Oficjalne rozpoczęcie Nocy Muzeów odbyło się w budynku oficyny zachodniej w przestrzeniach wystawy "Świadkowie życia. Stanisław Baj". Został tam też zaprezentowany najnowszy obraz artysty, rozpoczynający nowy cykl malarski. Swoje pokazy miały również pracownie ludowe, na terenie Parku Radziwiłłowskiego, obok oficyny zachodniej. Na scenie rozstawionej na terenie parku, została wręczona profesorowi Stanisławowi Bajowi Bialska Nagroda Kultury im. Anny z Sanguszków Radziwiłłowej. Następnie rozpoczął się pokaz filmów, a kolejno koncert zespołu folkowego "Śpievka". Wszystkie wystawy były czynne do północy.
Tkactwo i wypiekanie sękaczy
Agnieszka Demidowicz instruktor Gminnego Ośrodka Kultury w Białej Podlaskiej wyjaśniała, że GOK przygotował zajęcia z tkania. - Przywieźliśmy małe krosno, ale też małe ramki, na których dzieci uczą się tkania i wybierania wzorów. Nie jest to trudne, dzieci chętnie się uczą - mówiła Agnieszka Demidowicz. Dodała, że GOK posiada pracownię tkacką w Hrudzie, więc stara się promować tkactwo. - Słyniemy z tego, że uczymy tkania pereborów, które zostały wpisane na tradycyjną listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego na konwencji UNESCO - przekazała instruktorka. Wyjaśniła, że pracownia w Hrudzie działa od wielu lat, organizuje co roku ogólnopolski konkurs tkacki, który w tym roku odbędzie się w październiku. Zapraszamy wszystkich do udziału w konkursie! - zachęcała Agnieszka Demidowicz. Wskazała, że w konkursie przewidziana jest grupa dziecięca i grupa dorosłych w różnych kategoriach. - Prowadzimy zajęcia cotygodniowe dla dzieci, ale organizujemy też warsztaty tkackie dla osób dorosłych. Zajęcia prowadzimy we dwie, ja i Renata Rudawska - przekazała. Dodała, że do pracownię można zwiedzić, zobaczyć nie tylko zabytkowe krosna, ale też narzędzia do obróbki lnu i stare kufry. - Perebory pochodzą z terenów nadbużańskich, nasze różnią się od białoruskich. Dziś założyłam strój, na którym wyszyte są perebory. Strój składa się ze spódnicy wełnianej, do tego jest opaska oraz bluzka z pereborami na mankietach, do tego założyłam czerwone korale - mówi instruktorka.
Małgorzata Hanas instruktor GOK w Białej Podlaskiej, pracuje w domu kultury w Worońcu i w klubie kultury w Styrzyńcu. - Dzisiaj przygotowaliśmy stoiska bardzo różne, koleżanki smażą placuchy z jabłkami, wypiekają sękacza, jest też rękodzieło. Robimy kwiaty z krepiny, maki, chabry i rumianki. To rękodzieło charakterystyczne dla powiatu bialskiego, z Dołhobrodami - miejscem narodzin Stanisława Baja, powiązane są tradycje tkackie. Pracujemy nad tym, co było tradycją naszego powiatu, lokalnie - wyjaśniała. Dodała, że w tradycji są nawiązania do współczesności, żeby zajęcia były atrakcyjne. - Konieczne jest pójście z duchem czasu, żeby zachęcić do udziału w zajęciach i warsztatach młodzież i dzieci - zaznaczyła Małgorzata Hanas.
