W klasie Agnieszki było trzydzieści osiem osób. Nie znali się jeszcze dobrze, wszak szkołę średnią zaczęli dopiero kilka miesięcy wcześniej. A że Agnieszka była bardzo cicha – niektórzy podkreślali, że aż za bardzo – nie znał jej prawie nikt. 15-latka zdawała się izolować od rówieśników, nie dążyła do bliższych kontaktów. Jej jedyną powierniczką i przyjaciółką była sąsiadka z Dubeczna, z którą wspólnie dojeżdżały do włodawskiej szkoły. Razem też wagarowały, co oczywiście nie wpływało pozytywnie na ich oceny.
W czwartek 14 stycznia 1999 roku przyjaciółki znów nie poszły na lekcje. Dzień spędziły u jednej z nich, ucząc się i rozmawiając godzinami. Agnieszka żaliła się na trudną sytuację w domu, planowała nawet ucieczkę od rodziców. Wieczorem nastolatki poszły obejrzeć nowo zainstalowany we wsi automat telefoniczny, pożegnały się i rozeszły. Nigdy więcej już się nie spotkały.
We wsi już od piątku chodziły słuchy, że Agnieszka zabita, że leży na polu. Sensacja podobno wyszła z miejscowej knajpy, centrum spotkań i rozmów. - W weekend w Dubecznie wyjątkowo huczało. Ksiądz chodził po kolędzie, przecież można było mu szepnąć, tak jak na spowiedzi. A tu nic. Tylko między sobą gadali – mówił z oburzeniem jeden z mieszkańców. Plotka krążyła z ust do ust, wszyscy wokół wiedzieli o morderstwie i znali sprawcę. Niektórzy podobno nawet widzieli ciało. Na policję nie poszedł jednak nikt. Rodzice 15-latki zaginięcie zgłosili dopiero w niedzielę, tuż przed mszą. Po kościele ktoś Agnieszkę znalazł.
Nagie ciało
Leżące na skraju wsi ciało było okaleczone i prawie nagie. Na krzaku wisiała kurtka, obok odrzucone majtki i spodnie. Przed zgwałceniem napastnik dotkliwie pobił 15-latkę, celował szczególnie w głowę i wybił jej sześć zębów. Na koniec poderżnął gardło. Najprawdopodobniej już po śmierci dodatkowo okaleczył, zadając rany cięte na piersiach, brzuchu i w okolicach narządów płciowych.
Policja obstawiła teren i do późnych godzin nocnych zbierała ślady. Jeszcze tego samego wieczoru zatrzymano Andrzeja S. – 17-letniego mieszkańca Dubeczna. Chłopak chwalił się wcześniej, że to on zabił Agnieszkę. - "Jednej k***y mniej" miał powiedzieć. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 27 października
Napisz komentarz
Komentarze