Opozycja w radzie gminy Kąkolewnica nie wyszła z roli. Chce meblować budżet, tak ja robiła to w ubiegłej kadencji, mając wówczas większość. Dziś jest w mniejszości, więc jej próby kończą się jałową dyskusją.
Po co pieniądze na sport?
W gminie Kąkolewnica na początku czerwca zwołana została sesja nadzwyczajna, gdzie jednym z punktów były zmiany w budżecie na ten rok. Chodziło między innymi o zabezpieczenie pieniędzy na wydatki związane z upowszechnianiem kultury i sportu. Gmina chce na ten cel przeznaczyć 120 tys. zł. – Ja bym chciał wiedzieć na co mają być przeznaczone te 120 tys. zł, dla jakich jednostek i po ile – dociekał radny Piotr Jezierski.
Skarbnik wyjaśniła, że o pieniądze starać się mogą podmioty spoza sektora finansów publicznych, w ramach konkursu. - Czyli nie ma konkretnego przydziału środków dla konkretnych podmiotów? – drążył radny Jezierski. Na co skarbniczka, Agnieszka Fijałek-Ładna odpowiadała: - Stowarzyszenie, które spełnia wytyczne może do ogłoszonego konkursu przystąpić. Mogą też o dotacje ubiegać się organizacje określone w ustawie o wolontariacie i pożytku publicznym.
To jednak nie wystarczyło, bo aktywnością postanowił wykazać się radny Marek Matejek, który w poprzedniej kadencji „pauzował”, ale mandat radnego już dzierżył w kadencji 2014-2018. - To już jest ten konkurs ogłoszony, że przesuwamy 120 tys. zł z dróg? – dopytywał, na co usłyszał, ze gmina nie może ogłosić konkursu na zadnie, którego nie ma w budżecie. - Jeśli ta kwota znajdzie się w budżecie, to konkurs zostanie ogłoszony – zapewniła skarbnik urzędu gminy.
Radny w swoich dociekaniach był jednak nieustępliwy:
- Czyli nie mówi się dla kogo, ale wiadomo jaka kwota jest potrzebna? To może zacznijmy od 50 tys. zł – zaproponował Marek Matejek i dywagował dalej. - Może nie jest zasadne w ogóle wpisywać tych pieniędzy na ten cel, skoro nie wiadomo dla kogo i po co. A może to na czyjś wniosek?
Agnieszka Fijałek-Ładna, radnemu, którego o brak doświadczenia w pracy samorządu chyba nie należy podejrzewać, bo wiedze z odbytej kadencji w radzie powinien przecież mieć, tłumaczyła: - Nigdy takich rzeczy się nie mówi, dla jakiego stowarzyszenia są potrzebne pieniądze. W budżecie zapisuje się kwotę na wydatki w zakresie upowszechniania kultury i sportu.
Czy tyle chce Grom?
Radni opozycji uznali jednak, że konkretna kwota wynika z tego, że o takie pieniądze występuje do gminy klub piłkarski Grom Kąkolewnica. - To nie może pani powiedzieć konkretnie, że na Grom potrzeba 120 tys. zł? – zapytał wprost radny Matejek. - Jeśli byłoby wiadomo, że te pieniądze są na Grom, to może trzeba dofinansować tę ligę, by dokończyć sezon. Ale trzeba przeprowadzić dyskusję, czy rzeczywiście na terenie naszej gminy ten klub promuje naszych chłopców, czy też są potrzebne pieniądze, żeby pozyskać zawodników z zewnątrz, a od nas gra w Gromie dwóch, trzech zawodników. I tu się rodzi wówczas dyskusja, czy to jest właściwe działanie tej organizacji na rzecz gminnej kultury i sportu.
Tym wywodem zirytował skarbniczkę gminy.
- Ja twierdzę, że nie rozumie pan, co do pana mówię. Jest przepis prawa, ustawa o wolontariacie i organizacjach pożytku publicznego, która określa tryby, w jakich udziela się dotacji. Ogłasza się konkurs, który odpowiedni czas jest wywieszony na tablicach ogłoszeń i każde stowarzyszenie, które działa w tym obszarze, może do tego konkursu przystąpić. To nie są pieniądze naznaczone konkretnie na Grom, bo takich rzeczy nie wolno robić. Na terenie naszej gminy rzeczywiście jest zarejestrowane jedno stowarzyszenie, które działa w tym obszarze, czyli Grom, ale drugim, które na naszym terenie też prowadzi zajęcia, choć nie jest zarejestrowane w gminie, jest klub karate, który również pozyskiwał od gminy fundusze – wyłuszczała Agnieszka Fijałek-Ładna.
Może jednak ciężarówka?
W dyskusji o przeznaczeniu pieniędzy na sport wrócił nieoczekiwanie temat ciężarówki dla gminy. Potrzebę jej zakupu na początku roku zgłaszały władze samorządu proponując zapis w budżecie, o zasilenie zakupu samochodu ciężarowego kwotą 270 tys. zł. Wówczas zabezpieczenie pieniędzy na ten cel zablokowała opozycja w radzie gminy, a dziś jeden z jej reprezentantów, radny Marek Matejek właśnie, wpadł na pomysł, by pieniądze przeznaczyć nie na sport i kulturę, ale właśnie na ciężarówkę.
- Wiem, że brakuje sprzętu w gminie do prac na drogach, brakuje choćby samochodu ciężarowego do wywozy gruzu. Za 120 tys. zł już by taka wywroteczka mogła być zakupiona – stwierdził.
Tu jednak historię zakupu ciężarówki przypomniał wiceprzewodniczący rady gminy, Sławomir Prokopiak. - W poprzedniej kadencji wydatek na zakup samochodu został zablokowany. A pan kierownik prosił tu wówczas na sesji o przyznanie na to pieniędzy – wytknął radnym opozycji.
Przypomnijmy, że wówczas z wnioskiem formalnym o zdjęcie 270 tys. zł i zadania „zakup samochodu ciężarowego” z planu budżetowego na konto wydatków oświatowych, występował radny Krzysztof Grzeszyk. - Ja uważam, że zakup tego samochodu na dzień dzisiejszy jest bezzasadny. Wydawanie pieniędzy własnych na ten zakup to niegospodarność. Trzeba poczekać na jakiś projekt, żeby pozyskać dofinansowanie. Składam wniosek o usunięcie z uchwały budżetowej tych 270 tys. zł na samochód i dopisać te pieniądze do działu oświaty – formułował wniosek Grzeszyk i taki wniosek głosami mającej większość w poprzedniej radzie gminy opozycji, przeszedł.
Dziś rady Matejek, kolega radnego Grzeszyka w gronie radnych opozycyjnych tej kadencji, zasłania się tym, że w poprzedniej radzie go nie było. Natomiast wciąż obecny w radzie Krzysztof Grzeszyk teraz o zakupie ciężarówki mówi tak: - Mamy w tej kadencji drugą sesję, na której możemy wprowadzać zmiany budżetowe. Gdyby samochód był tak potrzebny, to powinien być on już przegłosowany na poprzedniej sesji. Wiele rzeczy robi się pod publikę.
Dyskusja na temat zmian w budżecie trwała kilkadziesiąt minut. Ostatecznie rada zagłosowała za ich wprowadzeniem zgodnie z propozycją władz gminy.
CZYTAJ TEŻ:
Napisz komentarz
Komentarze