypliny, systematyczności i pracy w grupie.
- W wolnych chwilach staram się pomagać młodszym, w czasie zawodów i w klubie. Uczę się bycia trenerem, ale nie myślę, żeby zająć się tym profesjonalnie. Po prostu lubię wspierać innych - mówi Szymon Hetmańczyk.
Dodaje, że jego grupa jeździ też regularnie na zawody sportowe. - Jeździmy na zawody z zaprzyjaźnionym klubem z Łęcznej, każdego roku, pod koniec lata. Obozy trwają 5 dni, w tym roku jedziemy na Mazury. Najczęściej obóz jest nastawiony na intensywne ćwiczenia, mamy po 3 treningi dziennie. Nie jest to łatwe, jak ktoś nie jest przyzwyczajony do aktywności. Zazwyczaj trenujemy przez cały czas jedną z technik, czyli obalenia albo przejścia lub inną pozycję. Najwięcej można się nauczyć właśnie na obozach, ale to też super zabawa - zaznacza Szymon Hetmańczyk.
Wskazuje, że brazylijskie Jiu-Jitsu to połączenie innych sportów jak zapasy, czy tradycyjne Jiu-Jitsu. Zauważa, że wygrana zależy nie tylko od umiejętności, ale też od szczęścia. - Na zawodach na początku można się zmierzyć ze słabszą osobą w walkach, a dopiero później z lepszą i przejść do kolejnego etapu. Istotne jest to, żeby rzetelnie pracować nad sobą. Na pewno ważna jest też zwinność, siła, obranie strategii i wypracowanie planu, jak zacząć walkę i jak ją skończyć - wyjaśnia sportowiec.
Przyznaje, że brazylijskie Jiu-Jitsu staje się coraz bardziej popularne. - Z każdym rokiem więcej dzieci przychodzi trenować. Żeby zachęcić do ćwiczeń, mogę powiedzieć, że warto przyjść na trening i zobaczyć na czym polega ta sztuka walki. Brazylijskie Jiu-Jitsu nie jest stworzone dla każdego. Chodzi o to, żeby nie traktować treningów jako przymus. Mnie nie chodzi o to, by tylko wygrywać zawody, ale też żeby się dobrze bawić i ruszać - podkreśla.
Obecnie Szymon Hetmańczyk uczy się w klasie oddziału przygotowania wojskowego w Akademickim LO. - W przyszłości chciałbym pracować w służbach mundurowych i łączyć pracę ze sportami walki. Mam zaliczony skok z bungee, ze spadochronem, chcę robić jak najwięcej rzeczy, które podnoszą adrenalinę - podsumowuje.
Człowiek sportu
Aneta Hetmańczyk mama Szymona, przyznaje, że go wspiera w rozwijaniu pasji, jak tylko może. - Cieszę się, że mój syn uprawia sport, zwłaszcza, że obecnie dzieci stronią od zajęć sportowych. To dziecko, które sport uwielbia, mówię, że sport płynie w jego żyłach, bo nie tylko trenuje ju-jitsu, ale też chodzi na siłownię i świetnie pływa. Ma kartę pływacką oraz ukończoną szkółkę narciarską, wszystkie poziomy. To jest człowiek sportu - zaznacza Aneta Hetmańczyk.
Wskazuje, że brazylijskie ju-jitsu to sport, który wymaga intensywnego myślenia. - To sport, w którym wygrywa się nie tylko siłą, ale też umysłem. Bardzo ważne jest, jaką podejmie się strategię, uczy konsekwencji, działania, dyscypliny, ale też pracy zespołowej i wzajemnego wspierania się - mówi Aneta Hetmańczyk. Przyznaje, że wraz z mężem też są ze sportem związani. - W dzieciństwie trenowałam taekwondo, ćwiczyłam też MMA. Na brazylijskie ju-jitsu samodzielnie zapisałam Szymona, bo wcześniej chodził na karate. Zasugerowałam mu zmianę. Szybko odkrył, że ten sport jest dla niego - wyjaśnia. Dodaje, że sama chętnie jeździ rowerem w wolnym czasie. - Staramy się, żeby sport był elementem naszego życia. Nasz młodszy syn również trenuje brazylijskie jiu-jitsu i pływanie - dodaje na koniec Aneta Hetmańczyk.
CZYTAJ TEŻ:
Napisz komentarz
Komentarze