Organizatorka zbiórki na rzecz Adrianny Druliak, Katarzyna Pomianowska jest nauczycielem muzyki w Zespole Szkół Muzycznych I i II stopnia im. F. Chopina w Białej Podlaskiej, podobnie jak mama Adrianny - Violeta Druliak.
- Fundusze są zbierane na leczenie i rehabilitację Adrianny. Obecnie 16-latka jest w trakcie badań, rodzina czeka na ostateczną diagnozę. Ma pół twarzy sparaliżowane i prawą część ciała. Uraz głowy jest ciężki. Założyłam zbiórkę, bo lekarze mówią, że leczenie będzie długie i żmudne - mówi Katarzyna Pomianowska.
Uzdolniona muzycznie i tanecznie
Dodaje, że Violeta Druliak jest jej dobrą koleżanką, więc chce pomóc jej rodzinie. - Viola jest bardzo lubiana w środowisku, też jest nauczycielem, więc zależy mi, żeby ją wesprzeć. Zbiórka cieszy się zainteresowaniem, więc wydaje mi się, że dzieje się tak, w myśl powiedzenia - dobro wraca - zaznacza. Wyjaśnia, że Adrianka jest bardzo muzykalna, grała na fortepianie i w zespole szkoły muzycznej.
- Zaczęła trenować taniec towarzyski, występowała na turniejach, ostatnio brała udział w turnieju ogólnopolskim. Dla niej to trudne przeżycie, ale też dla całej rodziny i wszystkich przyjaciół - podkreśla. Ma nadzieję, że Adrianka wróci do zdrowia.
Wskazuje, że z inicjatywy uczniów szkoły muzycznej w niedzielę, 28 lipca odbędzie się kiermasz charytatywny w czasie koncertu Muzyka u Radziwiłłów. - Dzieci chcą upiec smakołyki i sprzedawać jako cegiełki. Solidaryzują się z Adrianką, która jest bardzo lubiana i ze swoją nauczycielką Violą, którą bardzo szanują - wyjaśnia Katarzyna Pomianowska.
Tragiczny wypadek
Taras Druliak tato Adrianki, który też jest nauczycielem w Zespole Szkół Muzycznych im. F. Chopina, przekazuje, że są małe postępy, jeśli chodzi o stan zdrowia jego córki. - Adrianka zaczyna ruszać prawą nogą i palcami prawej ręki - mówi Taras Druliak. Wyjaśnia, że do wypadku doszło 16 lipca ok. godz. 14.30.
- Adrianka jechała moją hulajnogą, będąc na osiedlu, gdzie mieszkamy, spadła z hulajnogi. Była nieprzytomna, dostała drgawek. Zaczęły się zatrzymywać samochody i wezwano pogotowie. Mnie i żony nie było w mieście, bo pojechaliśmy do lekarza, do innej miejscowości. Zadzwoniono do nas, więc natychmiast podjęliśmy decyzję o powrocie. Lekarz neurolog przekazał nam informację, że jest źle, bo jest dużo krwi w mózgu. Kiedy przyjechaliśmy do szpitala była już godz. 17:00. Kiedy wziąłem córkę za rękę nie było żadnej reakcji, zobaczyłem krew na włosach i przestraszyłem się - wspomina Taras Druliak.
Dodaje, że lekarze w Białej Podlaskiej przekazali, że trzeba córkę zawieść do szpitala w Warszawie. - Dlatego karetką Adrianka została przewieziona do stolicy, pojechała z nią moja żona i tam się nią opiekuję. Ja zostałem w domu z młodszą córką - wyjaśnia. Przekazuje, że córka w najbliższym czasie ma mieć rezonans i inne badania.
- Kiedy Adriana dostała drgawek, z ust popłynęła jej piana, co było bardzo niepokojące dla lekarzy. Jak wspomina córka, kiedy wróciła jej świadomość, chciała wstać, ale nie czuła nóg i nie mogła się poruszyć, chciała mówić, ale nie mogła wydać z siebie dźwięku. Jestem wdzięczna ludziom, całkiem przypadkowym, którzy zatrzymali samochody (Adriana spadła na ulicę, gdzie jeżdżą auta) i tym, którzy pomogli mojemu dziecku - dodaje Violeta Druliak.
Jak mówi dyrektor IV LO im. S. Staszica Rafał Wlizło, szkoła udostępniła zbiórkę na swojej stronie na Facebooku. - Adrianna jest bardzo uzdolniona muzycznie i tanecznie, gra na fortepianie, dobrze się uczy. Jest lubiana przez rówieśników i nauczycieli, mamy nadzieję, że szybko wróci do zdrowia - przekazuje Rafał Wlizło.
Napisz komentarz
Komentarze