Słowacja rozpoczęła z Ukrainą świetnie, a skończyła makabrycznie. Przegrywając 1:2. Mieliśmy przygrywkę do meczu, który był dla nas tego dnia najważniejszy. Trener Michał Probierz zaskoczył znowu składem. A rywale zaskoczyli nas tym, że od początku meczu na nas ruszyli. Co za bezczelność. Szybko strzelili bramkę i ten „gong” obudził biało-czerwonych. Szła akcja za akcją, bardzo słabo sędziujący ten mecz Turek Halil Umut Meler nie pokazał na wapno po ręce Austriaka. Ten cyrk z rękami w polu karnym trwa od dłuższego czasu raz sędziowie gwiżdżą karne za grę ręką raz nie i co ciekawe w bardzo zbliżonych sytuacjach. Słaba praca sędziego nie miała chyba zbyt wielkiego wpływu na wynik, ale w połączeniu z pomyłkami Dariusza Szpakowskiego w komentarzu mogła drażnić. Nasi chłopcy jednak się nie zrazili i „Pistolero” doprowadził do remisu. Niestety w drugiej połowie to Austriacy strzelali bramki. Jeszcze mieli karnego za to, że ich zawodnik kopnął w głowę Szczęsnego. Dwa mecze, dwie porażki, bramki 2:5 co tu dalej mówić. Pamiętać jednak trzeba, że my do tego Euro awansowaliśmy kuchennymi drzwiami. Stan naszego futbolu jest taki jaki jest. W ostatnim meczu tego dnia dopełniła się czara goryczy bezbramkowy remis Holendrów z Francuzami wywalił nas jaką pierwszą ekipę na Mistrzostwach za burtę. Klapa się zatrzasnęła i pozostał nam mecz o honor z Francją. Euro już nie dla nas, ale przecież można się było tego spodziewać. Takie nasze miejsce w szyku i trzeba się cieszyć z faktu, że w ogóle na takich imprezach gramy. W sobotę o godzinie 15:00 Czesi powinni wyrzucić za burtę Gruzję (i obie ekipy zakończą najwcześniej Euro, które awansowały w barażach). Turcja z Portugalią powalczą o pierwsze miejsce w grupie. W ostatnim meczu wietrzę niespodziankę. Czyli, że Rumuni ograją Belgów.
Przejechał po nas Walec wiedeński, więc posłuchajmy sobie Walca wiedeńskiego tego z „Nocy i dni”
Napisz komentarz
Komentarze