Po nieudanym ratowaniu Orląt Radzyń Podlaski przed spadkiem z klubem pożegnał się trener Tomasz Złomańczuk. Na jego miejsce zatrudniono Roberta Chmurę. W IV lidze to on poprowadzi biało-zielonych. Czterdziestosiedmioletni szkoleniowiec pracował m.in. w Lubliniance, Wiśle Sandomierz i ostatnio w Sokole Sieniawa. O tym jaką ma wizję na Orlęta, jak trafił nad Białkę i co robi w wolnym czasie opowiedział w rozmowie Piotrem Frankowskim.
Jak to się stało, że podjął Pan pracę w Orlętach Radzyń Podlaski?
Propozycję pracę i warunki przedstawił mi dyrektor sportowy klubu Damian Panek. Później nastąpiło spotkanie z prezesem i członkami zarządu po czym doszliśmy do porozumienia.
Nie jestem tajemnicą, że klub z Radzynia przeżywa kłopoty. Nienajlepsza sytuacja finansowa, spadek na 100-lecie klubu do IV ligi. Jak Pan widzi siebie w tych warunkach?
Orlęta przez ostatnie kilkanaście sezonów grały w III lidze. Klubom z miast o wiele większych zdarzało się spadać z ligi, patrząc realnie to trudno tutaj mówić o jakiejś tragedii. Zwłaszcza przy tym co wiem np. o poziomie finansowania z miasta, który nie był wysoki. Co do mnie to pracowałem już w ciężkich warunkach. Dużo łatwiej jest pracować w klubie, który ma wielki potencjał finansowy, jednak wspólnie z Damianem Pankiem postaramy się tę drużynę przebudować. Wracając do sytuacji finansowej to od tego są prezesi, ja będę wypowiadał się o stronie sportowej.
Przed Panem i ekipą sezon w IV lidze. Jakie zadania przed wami stawia zarząd?
Tutaj mam chyba trochę komfortu, bo zarząd nie postawił mi warunku osiągnięcia konkretnego wyniku. O tym mamy ewentualnie rozmawiać zimą, wiedząc w jakim miejscu sportowym i finansowym będziemy. Przychodząc tutaj chciałbym, aby skład oprzeć o zawodnikach miejscowych, a wielu występowało już w III lidze. Moim celem jest zbudować taki zespół, z którym będzie mógł identyfikować się każdy kibic. A to oznacza, że bez względu z kim będziemy grać, to chcemy zostawiać ogromne zaangażowanie na boisku.
Jak pod Pana wodzą ma się prezentować zespół, by te założone cele na koniec sezonu osiągnąć?
Chcę aby drużyna, bez względu na to z kim zagramy, grała ofensywnie i starała się dominować nad przeciwnikiem. Skupiać się na każdym kolejnym spotkaniu i nie kalkulować, gdzie będziemy na koniec rundy.
Zmiany kadrowe są pewne, kogo zabraknie w Radzyniu, kogo nowego zobaczą kibice?
Co do zmian to są nieodzowne. Część zawodników szuka gry w wyższych ligach, na pewno zabraknie Casio który odszedł do Siedlec, Kot zaczyna pracę trenerską, o reszcie ewentualnych zmian klub będzie informował na swoich mediach społecznościowych. Wspominałem, że moim celem jest przyciągnięcie do tego projektu jak największej liczby zawodników z Radzynia i nad tym pracujemy. Każdy dostał ofertę z klubu i wierzę, że zostaną w Orlętach. Co do zawodników przychodzących, to mimo spadku wielu chce tutaj się rozwijać, oczywiście nie są to jeszcze nazwiska znane, ale nie śpimy i wspólnie z dyrektorem Pankiem staramy się przebudować zespół. Co do nazwisk, proszę jeszcze o chwilę cierpliwości.
Ma Pan za sobą karierę piłkarską. Lublinianka, Siarka, Motor, Avia oraz przygoda w niemieckim SV Ortenberg. Jak Pan wspomina te czasy, te kluby?
Co do gry w piłkę to każdy klub, trener dał mi doświadczenie, do kilku został sentyment do dzisiaj. Czasy tak bardzo się zmieniły, że nie ma czego porównywać do dzisiejszej piłki począwszy od infrastruktury, pieniędzy oraz zasad panujących w szatni. Trzeba ciągle się zmieniać aby można było dotrzeć do młodych ludzi i ich rozwijać.
Skąd pomysł by karierę piłkarską zamienić w trenerską?
Grając w Lubliniance pomagałem starszym zawodnikom, którzy pracowali też jako trenerzy, asystowałem przy treningach u Zbyszka Grzesiaka później u Tomka Jasiny. Po przeprowadzce do Siarki prowadziłem grupy naborowe, nie każdy zawodnik grający chce bawić się z dziećmi. Mi to sprawiało radość, ale pozwalało się też rozwijać. I tak grupa po grupie, pracowałem ze starszymi, aż naturalnie zacząłem pracę z drużynami seniorskimi.
Prowadził Pan Wisłę Sandomierz, Lubliniankę i przez kilka dni w poprzednim sezonie Sokół Sieniawę. Jak ta praca w poszczególnych klubach wyglądała?
Co do Sandomierza, to jak przyszedłem wiadomo było że drużyna spadnie, ale działacze chcieli aby pokazać w mieście, że mimo braku pomocy można walczyć. Jak widać bez pieniędzy w piłce niczego nie zdziałasz, bo po spadku Wisła zaliczyła kolejny. Obecnie przygotowuje się do gry w okręgówce. W Sokole Sieniawa wszystko było uzależnione od firmy Texom i miasta, po odejściu głównego sponsora Sokół jest w ciężkiej sytuacji i ciężko wyrokować jaki los go spotka. Różnice miedzy tymi klubami a Orlętami to na pewno baza sportowa. Orlęta posiadają piękny obiekt i bardzo dobre boiska, jedyne czego jeszcze nie ma w Radzyniu to sztuczne boisko ale słyszałem o planach i takie ma powstać.
Skąd w ogóle się wzięła piłka nożna w życiu Roberta Chmury i jaką rolę odgrywa?
W piłkę nożną zacząłem grać dosyć późno, bo dopiero w siódmej klasie szkoły podstawowej. Ale to były inne czasy, wszyscy całymi dniami grali w piłkę. Wcześniej przez pięć lat trenowałem pływanie w Lubliniance, ale poszedłem na trening piłki i tak zostało. Całe życie później było związane z tym sportem. Ciężko powiedzieć co bym robił bez niej i nawet się nad tym nie zastanawiam. Wolnego czasu nie mam za dużo, bo prowadzę także działalność gospodarczą ale każdą wolną chwilę staram się spędzać z moją rodziną.
Dziękuje za rozmowę.
Napisz komentarz
Komentarze