Adam to wychowanek TOP-54 Biała Podlaska i były zawodnik Podlasia i Orląt Radzyń Podlaski. Obecnie gra w trzecioligowej Pogoni Nowe Skalmierzyce. Grając w tym klubie doznał groźnego urazu kolana. Wobec czego Adama czeka leczenie i rekonwalescencja. Wiąże się to wysokimi kosztami. Stąd przyjaciele Adama wraz z jego byłym klubem Podlasiem zorganizowali ten mecz i event. Ekipa przyjaciół pokonała Podlasie 6:1. Bramki zdobyli: Dwie Łukasz Mirończuk, po jednej: Wojciech Hołoweńko, Robert Kulicki, Miłosz Storto oraz Alex Grajek - syn byłego zawodnika Podlasia Przemysława. Honorową bramkę dla trzecioligowców zdobył Natan Piotrowicz (syn ikony bialskiej piłki – Marka). Po za wymienionymi w ekipie „Przyjaciół” grali: Artur Szymański, Jarosław Szendel, Krzysztof Stężała, Dominik Korniluk, Piotr Litwiniuk, Damian Leśniak, Łukasz Maraszczuk, Jacek Ulita, Paweł Jędrzejuk, Paweł Komar, Przemysław Grajek, Paweł Oponowicz, Michał Krukowski, Michał Sobiczewski, Damian Guzek, Przemysław Sałański, Arkadiusz Maksymiuk, Andrzej Chmielewski. Ekipę poprowadził duet trenerski Henryk Grodecki - Marcin Kasprowicz. Trener Podlasia Artur Renkowski oszczędzał podstawowych zawodników na sobotni mecz w Świdniku stąd też na placu gry pojawili się głownie zmiennicy. Ci których zabrakło na boisku byli obecni na trybunach i czynnie brali udział w licytacji. Podczas gdy zawodnicy zmagali się na boisku, na trybunach trwał event. Mateusz Połynka przeprowadził licytację, a wolontariusze przechadzali się z „puszkami” po trybunach by każdy mógł wesprzeć Wasiluka. Były także kiełbaski i kaszanka z grilla. Wszystkie pozyskane środki pójdą na leczenie i rehabilitację „Wasyla”.
Z Adamem Wasilukiem rozmawiał Piotr Frankowski
Od 2016 roku grałeś po za Białą. Gdzie grałeś i jak ci się wiodło?
Grałem na wielu poziomach centralnej piłki. Począwszy od Olimpii Elbląg , KKS Kalisz , Stali Rzeszów, a teraz do dnia dzisiejszego Pogoń Nowe Skalmierzyce. Wiadomo piłka nożna jest specyficznym sportem, ale jakże kochanym przez moja osobę. Były te dobre chwile i troszeczkę gorsze, ale bardzo, bardzo miło wspominam czas spędzony w tych klubach bo z każdego wyciągnąłem dużo pozytywów, które do dziś staram się wykorzystać i przekazać młodszym adeptom piłki nożnej, a w szczególności młodym bramkarzom.
Niestety dopadła cię paskudna kontuzja?
Dokładnie stało się to 11 maja podczas meczu III ligi ze Świtem Skolwin. Wychodząc do dośrodkowania, łapałem piłkę i ładując na ziemie, przeciwnik wskoczył mi na plecy. Cały ciężar poszedł na staw kolanowy. Poczułem od razu ból i wiedziałem, że uraz jest poważny. Po szeregu badań w dość szybkim czasie, diagnoza była fatalna. Zerwane wiązadła krzyżowe ACL, naderwanie więzadeł pobocznych MCL, uraz łąkotki i chrząstki stawowej. Po konsultacji z lekarzem była konieczna szybka operacja. Jestem siedemnaście dni po niej zacząłem rehabilitacje dosyć długą i bardzo żmudną, a zarazem kosztowną. Wiem, że cierpliwość i długa ciężka praca przyniesie efekty i wrócę w przyszłym roku by wybiec na zielone boiska.
Jak widać w Białej o tobie pamiętają koledzy, kibice i władze klubu, skoro do takiej charytatywnej imprezy doszło?
Cieszę się bardzo, że moja osoba jest zapamiętana w Białej bardzo pozytywnie. Zawsze jak grałem w akademii TOP-u czy drużynie seniorów MKS Podlasie zawsze dawałem z siebie 100% zaangażowania. Bardzo, bardzo z tej strony chciałbym podziękować Mateuszowi Połynce, przyjacielowi Michałowi Krukowskiemu bez których na pewno ten mecz charytatywny by się nie odbył. Chciałem również podziękować rodzinie, kibicom którzy zawitali na ten mecz, osobom które były zaangażowane w przygotowania tego przedsięwzięcia, miastu Biała Podlaska za okazane wsparcie oraz zawodnikom i trenerom, którzy uczestniczyli w tym meczu.
Jak ci się ta impreza podobała, chyba przyjaciele z Białej i okolic nie zawiedli?
Byłem bardzo wzruszony i wdzięczny, że ludzie/kibice którzy przybyli na stadion mogli mnie wesprzeć w licytacjach i do puszki. Uważam, że impreza udała się pod każdym względem fantastycznie. Począwszy od pogody która dopisała, a kończąc na osobach, które wychodziły ze stadionu po wszystkim z uśmiechami na twarzy.
