- Kiedy rok temu odbywał się Tydzień Teatrów, wybraliśmy się z mężem obejrzeć spektakl “Zawiniątko” wystawiany przez Teatr Słowa. Przedstawienie bardzo nam się spodobało. Postanowiliśmy porozmawiać z reżyserką Danutą Szaniawską, czy moglibyśmy dołączyć do teatru. Zgodziła się, więc przyszliśmy na próbę i tak zostaliśmy - mówi Helena Antsipenka. Dodaje, że wcześniej nie grała w teatrach. Do tej pory, z Teatrem Słowa, wystąpiła m.in. w sztuce “Księżna Anna Radziwiłłowa”, w której zagrała Kasię, grała też Zofię, w “Zawiniątku”, a także inne role w sztukach skierowanych do dzieci. Obecnie przygotowuje się do sztuki, która będzie wystawiana w czasie Festiwalu im. Bogusława Kaczyńskiego na końcu sierpnia. Próby odbywają się zazwyczaj raz na tydzień, przed spektaklem mają miejsce, nawet cztery razy w tygodniu.
Przygotowanie do roli
- Na początku czytamy na próbach role, mówimy jak odczuwamy emocje swoich postaci. Jak widzimy postać, którą gramy. Kiedy już znamy tekst na pamięć, ćwiczymy na scenie. Zastanawiamy się, jakie ruchy powinna mieć grana przez nas postać - wyjaśnia. Dodaje, że przygotowania do jednej sztuki trwają od trzech do czterech miesięcy. - Wcielenie się w rolę zajmuje wiele czasu, jak sztuka jest ambitna i trudna, przygotowujemy się, nawet pięć miesięcy. Tak było w przypadku wystawiania sztuki “Księżnej Anny Radziwiłłowej”. Każdy występ jest coraz lepszy, bo wciąż ćwiczymy warsztat aktorski - tłumaczy pasjonatka. Przekazuje, że Teatr Słowa, nie tylko gra w Białej Podlaskiej, ale też jeździ do innych miejscowości. - Ostatnio “Zawiniątko” wystawialiśmy w Leśnej Podlaskiej, dla uczniów szkół, byliśmy na Przeglądzie Teatrów Amatorskich w Nałęczowie, byliśmy też w Muzeum im. J. I. Kraszewskiego w Romanowie - wymienia. Podkreśla, że uwielbia grać, za to, że może wcielić się w postać, którą nie mogłaby być w codziennym życiu, np. zagrać księżniczkę. - Staram się stawiać na miejscu danej postaci, na jakiś czas przenoszę się w inne czasy, w wyobraźni zaczynam żyć np. na królewskim dworze. Uważam, że teatr pozwala zrozumieć innych ludzi, to też narzędzie, by odczuć coś, czego na co dzień się nie odczuwa. Pozwala spojrzeć na świat z innej perspektywy- wskazuje hobbystka. Helena przyznaje, że jej marzeniem jest zagrać na deskach profesjonalnego teatru albo w filmie. - Gdybym dostała propozycję, nie odmówiłabym, ale uważam, że jeszcze muszę ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć - stwierdza. Przyznaje, że do tej pory nie miała bardzo trudnej roli.
Reżyserka na szóstkę
- Dobrze wspominam rolę księżniczki, która była w niewoli, w tej roli też śpiewałam. Skończyłam szkołę muzyczną w Prużanach, koło Różan, na kierunku śpiew chóralny i gra na fortepianie. Różany to miasto należące przed laty do Sapiehów, a przeprowadziliśmy się z mężem do miasta Radziwiłłów, więc śmiejemy się z mężem, że niełatwo jest uwolnić od polskiej szlachty, zwłaszcza, że mąż grał księcia Radziwiłła w jednym z przedstawień - mówi Helena. Dodaje, że po ukończeniu szkoły zaczęła śpiewać w chórze cerkiewnym w Prużanach, a w Białej śpiewa również w chórze cerkiewnym działającym przy parafii prawosławnej pw. Cyryla i Metodego. Przyznaje, że bardzo się cieszy, że może też śpiewać w czasie przedstawień teatralnych. - Bardzo dobrze dogaduję się z Danutą Szaniawską, to wspaniała osoba, uważam, że nam się poszczęściło, że ją spotkaliśmy. Wiemy, że jak jest nam ciężko, to zawsze możemy przyjść i z nią porozmawiać towarzysko. Atmosfera teatru jest świetna, uważam, że zależy ona bardzo od reżysera, a Danuta Szaniawska radzi sobie na szóstkę - zaznacza Helena Antsipenka. Dodaje, że aktorzy Teatru Słowa są w bardzo różnym wieku. - Są osoby uczące się w liceum, ale też pracujące i seniorzy. Jednak, nie wszyscy przychodzą na każdą z prób - wyjaśnia. Przyznaje, że bardzo lubi oglądać prace innych aktorów, jeździ na sztuki do Warszawy i innych miast, szczególnie ceni sztuki rosyjskie, wystawiane po polsku. - Z ciekawością oglądałam “Mistrza i Małgorzatę” - podkreśla.
Nie rezygnować z marzeń
Nie ukrywa, że w Polsce czuje się wolna, stara się nawiązywać kontakty, wychodzić do ludzi. - Martwię się czasami, że nie wysławiam się po polsku idealnie, ale nie chciałabym żyć tylko pracą i zamykać się w domu. Poza Teatrem Słowa i chórem cerkiewnym, uczestniczę też w spotkaniach Klubu Genealogicznego, wydaje mi się, że mogę mieć polskie korzenie, chciałabym to odkryć - wyjaśnia. Jej marzeniem jest ciągły rozwój i robienie coraz lepiej tego, czym się zajmuje na co dzień. Przyznaje, że lubi grać z mężem na scenie. - Uważam grę w Teatrze Słowa, za bardzo fajne rodzinne hobby, przychodzimy na próby razem, jest wesoło, kiedy patrzymy jak gra jedno z nas i możemy słuchać naszych dialogów. Mogę zobaczyć jak Andrzej pracuje nad swoją rolą, a on jak ja śpiewam i buduję swoją postać. Możemy sobie nawzajem doradzać, moim zdaniem, pasja nas łączy jeszcze bardziej - wskazuje Helena Antsipenka.
Helena Antsipenka z zawodu jest nauczycielem historii, a w Polsce pracuje jako pomoc nauczyciela w świetlicy. - Pomagam dzieciom z Białorusi, Ukrainy, uczę je czytać, tłumacze polecenia w zadaniach, staram się im wyjaśniać, jak tłumaczyć poszczególne teksty. Wielu młodym ludziom jest trudno, bo często przyjeżdżają zupełnie bez znajomości języka polskiego. Wówczas nie radzą sobie, bo nie potrafią, nawet porozmawiać z rówieśnikami. Nauka nowych słów przychodzi im bardzo ciężko - stwierdza.
Czytaj też:
Napisz komentarz
Komentarze