Jedna ze znanych sieci aptek w naszym kraju zaczęła sprzedawać w swoich placówkach piwo bezalkoholowe. To Ale Gym Beer by Iguana, którego producent opisuje produkt jako piwo bezalkoholowe typu lager z dodatkiem błonnika, aminokwasów z drożdży piwowarskich, BCAA, ekstraktu z nasion guarany oraz naparu z owoców morwy białej.
Przy kasie w aptece mam przed nosem stojak z PIWEM
„Sprzedaż piwa w aptece ogólnodostępnej, nawet pozbawionego alkoholu, wzburzyła część środowiska farmaceutów. Co poszło w tym kraju nie tak, że wchodzę do apteki i przy kasie mam przed nosem stojak z PIWEM?” – pytała w mediach społecznościowych dr n. farm. Anna Makowska (influencerka znana także jako „Doktor Ania”)” – donosi rynekzdrowia.pl.
I dodaje, że celebrtyka punktowała to, że zysk się liczy, ale nie może stać nad kosztem zdrowia pacjentów.
Tymczasem sieć tłumaczyła, że wprowadzenie piwa do asortymentu jest podyktowana „trudną sytuacją ekonomiczną aptek i szukaniem sposobu na lepsze zaspokajanie potrzeb klientów”.
Kontrola ma ustalić, czy taki towar można sprzedawać w aptece
W sprawę włączyli się teraz Główny Inspektorat Farmaceutyczny i Główny Inspektor Sanitarny. Sprawdzają, czy piwne apteki nie łamią prawa.
Chodzi o ustalenie, czy proponowany klientom towar jest „środkiem spożywczym zawierającym w swoim składzie farmakopealne naturalne składniki pochodzenia roślinnego”. I czy sprzedaż może odbywać się w aptece.
I z tym może być problem, bo jeszcze w sierpniu Marek Zalega, wojewódzki inspektor farmaceutyczny w Łodzi, wyjaśniał w wp.pl: – W mojej ocenie, piwo bezalkoholowe, o którym mowa, może zostać zakwalifikowane do grupy środków spożywczych zawierających w swoim składzie farmakopealne naturalne składniki pochodzenia roślinnego.
Napisz komentarz
Komentarze