Co przed tobą?
Tak jak powiedziałem wcześniej, czeka mnie dłuższy rozbrat z piłka nożna. Na ta chwile zacząłem długą, żmudną i kosztowną rehabilitację. Trzy, cztery razy w tygodniu uczęszczam na rehabilitację, jeden raz w tygodniu odwiedzam w Koninie specjalnego człowieka "magika" od właśnie takich ciężkich kontuzji. Dodatkowo oczywiście sam manualnie codziennie pracuję po kilka godzin. Pierwsze trzy, cztery miesiące to najgorszy okres po takim zabiegu. Przeszczep się wtedy unerwia , pojawia się pełne ukrwienie i bardzo łatwo jest o ponowne zerwanie więzadła. Od czwartego miesiąca to już praca motoryczna z trenerem od przygotowania długa i wytężona. W dziewiątym, dziesiątym miesiącu będę już chciał powoli wchodzić w trening bramkarski.
A co dalej z karierą? Jak na bramkarza to jesteś jeszcze młody chłopak.
Oczywiście czuje się młodo (śmiech). Powiedziałem i obiecałem sobie, że będę ciężko pracować nad sobą, kolanem i powrócę jeszcze miedzy słupki bramki. Nie powiedziałem ostatniego słowa na pewno jeszcze moje nazwisko usłyszycie na arenie polskich lig.
Mimo, że od ośmiu lat grasz w odległych miejscach w Polsce to chyb na Podlasiu się pojawiasz. Rodzina, przyjaciele przecież wciąż tu są? Jak często się tu pojawiasz?
Wiadomo klub w którym stawiałem pierwsze kroki w piłce seniorskiej nie zapominając o Top 54 gdzie stawiałem pierwsze kroki w piłce nożnej. Zawsze pozostanie sentyment do tych klubów i kibiców. Mam swoich przyjaciół, kolegów, trenerów, rodzinę i kibiców. Wiem, że kiedy bym nie przyjechał i w każdej okoliczności zawsze mi pomogą. Niestety ostatnimi czasy rzadziej przyjeżdżam, gdyż w moim życiu pojawiła się córka Antonina, z która spędzam bardzo dużo czasu. Chciałbym być jak najlepszym ojcem. Praca zawodowa też mnie zatrzymuje i pochłania sporo czasu. Własne treningi, mecze. Prowadzę także treningi bramkarskie w akademii piłkarskiej, oczywiście szkolę bramkarzy by w przyszłości poszli w moje ślady lub jeszcze dalej. Teraz będzie zdecydowanie więcej czasu na odwiedzenie rodzinnych stron (śmiech).
Na pewno obserwujesz to co dzieje się w Podlasiu. Ostatnie realne szanse na awans do II ligi były w czasach gdy ty stałeś między słupkami, a trenerem było Władimir Gieworkian. Jak myślisz czy klub jest na dobrej drodze by grać o coś więcej niż byt w III lidze?
Oczywiście, że tak. To jest klub, który na pewno zasługuje na II ligę patrząc na dzisiejsze czasy. Począwszy od stadionu, bazy treningowej, a skończywszy na młodym perspektywicznym trenerze jak i młodym zespole z mieszanka doświadczonych zawodników ( Miszti pozdrawiam Cię). Nie oszukujmy się patrząc na dzisiejsze czasy ciężej jest awansować z III ligi do II ligi niż z II do I czy z I do Ekstraklasy. Poziom trzeciej ligi różni się tym, że mecze wygrywa się głowa, charakterem, zawziętością, a potem dopiero umiejętnościami indywidualnymi. Rozmawiając z trenerami często słyszę, że to jest najgorszy poziom w Polsce rozgrywkowy do awansu na szczeble centralne. Podobno ma się coś zmienić. Wiem, że jest bardzo ciężko bo przerabiałem to czy w Stali Rzeszów czy Olimpii Elbląg. Liczę na to i mam nadzieje, że niedługo Podlasie Biała Podlaska zawita w II lidze.
Co słychać u ciebie prywatnie czy życie dla Adama Wasiluka po za piłką nożną istnieje i jak wygląda?
Życie prywatne istnieje tym bardziej teraz w czasie kontuzji którą mam. Zdecydowanie więcej czasu poświęcam rodzinie, która zasługują na to gdyż zawsze mnie wspierali. Zdecydowanie było go mniej gdyż jak byłem w pełni sił to były codzienne treningi, praca w akademii, jak i również moje hobby, które starałem się rozwijać czyli tenis stołowy. Teraz zdecydowanie mam więcej czasu, więc mogę nadrobić ten wcześniej stracony. Mam piękne i kochające dziewczyny: córkę Antoninę i żonę Anię, którym teraz mogę poświęcić więcej czasu.
Jeżeli ktoś chciałby cię jeszcze wesprzeć finansowo czy istnieje taka możliwość?
Tak. Można to zrobić wpłacając dobrowolną sumę na konto: 18102012600000030201047331. Dziękuje.
Napisz komentarz
Komentarze