Stanisław J., 46-letni mieszkaniec Derewicznej w gminie Komarówka Podlaska, jechał trasą Radzyń Podlaski-Wisznice. W Bezwoli stracił panowanie nad swoim volkswagenem golfem, zjechał do rowu i bokiem auta uderzył w drzewo.
Do wypadku pierwsi dojechali strażacy. Jak czytamy w komunikacje Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Radzyniu Podlaskim, kierowca miał widoczne obrażenia i nie dawał znaków życia. Gdy przyjechało pogotowie, lekarz mógł już tylko stwierdzić zgon.
Dalsze działania należały do strażaków. Oprócz strażaków zawodowych, do wypadku przyjechała Wojskowa Straż Pożarna z Bezwoli. Dowództwo nad akcją przejął komendant radzyńskiej PSP Franciszek Filipiuk. Strażacy za pomocą wyciągarki odciągnęli samochód od drzewa, na którym był zaklinowany. Aby wydobyć ciało, musieli rozcinać karoserię golfa.
Mieszkaniec Derewicznej zginął, bo prawdopodobnie jechał za szybko.
Aneta Franczuk
Cały artykuł czytaj w papierowym i elektronicznym wydaniu "Słowa" nr 4 z 24 stycznia
Czytaj też: Dina zrzuca mundur
Napisz komentarz
Komentarze