- Na zrobienie sękacza trzeba poświęcić ok. 4 godzin, bo samo pieczenie zajmuje ok. 2 godziny. Obecnie jestem na emeryturze, więc robię sękacze tylko dla znajomych. Jednak, sękacze są bardzo popularne, zamawia się na wszystkie okazje i święta. Bardzo dużo sękaczy jest kupowanych na prezenty do innych części Polski i zagranicę. Na każdej uroczystości w naszym regionie, sękacza nie może zabraknąć na stole - zauważyła Urszula Nowicka z pracowni kuchni regionalnej GOK Biała Podlaska. Dodała, że sekretem udanego sękacza są dobre składniki. - Masło musi mieć 82 proc., koniecznie trzeba dodać świeże jajka z gospodarstwa rolniczego, cukier wanilinowy, cytrynę. Uważam, że inaczej sękacz smakuje z ognia, a nie robiony w piecu gazowym. Stosuje się też do jego wypiekania drzewo olchowe, które sprawia, że ciasto jest wyjątkowo smaczne. Prowadzimy warsztaty wypiekania sękaczy, na które zapraszamy - mówiła Urszula Nowicka.
Wystawa przyniosła zaskoczenia
W czasie Nocy Muzeów można było obejrzeć wystawę “Świadkowie życia” Stanisława Baja, został też odsłonięty obraz z nowej kolekcji artysty. - Obraz jest z serii malowania rzeki Bug. W styczniu było spotkanie w muzeum z grupą z Siedlec. Była w niej doktor, która zadawała mi ważne i bardzo ciekawe pytania. Rozmawialiśmy wówczas o tym, czym jest banał w sztuce. Doszliśmy do wniosku, że rzece Bug towarzyszy księżyc, co jakiś czas, więc postanowiłem zmierzyć się z tą tematyką. Na początku myślałem, że to banał, ale okazało się, że to jeden z najciekawszych symboli w kulturze, w historii sztuki, ale też w filmie i poezji. To mi dało możliwość bardzo różnorodnego potraktowania tego zjawiska - odbicia w rzece Bug księżyca - mówił Stanisław Baj. Dodał, że powstało kilka prac, ale zanosi się na dłuższą serię. - Bardzo lubię, jak mi obraz podpowiada rozwiązania. Zaczynam oczywiście z planem, koncepcją, ale w trakcie malowania to się zmienia - zauważył malarz. Wskazał, że rzeka Bug fascynuje go coraz bardziej. - Zatrzymując się w jednym miejscu nad rzeką Bug - na Sugrach dostrzegam niuanse przyrody i jej zmienność. To mnie zachwyca. Słońce ma różne kolory w zależności od dnia. Nieuchronne przemieszczanie się rzeki, uświadamia mnie, że człowiek jest tylko fragmentem tego wszystkiego i ma swój kres - zaznaczył. Wskazał, że obraz notuje to, co jest zmienne i zatrzymuje przestrzeń czasową. Odniósł się też do wystawy “Świadkowie życia”. - Dzięki paniom, które były kuratorkami wystawy, na wystawie zostały pokazane obrazy, które były schowane w kącie albo za szafą. Nagle się okazało, że one nieco inaczej zabrzmiały na wystawie. To pokazuje jak ważny jest pomysł - koncepcja wystawy. Po raz kolejny to doceniłem. Pomysł uświadomił mi proces rodzenia się poszczególnych obrazów i rysunków. Ku mojemu zdumieniu próbowałem bardzo różnych rzeczy, np. pojawiła się płyta poświęcona kardynałowi Stefanowi Wyszyńskiemu - pierwszej po jego śmierci, która została później odlana. Nie pamiętałem o tym, więc to są dla mnie odkrycia - przekazywał Stanisław Baj. Dodał, że najbliższe są mu rysunki matki. - Często pokazywałem tylko portrety matki czy samą rzekę, a tu nastąpiło zespolenie dwóch światów. Malowanie rzeki stało się naturalne, poprzez to, że niestety mama zmarła. Chciałem malować, więc nurt rzeki przejął funkcję tematu. To miłe zaskoczenie. Nie zrobiłem to rozmyślnie, ale intuicyjnie - podkreślił. Przyznał, że w czasie wystawy usłyszał różnorodne opinie, co pokazuje, że jego malarstwo nie jest płaskie, ale każdy może w nim coś znaleźć dla siebie. - Czuję ogromną wdzięczność i satysfakcję, za przyznanie mi Bialskiej Nagrody Kultury im. Anny z Sanguszków Radziwiłłowej. Jestem zaskoczony nagrodą - podsumował.
Czytaj też:
Napisz komentarz
Komentarze