- Znajdujemy się w Krzewicy, przy remizie strażackiej. Miały już miejsce warsztaty instrumentalne. Była to nauka gry na bębenku obręczowym, na skrzypcach, na basach. Odbyły się też warsztaty taneczne, uczestnicy uczyli się tańczyć polki i oberki. Mamy sporo gości z zewnątrz uczestniczących w warsztatach i potańcówce. W warsztatach instrumentalnych wzięło udział pięć osób, a w tanecznych ok. 20 osób. Z kolei na poprzednich warsztatach bębniarskich musieliśmy zamknąć wcześniej listę, by wystarczyło dla wszystkich instrumentów. Wydaje się, że frekwencja na potańcówce, która będzie miała miejsce po warsztatach będzie wysoka - zaznaczyła Aleksandra Szmytko koordynatorka projektu Gminna potańcówka na dechach.
Wiejskie tradycje
- Dostaliśmy dotację w ramach programu Kultura - Interwencja. W tym roku udało się nam pozyskać najwyższą, przez ostatnie cztery lata, dotację wysokości 38 tys. zł - mówiła Aleksandra Szmytko. Dodała, że jej zdaniem projekt jest ważny dla regionu i tożsamości lokalnej. - Dlatego myślę, że Narodowe Centrum Kultury patrzy na niego przychylnym okiem, gdyż z roku na rok się rozwija i przyciąga coraz więcej ludzi. To co nas cieszy, że zarażamy pasją do tego, co było dawniej. Udaje nam się kontynuować tradycję, która żyła kiedyś. Głównym celem projektu jest edukacja kulturalna, powracanie do pieśni i melodii ludowych mistrzów. Jest to kontynuowanie tradycji wiejskiej południowego Podlasia - mówiła Aleksandra Szmytko. Wskazała, że została uczennicą Zdzisława Marczuka, gra na skrzypcach, jeździ też na różne festiwale i poznaje różnych muzyków, w ten sposób ma okazję zaprosić ich do współpracy. - Zależy nam, żeby prezentować muzykę tradycyjną na wysokim poziomie - zaznaczyła.
Cały region zaczął tańczyć
- Potańcówki przyjęły się już w gminie Międzyrzec Podlaski. Robiliśmy diagnozę potencjału kulturotwórczego w gminie, to mieszkańcy pytani, z czego kojarzą Gminny Ośrodek Kultury, najczęściej wypowiadali się, że z potańcówek. Myślę, że ważna jest konsekwencja w działaniu. Istotne jest też to, że potańcówki organizujemy każdego roku z różnymi kapelami i w różnych miejscach, wpisały się w nasz kalendarz wydarzeń - mówiła Sylwia Hubica dyrektor GOK w Międzyrzecu Podlaskim z/s w Wysokim. Dodała, że gmina Międzyrzec Podlaski jako pierwsza odświeżyła tradycję potańcówek. - Dopiero później również cały region zaczął tańczyć. Potańcówki w sposób taki jak my to robimy, zaczęły się w 2021 r., skorzystaliśmy oczywiście ze wsparcia Narodowego Centrum Kultury organizującego program Kultura - Interwencja. Mam nadzieję, że otrzymamy dotację w kolejnym roku, ale nawet jeśli nie to, tradycję potańcówek będziemy podtrzymywać - podkreśliła Sylwia Hubica. Zauważyła, że pomysł potańcówek wyszedł od jednej z członkiń zespołu ludowego “Leśne echo” z Zaścianek. - Zofia Nestorowicz powiedziała mi pewnego dnia, że wspaniale byłoby zorganizować tańce jak kiedyś były. Tak to się zrodziło. Mieszkańcy pamiętają jeszcze potańcówki, które się odbywały dawniej. Wiem, że zabawy funkcjonowały w Maniach, ale nie tylko. Są starsze osoby, które wspominają, że brały udział w tego typu imprezach w swoich latach młodości. Staramy się odtwarzać tamten klimat, ale oczywiście żadna z organizatorek naocznie nie widziała jak się wówczas bawiono - przyznała Sylwia Hubica.
Napisz komentarz
Komentarze