Może nie był gwiazdą największego formatu, ale Felicjan Andrzejczak zapisał się w historii polskiej muzyki. Mógłby nie zaśpiewać już nic innego w życiu, bo sławę zyskał dzięki tej jednej piosence. To „łamaczka serc”, którą w taki sposób umiał wykonać tylko on.
„Jolka, Jolka pamiętasz” już jednak nie zaśpiewa. Felicjan Andrzejczak zmarł, mając 76 lata.
Tylko ten głos
„Nie mam słów, żeby Cię pożegnać... Odpoczywaj w spokoju. Serce pęka. Droga Rodzino, przyjmij moje kondolencje" – tak muzyka w internetowym wpisie pożegnał Krzysztof Cugowski, tak samo jak Andrzejczak – wokalista Budki Suflera.
Bo trzeba wiedzieć, że przez lata ten popularny zespół miał wielu frontmenów i frontmenek. Teraz Budka może się kojarzyć raczej z Cugowskim, ale to Andrzejczak miał swój wkład w największe przeboje.
„Czas komety”, „Czas ołowiu”
Jego charakterystyczny głos idealnie pasował do „Jolki...”, kiedy śpiewał o tym, że „silnik rzęził ostatkiem sił”, a „plażą szły zakonnice”. Była to opowieść o gorącym, smutnym, zakazanym romansie mężczyzny z mężatką.
Tak samo inny – niż Andrzejczaka – głos nie pasowałby tak idealnie do „Czasu komety”, kiedy śpiewał, żeby wizje przyszły do niego. I nikt nie potrafiłby w taki sposób zaśpiewać „Czasu ołowiu”.
I choć wielu się starało, choć próbowali, to nigdy nie powstał udany cover tych przebojów bez udziału Felicjana Andrzejczaka.
"Ta muzyka zostanie na zawsze"
„Dwadzieścia minut temu dotarła do nas bardzo smutna wiadomość o śmierci Felicjana Andrzejczaka. W takich chwilach nie mówi się nic. W milczeniu wyświetla nam się to, co dobrego nas ze sobą łączyło. Słyszymy tylko to, co pięknego wspólnie stworzyliśmy. Ta muzyka zostanie na zawsze.
Dziękujemy Ci Felku za każdy dźwięk. Rodzinie przesyłamy najszczersze wyrazy współczucia” – to pożegnanie ze strony samej Budki Suflera.
A zespół Lombard dedykuje fanom piosenkę „Nie żałuję niczego”.
Napisz komentarz
Komentarze