W Radzyniu urodziło się dziecko - Klub Morsa. Na razie nieformalny, ale błyskawicznie przybywa zarówno członków, jak i fanów. Filmik zamieszczony w sieci z pierwszego radzyńskiego morsowania bił rekordy polubień. Radzyńskie morsy żartują, że tworzą historię....
A zaczęło się od tego, że Łukasz i Michał Wołodko chcieli sprawdzić, jak to jest być morsem. Bracia są czynnymi sportowcami, biegają, podciągają się na drążku. Są nie tylko zawodnikami, ale współorganizatorami radzyńskich zawodów. Morsowania spróbowali w Lublinie nad Zalewem Zemborzyckim i wciągnęło ich. - Było super! Niesamowite wrażenia. To uzależnia - mówi Łukasz Wołodko. I dodaje: - Pojechaliśmy do lubelskiego Klub Morsa, żeby nabrać doświadczenia i porozmawiać z kolegami bardziej zaawansowanymi w morsowaniu. Dowiedzieliśmy się wielu fajnych rzeczy i spróbowaliśmy
Adrenalina i endorfiny
Jak było? - Pozytywne emocje, odczucia i wszystko na raz. Adrenalina, emdorfiny, mega sprawa, fajni ludzie - mówią. Lodowa inicjacja nastąpiła w Nowy Rok, a już w niedzielę 6 stycznia weszli do wody w Radzyniu przy tamie nad Białką. Zebrała się grupa pięciu śmiałków. Temperatura powietrza wynosiła wtedy minus szesnaście stopni! - Wybraliśmy miejsce, ale nikomu nie przyszło do głowy latem, żeby zbadać grunt. Zrobiliśmy to więc przy pomocy wędki. Okazało się, że głębokość jest idealna, ok. 1,5 metra - opowiada Łukasz. Do wody schodzili po zwykłej drabince. Oprócz Michała i Łukasza pionierami radzyńskiego morsowania zostali: Wojciech Sawicki i Łukasz Czarnecki z Radzynia, którzy kąpali się w lodowatej wodzie po raz pierwszy, oraz mors z większym doświadczeniem - Kamil Kozak z Czemiernik. Z pierwszego morsowania nakręcili filmik i wrzucili do sieci. Facebook pękał od komentarzy - "brawo panowie", "wielki szacun".
Aneta Franczuk
Cały reportaż w elektronicznym i papierowym wydaniu Słowa nr 4.
Napisz komentarz
Komentarze