Od 22 lipca ruszył nabór projektów w BO 2024. Obecna edycja przebiegać będzie zgodnie z założeniami odświeżonego regulaminu BO, który radni zmienili w czerwcu, po przeprowadzonej ewaluacji. - Na potrzeby doskonalenia procedury budżetu obywatelskiego zmieniliśmy uchwałę regulującą obowiązujące zasady – informowała rzecznik bialskiego magistratu, Gabriela Kuc-Stefaniuk, gdy miasto otwierało tegoroczną edycję BO.
Radni wiedzą lepiej?
Radni podczas dyskusji nad kształtem zmienianej uchwały byli ostrzegani przed dwoma zapisami, których należy się wystrzegać. Uwagę zwracał na to dr nauk prawnych Andrzej Halicki, który zabierał głos podczas czerwcowego posiedzenia rady miasta. Pierwszą kwestią było umieszczenie ankiety ewaluacyjnej na liście dokumentów, jakie należy w ramach BO wypełnić, składając wnioski.
- Państwo proponujecie ankietę ewaluacyjną dla autorów i wnioskodawców, tylko nie wiem czy nie przekraczacie tu delegacji ustawowej ustawy o samorządzie gminnym. - Rada gminy w drodze uchwały określa wymagania jakie powinien spełniać projekt BO w szczególności wymogi formalne. Tymczasem ankieta ewaluacyjna nie jest wymogiem projektu, ale narzędziem w procesie ewaluacji, który przeprowadzimy po wykonaniu BO. Zapis o dołączeniu wypełnionej ankiety do wniosku sprawia, że staje się ona wymogiem dla wnioskodawców. To co jest dobrowolne, staje się obowiązkiem, którego niewypełnienie wiąże się z odrzuceniem projektu - wskazywał dr Andrzej Halicki. , autor petycji, które postulowały zmiany do budżetu obywatelskiego w poprzednich latach.
Druga kwestią, którą wskazał do poprawy było zawarte w projekcie uchwały stwierdzenie dotyczące wymogów dotyczących wypełniania wniosku projektowego. Znalazł się tam zapis mówiący o tym, że wnioskodawca powinien podać „jak największą liczbę danych”. - Powinniśmy unikać takiego sformułowania w przepisach, bo to kwestia ocenna i tak się prawa nie tworzy. Kto stwierdzi, że podano więcej lub mniej danych? – dowodził dr Halicki.
Uwagi dr. Halickiego nie zostały podjęte przez radnych w dalszej dyskusji o zmianach w projekcie dotyczącym BO.
Wojewoda nie zignorował
- Mówiłem na sesji o wadach uchwały BO, o tym, że narusza prawo. Nikt się nie odniósł do moich uwag, zostały przemilczane. Za to odniósł się wojewoda – mówi dziś dr Halicki, który po braku reakcji radnych na jego uwagi, podzielił się nimi w petycji wysłanej do organu nadzorczego.. 30 lipca bowiem wojewoda lubelski wydał rozstrzygnięcie nadzorcze w sprawie uchwały regulującej zasady BO w Białej Podlaskiej. Unieważnił nim właśnie te zapisy uchwały, których zgodność z prawem podważał Andrzej Halicki. – Nie rozumiem dlaczego mamy jako podatnicy płacić podwójnie za pracę prezydenta, urzędników i radców UM, której można było uniknąć gdyby poprawki zostały wprowadzone na sesji 27 czerwca? – zastanawia się dr Halicki, bo jak wskazuje, w ramach wszczętego postępowania nadzorczego przez wojewodę, ktoś w UM Biała Podlaska musial do sprawy wrócić, przygotować na piśmie odpowiedź, dokonać analizy przepisów. – Nie można było od razu? – pyta retorycznie dr Halicki.
