Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 05:18
Reklama
Reklama

Od małego chciałem być jak najbliżej koni

Od kilku miesięcy miłośnicy koni arabskich a przede wszystkim stadniny koni w Janowie Podlaskim mogą cieszyć się wartościową pozycją w swojej biblioteczce. Ewa Bagłaj, pisarka oraz dziennikarka, napisała książkę pt. "Marek Trela. Moje konie, moje życie." To poruszająca i wartościowa podróż z byłym już prezesem stadniny, pełna ciekawych historii i wspomnień
Od małego chciałem być jak najbliżej koni

Przygoda Marka Treli z końmi rozpoczęła się dość wcześnie, bo już w wieku 12 lat, gdyż z rodzicami mieszkał blisko klubu jeździeckiego Legia.

– Podczas spacerów widzieliśmy trenujących jeźdźców. Był to dla mnie fascynujący widok - siodła, konie.... Od małego chciałem być jak najbliżej koni. To spowodowało, że wywarłem pewien nacisk na rodzicach i zapisali mnie do szkółki jeździeckiej. Tam też trafiłem pod opiekę profesjonalistów. Było to dla mnie wielkie szczęście, gdyż w końcu mogłem jeździć z najlepszymi – opowiada.

Pojawiły się jednak dość niesympatyczne następstwa. – Jeźdźcy ze szkoły potrzebowali najlepszych koni, w dodatku ciągle były one wymieniane. My za to jeździliśmy na "emerytach" i na koniach z ciężkim charakterem, które nie miały odpowiednich zdolności. Musiało tak jednak być – tłumaczy.

Plusów wynikających z przebywania i obserwowania mistrzów było jednak więcej. – To dawało nam ładunek wiedzy i wiele przemyśleń na przyszłość, kiedy mogliśmy planować sobie karierę po skończeniu studiów - dodaje. Ostatecznie przypadła ona na czas w Janowie Podlaskim.

Prawdziwy przełom

Prawdziwym bodźcem, który jeszcze mocniej pobudził zamiłowanie do koni, był Andrzej Kryształowicz, wieloletni dyrektor janowskiej stadniny, wychowawca pokoleń osób jemu podobnych.

– Był wspaniałym hodowcą i miał ciekawą osobowość. Opowiadał mi mnóstwo historii, które przepełnione były ogromną wiedzą. Niezauważalnie zaczęliśmy coraz więcej dyskutować na te tematy. Miałem coraz więcej pytań, na które odpowiadał podczas obchodów, czy wieczornych rozmów. Wtedy też zupełnie niespodziewanie nabyłem wiedzę hodowlaną – opowiada Trela.

Pracę w janowskiej stadninie rozpoczął jako lekarz weterynarii. – W obecnych czasach, kiedy właściwie autorytetów nie ma lub ich się nie szanuje, miałem szczęście, że ja na swojej drodze ich spotykałem. Pokazywano mi, że praca lekarza weterynarii to nie jest nic strasznego i można być niesamowitym fachowcem, wręcz gentlemanem. Pokazano mi zawód od takiej strony, by chciało się go wykonywać - wspomina.

Książka katalizatorem

Pomysł na książkę powstał m.in. przez sytuację związaną z niespodziewanym i nagłym zwolnieniem Marka Treli z funkcji prezesa stadniny w Janowie.

- To był pewnego rodzaju katalizator, dzięki któremu książka mogła powstać. Sam pomysł zakiełkował po jednym z wielkich sukcesów Pianissimy. Od dawna myślałam o takiej książce, ale nie sądziłem że to ja ją napiszę – śmieje się Ewa Bagłaj.

Czuła bowiem, że ma zbyt małą wiedzę, by stać się jej autorką. – Jednak gdy pan Marek został przewodniczącym WAHO i na dodatek zdarzyła się sytuacja ze zwolnieniem, przestałam mieć jakiekolwiek wątpliwości i udało mi się go namówić do stworzenia takiej książki - dodaje.

Jak autorka wspomina prace nad książką? – Zaskakiwały mnie rozmowy. Za każdym razem przynosiły coś nowego, ponieważ Marek Trela jest wspaniałym rozmówcą i wymarzoną osobą do pracy nad książką. Jego opowieści były niesamowite, opowiadane z dramaturgią, bardzo barwnie. Można ich słuchać wiele razy a potem mieć odczucie, jakby się ich słuchało pierwszy raz. Wspaniale wspominam ten okres pracy nad książką – opowiada Bagłaj.

