W czasie koncertu walentynkowego w MOK pn. "Usta milczą, dusza śpiewa", wystąpili: Witold Matulka - tenor, Andrzej Wiśniewski - tenor, Filip Borowski - satyryk, prowadzący koncert, Klaudia Duda-Jantura - sopran, Vlasta Traczyk - pianistka.
- Miałem pewne obawy, przed koncertem w Międzyrzecu Podlaskim, nie wiedziałem, czy publiczność dopisze, bo wcześniej nie występowałem w tym mieście. Nie wiedziałem jak zostanie przyjęta klasyka i czy przyjdą widzowie. Jednak sala była wypełniona po brzegi. Nie mogłem nawet kupić przed koncertem dwóch biletów, bo wszystkie miejsca były zajęte - mówi Witold Matulka śpiewak operowy.
Podkreśla, że publiczność przyjęła artystów we wspaniały sposób. - Na koniec nie zabrakło owacji. Wszyscy wstali. W czasie koncertu widzowie śpiewali z artystami takie utwory jak “Wielka sława to żart”, “Usta milczą, dusza śpiewa”. Zostaliśmy gorąco przyjęci. Czuję wielką satysfakcję z wystąpienia w Międzyrzecu Podlaskim. Dobór repertuaru i różnorodność, bo wystąpił m.in. Filip Borowski, który zajmuje się satyrą i komedią, założyciel grupy “Filip z konopi”, sprawiła, że koncert był znakomitym wydarzeniem - zaznacza Witold Matulka. Dodaje, że Filip Borowski ma duże wzięcie na swoje występy i organizuje wydarzenia ze swoim udziałem raz w miesiącu, w Warszawie.
- Myślę, że publiczność doskonale bawiła się opowieściami, satyrami Filipa Borowskiego. Dobrałem repertuar tak, żeby pojawił się uśmiech, ale też łza w oku. Z kolei wspólnie z Andrzejem Wiśniewskim wykonaliśmy “O sole mio”, “Brunetki, blondynki”. Towarzyszyła nam też wspaniała artystka młodego pokolenia - Klaudia Duda. Zaprezentowaliśmy muzykę filmową, ale też operową i operetkową. Dla każdego było coś dobrego - zaznacza Witold Matulka.
Przyznaje, że przed każdym koncertem już dwa tygodnie wcześniej zaczyna przygotowania. - Codziennie rozśpiewuję się, bo głos musi być w formie. Milczenie jest złotem dla głosu, ale nie może trwać zbyt długo. Jeżeli w śpiewaniu jest dwutygodniowa przerwa, to pojawia się kłopot ze sprawnością głosu. Codziennie ćwiczę z nutami, żeby odświeżać utwory. Mieszkam w bloku, ale mam sąsiadów, którzy jakimś cudem to wytrzymują. Z czego się bardzo cieszę. Przygotowania to praca, która zajmuje kilka godzin dziennie. Jeżeli uczę się nowego utworu, to poświęcam na jego nauczenie się jeszcze więcej czasu - podkreśla Witold Matulka.
Wskazuje, że koncert przygotowywał organizacyjnie wspólnie z naczelnik urzędu miasta Anną Kaliszuk. - Miałem bardzo dużo zadań, m.in. zająłem się dobraniem grupy, ale nie tylko ja miałem wiele pracy, znakomitą jej część wykonała Anna Kaliszuk, której bardzo dziękuję. Dziękuję burmistrzowi Pawłowi Łysańczukowi oraz dyrektorowi Andrzejowi Marciniukowi, że koncert mógł się odbyć właśnie w Międzyrzecu Podlaskim - zaznacza Witold Matulka. Wskazuje, że atmosfera w czasie koncertu była bardzo miła.
- Po raz pierwszy spotkałem się z Andrzejem Wiśniewskim, Klaudia Duda poznała innych artystów dopiero w czasie próby. Miały miejsce w sumie dwie próby. Jestem bardzo szczęśliwy, że mogłem wystąpić w Międzyrzecu Podlaskim. Wcześniej nie odbywały się tam podobne koncerty. Jak rozpopularyzowałem koncert na Instagramie i Facebooku, pojawiła się inna agencja, która organizuje koncert w Dzień Kobiet. Z czego się bardzo cieszę, bo chciałbym, żeby Międzyrzec wybrzmiewał muzyką klasyczną. Chciałbym wrócić do Międzyrzeca z kolejnym koncertem, może to się uda w Dzień Matki - mówi Witold Matulka.
CZYTAJ TEŻ:
Napisz komentarz
Komentarze