Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 05:33
Reklama
Reklama

Doktor Haidar ratuje najmniejszych pacjentów

Minęło osiemnaście lat od czasu, kiedy w wojewódzkim szpitalu powstał oddział neonatologii. Dziś pod przewodnictwem dr. Riada Haidara należy do najbardziej znanych i cenionych w całej Polsce, prężnie funkcjonuje, rozwija się, a przede wszystkim zajmuje się ratowaniem i opieką nad wcześniakami i noworodkami, które w wielu wypadkach potrzebują natychmiastowej pomocy.
Doktor Haidar ratuje najmniejszych pacjentów

Autor: Adam Trochimiuk

Początkowo neonatologia nie działała jako odrębny twór. Owszem, tradycyjny oddział noworodkowy oraz patologia istniały od początków szpitala, jednakże dopiero na ich bazie utworzono neonatologię. Na samym początku w jednej sali.

– Posiadaliśmy wtedy cztery stanowiska intensywnego nadzoru, ale czasem w sali przebywało o wiele więcej pacjentów, ponad nasze możliwości. Szybko zatem okazało się, że taki oddział to strzał w dziesiątkę i dyrekcja doszła do wniosku, zresztą za namową środowiska, że trzeba go rozszerzyć – opowiada Haidar.

W efekcie przy kolejnej restrukturyzacji szpitala oddział neonatologii oraz intensywna terapia z oddziałem dla noworodków znalazły swoje miejsce. Obecnie dysponuje 45 łóżkami, z czego 25 to tzw. łóżka "rooming-in" dla matki z dzieckiem. Na oddziale pracuje ośmiu lekarzy, w tym sześciu ze specjalizacją pediatrii i neonatologii, a dwóch szlifuje swoje umiejętności w tym zakresie.

Cuda się zdarzają

Doświadczeni lekarze są w stanie udzielić pomocy każdemu noworodkowi – wcześniakowi czy urodzonemu o czasie, który z pewnych przyczyn wymaga interwencji. Ba, dzieci trafiają na oddział nawet po wypisie, gdy pojawi się jakiś zdrowotny problem.

Haidar podkreśla, iż jako twórca neonatologii może śmiało stwierdzić, że jego oddział jest znany nie tylko lokalnie ale i na poziomie krajowym. – Wszyscy wiedzą jak profesjonalny jest to oddział. Przyznano nam trzeci poziom referencji, czyli najwyższy, jeżeli chodzi o jakość udzielanych usług dla potrzebujących pacjentów. Nie wszystkie oddziały w Polsce tak mają - dodaje ordynator.

Pomoc WOŚP

Ze względu na ogromny profesjonalizm od pięciu lat bialska neonatologia nosi imię Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i to ona ufundowała znaczną część posiadanych urządzeń. - Gdyby nie ten sprzęt i fachowa pomoc z górnej półki, dzieci nie miałyby szans na przeżycie. To ogromna pomoc dla oddziału - mówił nam Haidar.

Wyjątkowość oddziału to również organizowany już po raz drugi w bialskim szpitalu Dzień Wcześniaka. Wtedy też rodzice wraz z uratowanymi dziećmi spotykają się we wspólnym gronie. Haidar podkreśla, że gdy wówczas patrzy na to jak dzieciaki normalnie rozmawiają a nawet sobie dokuczają, ogromnie raduje mu się serce. W grupie wygląda to niesamowicie, wiedząc, że uratowane dzieci są normalne i zdrowe.

Zna każdego pacjenta

Ordynator zna każdego pacjenta i dokładnie pamięta każdą historię walki o życie dzieci, które przyszły na świat na przykład w 25. tygodniu ciąży, ważąc jedynie 700 gram. Wspomina m.in. Kasię, która przyszła na świat jako bardzo malutka istota.

- Dzisiaj chodzimy do tego samego kościoła. Czasami słyszę, że dzieckiem, które najgłośniej i najpiękniej śpiewa, jest właśnie ona - mówi z zadowoleniem Haidar.