Maciej Maciejuk

Więcej na ten temat w papierowym i elektronicznym wydaniu "Słowa" nr 4.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

E.Mysia 01.02.2017 11:01
Gdzie można kupić tę książkę... Bardzo jestem ciekawy, czy w książce jest coś ze wspomnień o Anastazji P.

Adrian W. 06.02.2017 20:55
Pewnie w księgarniach bialskich i w Empiku, ale można też online - najtaniej chyba tu https://www.nieprzeczytane.pl/Marek-Trela-Moje-konie-moje-zycie,product987355.html

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busaAutor komentarza: AndrzejTreść komentarza: Ja na temat specjalności.Byłem w wojsku 40 lat wstecz, na szkole młodszych specalistów i po niej zostałem dowódcą obsługi R-140 M.Myślałem że nie ma już tej specjalności,a to dlatego że taka radiostacja,tzn,anteny nadawcze wysyłają w eter tyle energii,że każdy może szybciutko zlokalizowac miejsce.Nawet wtedy,w latach 80 mówiono nam że każda rsdt.dużej mocy to ,,świeci jak zimny ogień odpalony z zupełnej ciemności'.Oczywiście były na radiostacji urządzenia do pracy zdalnej,chyba z odległości do 150m,ale nigdy tego nie ćwiczyliśmy.Więc jestem bardzo zdziwiony,że wojsko ciągle szkoli ludzi z alfabetu Morsa,jest to przestarzałe,przy dzisiejszej cyfryzacji.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:33Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: BartekTreść komentarza: Nie sposób nie dostrzec emocji, jakie towarzyszą Twojej wypowiedzi, ale wydaje mi się, że przedstawiasz rzeczywistość w sposób nazbyt uproszczony i jednowymiarowy. Oczywiście, dorosłość wymaga odpowiedzialności, a założenie rodziny jest jej istotnym elementem, ale przecież nie jest to jedyna definicja dojrzałości czy wartości człowieka. To, że ktoś nie ma jeszcze rodziny, nie oznacza, że jego opinie na temat patriotyzmu, obronności czy poświęcenia nie mają znaczenia. Twoja krytyka młodych ludzi, którzy mówią o wojnie czy bohaterstwie, opiera się na założeniu, że każdy, kto nie doświadczył wojny, idealizuje ją i traktuje jako romantyczną przygodę. To spore uogólnienie. Faktycznie, są osoby, które mogą nie rozumieć w pełni, czym jest wojna, ale równie dobrze można powiedzieć, że ktoś, kto nigdy nie służył w wojsku, może mieć bardzo realistyczne i świadome podejście do tych spraw. Nie jest to czarno-białe. Co więcej, podkreślasz, że polska tradycja heroizmu, którą wiążesz z upadkiem I i II Rzeczypospolitej, jest przyczyną problemów naszego kraju. Nie sposób jednak nie dostrzec, że właśnie ta tradycja dała nam bohaterów, którzy walczyli o niepodległość i wolność – nie tylko w zbrojnych konfliktach, ale też w codziennej pracy, działalności politycznej i społecznej. Zgadzam się, że wojna to koszmar – brud, smród, krew i cierpienie. Nikt, kto naprawdę rozumie jej naturę, nie traktuje jej jako romantycznej przygody. Ale czy oznacza to, że nie powinniśmy o niej rozmawiać, przygotowywać się do obrony kraju, czy doceniać poświęcenia tych, którzy byli gotowi walczyć za swoje ideały? Krytyka młodych, którzy szukają swojego miejsca w tradycji wojskowej czy patriotycznej, wydaje się nieco niesprawiedliwa. To nie znaczy, że są naiwni – być może po prostu szukają sensu, który jest głęboko zakorzeniony w naszej historii i kulturze. Ostatecznie, odwaga i odpowiedzialność nie mają jednej definicji. Można być odpowiedzialnym i odważnym w rodzinie, ale również w służbie publicznej, w wojsku, czy po prostu w codziennym życiu. Każdy etap życia ma swoje wyzwania i nie powinniśmy deprecjonować jednych wyborów na rzecz innych.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 09:01Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: "dlatego, że", nieuku, zapamiętaj. Nie ma żadnego "dlatego, bo".Data dodania komentarza: 21.11.2024, 08:45Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama