– To nie jest pierwszy rok, w którym walczymy z bobrami. Wielu z nas ma pola w Żeszczynce (gmina Sosnówka) wzdłuż Grabarki. Teraz tereny te są całkowicie zalane. Nie wjedziemy tam żadnym sprzętem. Straty są ogromne, a najgorsze jest to, że sytuacja powtarza się z roku na rok i nie wiem, jak to będzie dalej – mówi Tomasz Kurowski, rolnik ze Stasiówki (gmina Łomazy). Problem dotyczy kilkuset hektarów położonych wzdłuż Grabarki, od Szymanowa, przez Żeszczynkę, Curyn, po Rowiny. Rolnicy uprawiają tam zboża, groch i dynie. – Co z tego, że my się staramy, że siejemy, sadzimy i dbamy o uprawy? Tylko w Żeszczynce na odcinku 1 km są 4 tamy, które zbudowały bobry. Poza tym są jeszcze stare tamy, zapadliska. Zalało nam pola. Wszystko gnije – żali się sołtys Stasiówki Witold Bujalski. – Na domiar złego koryto Grabarki jest w opłakanym stanie. Rzeka jest zarośnięta, woda nie płynie, a stoi. Kiedyś była koszona raz w roku. Teraz jest zaniedbana – podkreśla sołtys.
Tomasz Kurowski dodaje, że poniósł straty, podobnie jak inni właściciele pól położonych nad Grabarką. - W Żeszczynce mam 5,5 ha z pszenicą i pszenżytem. Nie jestem w stanie tego zebrać. Żadnym sprzętem tam nie wjadę. Mam podwójny problem, bo zadeklarowałem, że do 15 września posieję tam poplony. Jak ma się wywiązać z tego zobowiązania? – pyta rolnik. Rolnicy twierdzą, że miejscami rzeka jest mocno rozkopana, brzegi się pozapadały. Wygląda to tak jak jezioro. Poza tym jest mocno zarośnięta. – Nie możemy niszczyć tam. To się wiąże z pisaniem podań i czekaniem na decyzję, a my nie mamy na to czasu. Czas żniw jest krótki – podkreśla T. Kurowski. Dodaje, że w tym roku poniósł straty o wartości 2 400 zł. Teraz czeka na wypłatę przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska odszkodowania. – Niestety problem dalej istnieje, bobry dalej budują tamy, rzeka jest nieuregulowana. Za rok będziemy się borykać z tym samym problemem. Przestaniemy tam cokolwiek uprawiać, teren zacznie dziczeć. Proszę jednak zauważyć, że mam zobowiązania wobec Agencji Rozwoju i Modernizacji Rolnictwa. Muszę ten teren uprawiać, nie mogę go zalesić. Mam też 4 ha pola w Rowinach (gmina Wisznice) nad Grabarką. Tam uprawiam rajgras i też nic nie zbiorę. Absolutnie nic. Problem się skumulował, brak czyszczenia rzeki i nawalne opady. Na niektórych odcinkach Grabarka jest mocno zarośnięta, w newralgicznych miejscach powinna być czyszczona co roku. A pewne fragmenty wymagają czyszczenia raz na 5 lat, a inne co roku. Chodzi mi o zaniżenia, koło lasów, zakrzaczeń, tam gdzie bytują bobry. A jako rolnicy w żaden sposób nie możemy przeciwdziałać – żali się Tomasz Kurowski.
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 8 września
Napisz komentarz
Komentarze