Pozytywnym akcentem zakończonych w niedzielę 11 lipca igrzysk był start Darii Pikulik w wieloboju. Zawodniczka zaskoczyła nawet samą siebie, zdobywając srebrny medal.
„Wyniki Pikulik w wieloboju dalej falowały. W wyścigu eliminacyjnym znów poszło jej gorzej, zajęła dziesiąte miejsce. Jednak w kończącym rywalizację wyścigu punktowym 27-latka spisała się fenomenalnie. Od początku jechała w czołówce, raz po raz zdobywając oczka na lotnych finiszach czy dzięki nadrabianiu kolejnych okrążeń względem peletonu” – relacjonuje Eurosport.
Dzień wcześniej też widzieliśmy zawodniczkę, która zaskoczyła. Mimo, że sobotnią walkę Julia Szeremeta przegrała, to bokserka została srebrną medalistką. Bo to były dla polskich kibiców igrzyska zaskoczeń. Raczej nie tych dobrych.
Kiepski wynik
Pozytywnie pokazały się zawodniczki, które nie jechały do Paryża jako kandydatki do podium. Źle wypadli sportowcy, którzy na koncie mają już sukcesy i teraz mieli pokazać, że są marką. Nasi biegacze i biegaczki nie zostali władcami bieżni. O rzucie młotem lepiej zapomnieć. Nie było nas na pływalniach olimpijskich, chociaż przyjęło się myśleć, że właśnie z tych dyscyplinach Polacy zawsze się liczyli.
Właściwie z pewniaków, nie zawiedli siatkarze (srebro) i panie wspinające się na czas (złoto i brąz). Zresztą złoty medal wywalczony na ściance jest jedynym polskim w tym kolorze. To zasługa Aleksandry Mirosław, rekordzistki świata.
Klasyfikację medalową wygrały USA – 126 medali (40 złotych). Potem są Chiny – 91 (40 złotych) i Japonia – 45 (20 złotych). Polska jest na 42 pozycji. Mamy 10 medali: 1 złoty, 4 srebrne i 5 brązowych.
W 2020 roku w Tokio poszło nam lepiej – zdobyliśmy 14 medali, w tym 4 złote. Jeszcze wcześniej w Rio de Janerio było 11 medali.
Co poszło nie nie tak?
Jedni komentatorzy wskazują na potrzebę zmiany szkolenia sportowców. Inni mówią o zmianach w związkach sportowych. Kolejni wymieniają pieniądze. To wszystko jest prawdą – z naciskiem na związki sportowe. Zastrzeżenia do ich działania mają także sami sportowcy.
Zapaśnik Arkadiusz Kułynycz przegrał w Paryżu walkę o brąz.
– Dyskryminowano moją osobę, nie pozwolono mi zabrać sparingpartnera na najważniejszą imprezę w moim życiu. Działacze, którzy rządzą związkiem, niestety nie lubią takich zawodników jak ja, którzy poświęcają wszystko i mają coś do powiedzenia. Jest mi przykro, bo zamiast przyjechać tutaj mój sparingpartner, to działacze przyjechali sobie z osobami towarzyszącymi. Tyle – wyznał po walce.
Finansowe kłopoty ma Polski Związek Kolarski i to odbija się na zawodnikach.
– Ambicje były wyższe, ale zrobiłyśmy wszystko, co mogłyśmy. Nie mam sobie nic do zarzucenia w przygotowaniach i to pomimo tego, jak wygląda nasza sytuacja. W lutym i maju sama musiałam zapłacić za zgrupowanie, a do kwietnia nie miałyśmy żadnej informacji na temat finansowania. Nie miałyśmy kompletnie nic, nawet rowerów. A kombinezony dostałyśmy dzień przed startem. Wałczyłyśmy do końca i możemy być z tego dumne – powiedziała Daria Pikulik.
Weronika Zielińska jechała do Paryża z ambicjami, ale spaliła trzy podejścia w podnoszeniu ciężarów. Nie oszczędzała słów.
– Co powinno się zmienić? Przede wszystkim komunikacja między ludźmi. Powinniśmy spojrzeć na to, że ciężary są na dnie i jest bardzo słabo. Powinniśmy współpracować, a nie sobie przeszkadzać – mówiła o związku.
I narzekała: – Kondycja polskich ciężarów jest, jaka jest. Trudno mi oceniać, bo z moją trenerką od początku pracujemy trochę na uboczu. Nie wchodziłyśmy w układy, jakie panują w związku i ogólnie w związkach sportowych. Uważam, że jesteśmy zamknięci na szerszą perspektywę i niektóre osoby nie chcą dopuścić do pracy ludzi młodych. Czasem też nie chcą dać spokoju, tak jak mi i mojej trenerce.
Napisz komentarz
Komentarze