W rozstrzygnięciu nadzorczym z 30 lipca wojewoda lubelski przypomniał radnym miasta Biała Podlaska, że:
„Uchwała podjęta na podstawie art. 5a ust. 7 ustawy o samorządzie gminnym jest aktem prawa miejscowego, co oznacza, że organ stanowiący musi ściśle uwzględniać wytyczne zawarte w upoważnieniu ustawowym. Rada gminy zobowiązana jest przestrzegać zakresu upoważnienia udzielonego przez ustawodawcę. Z istoty prawa miejscowego wynika, że regulacje w nim zawarte winny w sposób kompleksowy wypełniać delegację ustawową”. Dalej wojewoda wskazał, że :”Przepis prawa miejscowego musi być sformułowany w sposób precyzyjny i czytelny, tak by wynikało z niego, kto, w jakich okolicznościach i jak się powinien zachować, żeby osiągnąć skutek wynikający z tego przepisu. Adresat aktu nie może być zaskakiwany treścią nieostrych czy też niepełnych przepisów(…)”
Odnosząc się konkretnie do przepisów, które unieważnił, wojewoda lubelski argumentował: „(…) posłużenie się w § 5 ust. 3 niejednoznacznym pojęciem „jak największej liczby danych” skutkuje tym, że przyjęta regulacja nie realizuje zasady określoności, którą winny charakteryzować się postanowienia formułowane w powszechnie obowiązujących aktach prawnych. Nie jest możliwe na jej podstawie stwierdzenie, po spełnieniu jakich przesłanek (jakiej liczby danych) za spełniony uznanie wymóg formalny konieczny do dopuszczenia danego projektu do głosowania. (…)
W ocenie organu nadzoru wprowadzenie wymogu złożenia przez osobę zgłaszającą projekt do realizacji w ramach budżetu obywatelskiego wypełnionej ankiety ewaluacyjnej o treści wskazanej w załączniku Nr 2 do kwestionowanej uchwały wykracza poza zakres upoważnienia wynikającego z art. 5a ust. 7 ustawy o samorządzie gminnym. Wymienione we wskazanej powyżej ankiecie ewaluacyjnej kwestie nie dotyczą bowiem wymagań, jakie powinien spełniać projekt budżetu obywatelskiego.”
Kulawe prawo do poprawki
Miasto miało swoje argumenty. W złożonych do nadzoru prawnego wojewody piśmie, wyłuszczyła je wiceprezydent Justyna Gorczyca:
„Ankieta nie stanowi części projektu. (…) Ankieta jest załącznikiem do zgłoszenia a nie do samego projektu (…) elementami zgłoszenia tylko w tym przypadku koniecznymi jest m.in. zgoda rodzica, zgoda na wykorzystanie danych osobowych, udostępnienie wykorzystanych materiałów. Zgłoszenie jest pojęciem szerszym niż sam projekt. Nie da się w sposób precyzyjny i czytelny określić w odniesieniu do każdego rodzaju projektu konkretnych wymagań w zakresie danych. Odnośnie tego elementu projektu zawsze będzie obowiązywała pewnego rodzaju uznaniowość w zakresie kompletności danych. W celu zapobieżenia dowolności oceny przez zespół, a także zapewnienia projektodawcom pewności co do sposobu postępowania wprowadzono w § 7 ust. 3 i 4 uchwały Nr LII/43/23 Rady Miasta Biała Podlaska możliwość dokonania koniecznych w ocenie zespołu uzupełnień i złożenia wyjaśnień. Dopiero brak reakcji autora projektu powoduje jego dyskwalifikację. Stąd nawet użycie określenia „jak największa liczba danych”, czyli określenia oceniającego, którego użycia przy różnorodności projektów nie da się uniknąć nie powoduje dyskwalifikacji projektu bez uprzedniego doprecyzowania w/w okoliczności.”
Wojewoda uznał jednak, że: "(…) z zasady przyzwoitej legislacji odnoszącej się również do przepisów aktów prawa miejscowego wynika nakaz prawidłowego – tj. precyzyjnego i czytelnego formułowania uchwalanych przepisów. Przyjmowane regulacje powinny być skonstruowane w sposób wykluczający wszelką uznaniowość organów stosujących te normy Celem rady gminy winno być zatem takie ukształtowanie treści uchwały, by mieszkańcy nie mieli wątpliwości co do swych praw i obowiązków.”
Przepisy nie istnieją
4 sierpnia kończy się termin składania wniosków do BO. Wnioskodawcy, którzy złożyli projekty przed rozstrzygnięciem wojewody zapewne starali się wypełnić zapisy unieważnionych przez nadzór wojewody części uchwały. Zgodnie z prawem jednak, oceniający projekty pod względem formalnym nie mogą już się tymi przepisami sugerować przy weryfikacji wniosków. Dr Halicki przytacza tu art. 92.1 ustawy o samorządzie gminnym:
„Stwierdzenie przez organ nadzoru nieważności uchwały lub zarządzenia organu gminy wstrzymuje ich wykonanie z mocy prawa w zakresie objętym stwierdzeniem nieważności, z dniem doręczenia rozstrzygnięcia nadzorczego.”
– Należy więc postępować z projektami tak, jakby tych uchylonych przepisów nie było – precyzuje dr Halicki.
Oczywiście na rozstrzygnięcie nadzorcze wydane przez wojewodę przysługuje skarga do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Miasto może je złożyć w ciągu 30 dni od daty doręczenia decyzji wojewody.
Napisz komentarz
Komentarze