A najmniejszy wcześniak, który przyszedł na świat w bialskim szpitalu ważył zaledwie 390 gramów.

Maciej Maciejuk

Cały artykuł czytaj w papierowym i elektronicznym wydaniu "Słowa" nr 51

 



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busaAutor komentarza: AndrzejTreść komentarza: Ja na temat specjalności.Byłem w wojsku 40 lat wstecz, na szkole młodszych specalistów i po niej zostałem dowódcą obsługi R-140 M.Myślałem że nie ma już tej specjalności,a to dlatego że taka radiostacja,tzn,anteny nadawcze wysyłają w eter tyle energii,że każdy może szybciutko zlokalizowac miejsce.Nawet wtedy,w latach 80 mówiono nam że każda rsdt.dużej mocy to ,,świeci jak zimny ogień odpalony z zupełnej ciemności'.Oczywiście były na radiostacji urządzenia do pracy zdalnej,chyba z odległości do 150m,ale nigdy tego nie ćwiczyliśmy.Więc jestem bardzo zdziwiony,że wojsko ciągle szkoli ludzi z alfabetu Morsa,jest to przestarzałe,przy dzisiejszej cyfryzacji.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:33Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: BartekTreść komentarza: Nie sposób nie dostrzec emocji, jakie towarzyszą Twojej wypowiedzi, ale wydaje mi się, że przedstawiasz rzeczywistość w sposób nazbyt uproszczony i jednowymiarowy. Oczywiście, dorosłość wymaga odpowiedzialności, a założenie rodziny jest jej istotnym elementem, ale przecież nie jest to jedyna definicja dojrzałości czy wartości człowieka. To, że ktoś nie ma jeszcze rodziny, nie oznacza, że jego opinie na temat patriotyzmu, obronności czy poświęcenia nie mają znaczenia. Twoja krytyka młodych ludzi, którzy mówią o wojnie czy bohaterstwie, opiera się na założeniu, że każdy, kto nie doświadczył wojny, idealizuje ją i traktuje jako romantyczną przygodę. To spore uogólnienie. Faktycznie, są osoby, które mogą nie rozumieć w pełni, czym jest wojna, ale równie dobrze można powiedzieć, że ktoś, kto nigdy nie służył w wojsku, może mieć bardzo realistyczne i świadome podejście do tych spraw. Nie jest to czarno-białe. Co więcej, podkreślasz, że polska tradycja heroizmu, którą wiążesz z upadkiem I i II Rzeczypospolitej, jest przyczyną problemów naszego kraju. Nie sposób jednak nie dostrzec, że właśnie ta tradycja dała nam bohaterów, którzy walczyli o niepodległość i wolność – nie tylko w zbrojnych konfliktach, ale też w codziennej pracy, działalności politycznej i społecznej. Zgadzam się, że wojna to koszmar – brud, smród, krew i cierpienie. Nikt, kto naprawdę rozumie jej naturę, nie traktuje jej jako romantycznej przygody. Ale czy oznacza to, że nie powinniśmy o niej rozmawiać, przygotowywać się do obrony kraju, czy doceniać poświęcenia tych, którzy byli gotowi walczyć za swoje ideały? Krytyka młodych, którzy szukają swojego miejsca w tradycji wojskowej czy patriotycznej, wydaje się nieco niesprawiedliwa. To nie znaczy, że są naiwni – być może po prostu szukają sensu, który jest głęboko zakorzeniony w naszej historii i kulturze. Ostatecznie, odwaga i odpowiedzialność nie mają jednej definicji. Można być odpowiedzialnym i odważnym w rodzinie, ale również w służbie publicznej, w wojsku, czy po prostu w codziennym życiu. Każdy etap życia ma swoje wyzwania i nie powinniśmy deprecjonować jednych wyborów na rzecz innych.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 09:01Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: "dlatego, że", nieuku, zapamiętaj. Nie ma żadnego "dlatego, bo".Data dodania komentarza: 21.11.2024, 08:45Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama