Z wykształcenia i zawodu jest browarnikiem. – W 1966 roku skończyłem Technikum Przemysłu Browarniczego w Tychach – opowiada Stanisław Głąb ze Zwierzyńca. – Z perspektywy czasu oceniam, że to był bardzo dobry wybór.
Pan Stanisław po szkole trafił do lubelskiego browaru. Pracował i studiował na Akademii Rolniczej w Lublinie. Później związał swoją pracę zawodową ze Zwierzyńcem, gdzie był dyrektorem browaru. Przez kilka lat kierował też zakładem produkującym piwo w Krasnymstawie.
Nie tylko Europa
Pasja kolekcjonerska pojawiła się u niego w 1966 r., a więc po maturze. Od tamtej pory kolekcja stale się rozrastała. Dziś pan Stanisław ma w swoim mieszkaniu prawie 20 tys. sztuk kufli i szklanek do piwa z prawie 200 krajów świata. – Swoją kolekcję dzielę na Polskę, Niemcy i resztę świata – wskazuje nasz rozmówca. – W Europie nie ma kraju, z którego nie miałbym kufla w swojej kolekcji.
Niektóre to prawdziwe perełki. Wśród najcenniejszych wylicza eksponaty z Monako i Liechtensteinu. – Mam też „szkło” z Krymu i to zarówno, gdy przed 2014 r. działał tam browar ukraiński, jak i po tej dacie, gdy doszło do aneksji Krymu przez Rosję – opowiada kolekcjoner.
Najstarszy eksponat pochodzi z Niemiec i pamięta koniec XIX w. Za Odrą powstawały również największe kufle. Mają pojemność 3 litrów, a pan Stanisław ma je w swojej kolekcji. Z Niemiec pochodzą również zdobione kufle porcelanowe z przykryciem i pozytywką (muzyka z pozytywki poprawiała humor, poza tym mogła być przydatna, gdy zabrakło towarzystwa przy stole), a także z wizerunkiem uśmiechniętego papieża Benedykta XVI (browar z Bawarii wyprodukował dwa wzory takich kufli, oba ma w swojej kolekcji mieszkaniec Zwierzyńca).
Było o Niemczech, teraz o Rosji. O tym, że obywatele tego drugiego kraju przekładają wódkę nad piwo wszyscy chyba wiedzą. Pan Stanisław ma w swoich zbiorach około 20 rosyjskich kufli, ale żaden z nich nie rzuca na kolana. Zero finezji. – Jakby spod siekiery wyszły – przekonuje pan Stanisław.
Niemiec sprzątnął
Jeśli chodzi o kontynenty, to na drugim miejscu – po Europie – jest Azja. Najwyżej ceni sobie eksponat z Bhutanu. Kufel z państwa we wschodnich Himalajach to prawdziwy rarytas. Z Bhutanu ma, z Korei Północnej wprost przeciwnie. Bo kufel z kraju rządzonego twardą ręką przez Kim Dzong Una, naprawdę ciężko jest zdobyć. – Z Korei Północnej trudno jest cokolwiek wywieźć, bo za wszystko można trafić do więzienia – mówi nasz rozmówca. – Wiem o tym, bo mój znajomy z Litwy miał kłopoty.
Siedem albo osiem lat temu dowiedział się o koreańskim kuflu, który pojawił się nad Wisłą. Pan Stanisław już witał się z gąską, ale kufel made in Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna sprzątnął mu sprzed nosa kolekcjoner z Niemiec…
Ale są arabskie Liban, Syria czy Irak, jest Indonezja (z największą liczbą wyznawców islamu na świecie), są i katolickie Filipiny.
W kolekcji Stanisława Głąba są eksponaty z obu Ameryk, Australii i Afryki. Niektóre to prawdziwe dzieła sztuki. Za niektóre trzeba zapłacić i to słono, ale zdecydowana większość pochodzi z wymiany z innymi kolekcjonerami (towar za towar), kupowana była na pchlim targu albo na przykład na krasnostawskich Chmielakach. – Ciekawą szklankę dostałem na przykład ze Strefy Gazy, natomiast z Izraela mam z 15 szklanek – opowiada.
Prawdziwa miłość
Kolekcja Stanisława Głąba dobija właśnie do 20 tys. sztuk kufli i szklanek. Gdzie to wszystko trzyma? – Gdybym wszystkie chciał wystawić na półki, to zabrakłoby miejsca w mieszkaniu, dlatego na półkach jest jedynie część kolekcji – śmieje się nasz rozmówca. – Żona już teraz najchętniej wysłałaby mnie z moimi skarbami w kosmos, ale na szczęście rozumie moją pasję, która zresztą – z całym szacunkiem – pojawiła się w moim życiu wcześniej niż ona.
Jako doświadczony browarnik nasz rozmówca przypomina, że piwo znane jest od wieków na całym świecie, ale w niektórych krajach – ze względów religijnych – nie można go spożywać (dla przykładu, w Zjednoczonych Emiratach Arabskich produkowane jest piwo wyłącznie bezalkoholowe). Do jego produkcji używa się nie tylko chmielu i jęczmienia, ale też prosa, ryżu, a nawet bananów. – Najważniejsza jest odpowiednia fermentacja – wskazuje emerytowany browarnik.
Oprócz kufli, Stanisław Głąb kolekcjonuje etykiety z butelek z piwem. – Dojeżdżam z nimi do 100 tys. sztuk z całego świata – opowiada. – Każda jest inna. Mam etykietę nawet z Wyspy Wielkanocnej
Jak wynika z naszych informacji, mieszkaniec Zwierzyńca posiada największą prywatną kolekcję kufli i szklanek do piwa w Polsce. – Jak już coś się kocha, to się kocha na całe życie – przyznaje 77-letni kolekcjoner.
Napisz komentarz
Komentarze