Do stolicy, we wtorek 13 października pojechały 4 autokary z Międzyrzeca Podlaskiego. Wielu rolników udało się do Warszawy samochodami. Wyjazd zorganizował OPZZ Rolników z Adamem Olszewskim na czele. Zasilili tłum liczący ponad 70 tys. osób, który przemaszerował z placu Zawiszy pod Sejm. Pochód trwał ponad 5 godzin. Rolnicy zostali podzieleni na grupy, aby zachować reżim sanitarny. Większość grup doszła pod Sejm, gdzie ustawiono scenę. Tam wypowiadali się przedstawiciele różnych organizacji, które dołączyły do protestu.
Konsekwencje poniosą wszyscy
– Wizyta w Warszawie była dla mnie niezwykłym przeżyciem – opowiada hodowca koni z Rokitna, Agata Żmudzińska. – Tłumy niezadowolonych rolników, do których dołączyły inne grupy społeczne. Szliśmy w strugasz deszczu, czasem w milczeniu, a czasem apelując o opamiętanie. Koło mnie szedł 25-letni chłopak, który wziął miliard złotych kredytu, by się przebranżowić. Założył farmę norek, a teraz każą mu ją zamknąć w ciągu 12 miesięcy. Jest załamany. Byli też i tacy, którzy stracili całe majątki i mają nóż na gardle – zaznacza. – Ludzie nie są świadomi, czym grozi wprowadzenie zmian. Ustawa uderzy w łańcuch, na końcu którego jest konsument. Wszyscy poniesiemy tego konsekwencje, także my – hodowcy koni. Będą mogli nam zabrać konia, jeśli uznają, że jest za chudy lub za gruby. A przecież trzeba się znać na hodowli i wiedzieć, jakich warunków potrzebują poszczególne gatunki i rasy zwierząt – podkreśla. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 20 października
Napisz komentarz
Komentarze