Strażacy z bialskiej jednostki do tego typu zgłoszeń wyjeżdżają średnio 20-30 razy w ciągu roku. - Na takie akcje jeździmy coraz rzadziej, tylko wtedy gdy jest zagrożenie przy budynkach użyteczności publicznej, szkołach. Rzadko jeździmy do budynków prywatnych, gdzie zagnieździły się osy czy szerszenie. Wtedy zajmują się tym firmy, które są pod tym względem wyspecjalizowane – mówi aspirant Andrzej Misiejuk, dowódca sekcji Białej Podlaska PSP.
Sposób w jaki strażacy zajmują się tymi owadami nie należy do najłatwiejszych. Wszystkie czynności wykonywane są w specjalnych kombinezonach, chroniących przed ukąszeniami. - Najczęściej trafiamy na kokon, który owijamy w worek foliowy i odcinamy – tłumaczy dowódca, aspirant Andrzej Misiejuk. Gdy nie ma kokonu owady wciągane zostają specjalnym odkurzaczem w foliowy worek, a miejsce, w którym przebywały zostaje spryskane specjalnym preparatem odstraszającym. Złapane osy, pszczoły lub szerszenie są transportowane w ustronne miejsce z dala od miasta, takie jak np. las, i tam wypuszczane na wolność.
Napisz komentarz
Komentarze